Szkoda jednak, że nie trwał on króciótko. Każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii a więc 2/10.
A może podacie jakieś argumenty dlaczego się nie podobał, co w nim nie pasowało i czego brakowało.
Bo jak dla mnie film posiadał mocną fabułę, bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową pasowała idealnie.
Ogólnie dobrze wykonane kostiumy no i gra aktorska Gibsona która według mnie byłą jego najlepszą dotychczas.
Ciekawi mnie że wygłaszacie opinie typu film jest zły bo ja tak uważam a Gladiatorowi albo 300 dajecie 10/10
czemu zaraz nazywać niską ocenę złośliwością? Każdy ma prawo do swojego zdania, nie każdemu film musi się podobać. Braveheart był dobry, ładnie zrealizowany, ale nie przesadzajmy - nie jest to arcydzieło.
No leją się jak to w hollywoodzkim filmie, ale w porownaniu z innymi historycznymi made in USA to i tak klasyka..
Jak dla mnie Waleczne serce jest słabe bo:
-Zbyt patetyczne
-W całym filmie tylko się leją i leją, głębszych treści brak
-Gibson wygląda jakby się urwał z planu jakiejś głupiej komedii, cały czas stroi dziwne miny
Plusy filmu to piękne zdjęcia i wspaniała muzyka Hornera. Nic poza tym.
Gladiatora oceniłem na 10 bo:
-Znakomita pierwszoplanowa rola Russela Crowe'a
-GENIALNA rola drugoplanowa Joaquina Phoenixa
-Świetnie poprowadzony wątek tragicznej postaci Commodusa
-Walki na arenie zapierają dech
-Dialogi wpadają w ucho i pamięta się je jeszcze długo po seansie
a 300 to dla mnie gniot, nawet nie obejrzałem do końca
- Zbyt patetyczne -> Powiedziałbym że taki musi być. W przeciwieństwie do fikcyjnej postaci głównego bohatera z Gladiatora i tego że ogólny rys "historyczny" jest niespecjalnie poruszający, w Bravehearcie mamy postać historyczną, Williama Wallace'a (którego losy niestety w niektórych momentach mocno zmieniono), szkockiego bohatera narodowego a akcja jest osadzona podczas wojny której zakończenie przyniosło Szkotom niepodległość na 300/400 lat (w zależności jakie wydarzenie uznamy za jej koniec).
- W całym filmie tylko się leją i leją, głębszych treści brak -> I głównie o to tutaj chodzi, a odwzorowano to bardzo dobrze i nie szczędzono bryzgającej tu i ówdzie posoki. I pod tym względem akurat różnica między Gladiatorem a Braveheartem nie jest bardzo wyraźna.
- Gibson wygląda jakby się urwał z planu jakiejś głupiej komedii, cały czas stroi dziwne miny -> Ten zarzut kierowałbym akurat raczej do widzów :) Znane jest zjawisko szufladkowania aktorów i tak np. Mel Gibson będzie się niektórym kojarzył z seria Zabójcza broń, Andrzej Grabowski z Ferdynandem Kiepskim, Ed O'Neill z Alem Bundym, a Rowan Atkinson z Jasiem Fasolą (chodziły słuchy że był planowany jako odtwórca roli Voldemorta w Harrym Potterze, i teraz pomyśl sobie co byś pomyślał widząc Jasia Fasolę jako najczarniejszego z czarnych charakterów w całej serii :) ).
a co mają w takim filmie robić? wyjść na pole bitwy, poklepać się po plecach a potem rozprawiać o starożytnych filozofach, żeby film był głęboki? albo może wodzowie powinni zagrać niezwykle emocjonującą partię szachów a reszta wojów powinna kibicować? śmieszny komentarz :D
to miał być film o szkockim bohaterze, który się lał z Anglikami. Sceny bitew są tak naturalne, pięknie sfilmowane i zmontowane, że lepiej się tego chyba nie da zrobić, gra Gibsona świetna, film nie nudzi ani przez sekundę, jest mocny i odważny, jak główny bohater, a na końcu łezka mi pociekła i moim zdaniem zasługuje na minimum 9 a u mnie prywatnie ma dychę i idzie do ulubionych.