Wczoraj znów oglądnęłam...ten film to doprawdy pierwszorzędna pożywką dla wszelkich parodii. Jest hollywoodzki, gra na emocjach widza i jest nad wyraz pokazowy. Skupia to za czym nie przepadam, a jednak go uwielbiam. Więc za co? Za to że Gibson zrobił rewelacyjny film, pomimo tej całej oprawy. I cieszę się że co jakiś czas przypominam sobie że ów obraz jest cholernie dobry!