Osobiscie film ten mnie nie zachwycił. Uważam że chcąc kręcić filmy historyczne dotyczace historii danego kraju należy z tym krajem chociaż w jakiejś części być związanym. Dlatego też np: najlepsze westerny kręcą Amerykanie. Oczywiście co innego gdy dana rzecz dotyczy historii "powszechnej" jak np: Starożytny Rzym czy Egipt. Generalnie w tym filmie brak mi nastroju "szkockiego".
nie do końca tak jest....
To nie jest film historyczny, a najlepsze westerny amerykańskie? Zależy od opinii indywidualnej. Ja wolę ich odmianę, a więc najlepsze są te Sergio Leone.
Jak uważasz że najlepsze filmy o danym kraju kręcą ludzie z nim związani - to co rzekniesz o Herzogu?
A czy za mało w tym Szkocji? Wręcz przeciwnie. Zapewne to jest poparte Twym odczuciem, nie przeczytanymi książkami na temat tego okresu. Teraz co do historii- to nie jest film historyczny, bo historia jest tu tylko tłem, z resztą chronologicznie trochę poprzestawiane to to jest;
Jeszcze kwestia "związania z danym krajem" - to totalna bzdura w odniesieniu do tak odległej przeszłości. Czujesz się związany z Polską średniowieczną emocjonalnie, itp?? Inną kwestią są realia współczesne, czy też nie bardzo odległe. Ale kilka wieków wstecz? Tę historię ocenia się podobnie, czy się jest związanym z danym krajem czy też nie. Gdyby Gibson chciał zekranizować Popiół i diament, zapewne by mu się to nie udało, bo książkę należało poprawić, z resztą nie oddałby ducha tej atmosfery. Natomiast opowieść o Szkotach wieku XIII i XIV? To zupełnie cos innego i spisał się bardzo dobrze.
Tak najlepsze...
Tak, najlepsze są westerny właśnie amerykańskie bo dla nich western to właśnie historia. A co do przeczytanych książek na temat tego okresu to możemy podyskutować.
Dialog?
Nie wiem czy możemy czy też nie, bo nie odpowiedziałeś na temat Herzoga, więc nie wiem czy dyskusja nie będzie monologiem...w końcu wciąż nie wiem co Ci się nie podoba w wizji ówczesnej Szkocji. Na to mi odpowiedz- może być w oparciu o historię. To chyba dobry początek. Nie wydaje mi się sensowne, abyśmy streszczali np ...Zabieglika czy Kapitaniaka, z polskich autorów. Tak- Hamiltona np? To portal filmowy w końcu. Więc czytałeś historię Szkocji- to powiedz co nie tak z filmem Gibsona, nie biorąc pod uwagę chronologii (bo o niej już napisałam)
Dwa- co sadzisz więc o Sergio M. wizji Dzikiego Zachodu? A co do historii- no faktycznie, Amerykanie nie mają jej za wiele, więc albo walka z Indianinami, albo też wojna secesyjna, a wcześniej: wojna o niepodległość. Jaki jest Twój ulubiony reżyser amerykański, kręcący westrerny?
Pozdrawiam ;)
skrótowo...
Po pierwsze - jest to faktycznie portal filmowy a więc dyskusja literacko-historyczna w tym miejscu nie pasuje. Po drugie - jak wynika z Twojego "info" także Ty masz świadomość że również Twoje opinie są subiektywne. Tak samo jest z moimi i nic nie poradzę że film Gibsona mi "nie pasuje". Zaznaczam iż nigdy nie powiedziałem ani też nie oceniałem tego filmu jako zły. Po trzecie- z tego samego powodu (subiektywnego) nie przepadam za westernami zrealizowanymi przez Sergio Leone, co nie przeszkadza mi uważać innych jego filmów a szczególnie "Dawno temu w Ameryce" za film świetny. Po czwarte - Herzog jest kimś wyjątkowym i jego twórczość bardziej dotyczy ludzi jako takich (ich losów, namiętności, pragnień, postaw, emocji jakim się poddają itd.itp.) niż zdarzeń historycznych. Na marginesie - tutaj np: wolę filmy Herzoga takie jak "Aquirre..., "Cobra
Verde"czy "Fitzcarraldo" niż "Zagadka Kaspara Hausera" (jest to też subiektywne - nie sądzisz?). Po piąte - dla mnie najlepsze westerny zdecydowanie kręcił Sam Peckinpah. Oczywiście było wielu, wielu jeszcze innych, ale ( także subiektywnie) dla mnie westernem kultowym np: jest "Dzika banda". Wiem że jego westerny też nie były filmami - westernami "historycznymi", czyli nie zawsze opowiadały o prawdziwych ludziach i zdarzeniach ( jak np "Jesień Czejenów" Johna Forda), ale po prostu mnie najbardziej odpowiada jego styl. Pozdrawiam.
I jeszcze...
A wracając jeszcze do aspektu "historyczności" (brzydko brzmi) filmów. W swoim poprzednim liscie stwierdziłaś ( w kontekście swojej argumentacji), że nie udało by się Gibsonowi zrealizować Popiołu i diamentu. Sądzę że dylematy i postać Maćka wykreowana przez Cybulskiego jest bardziej uniwersalna ponieważ nie do końca musi być przypisana do realiów Polski po II wojnie światowej. To tylko nam Polakom może się tak wydawać. Waleczne Serce Gibsona mogło i zostało przyjęte na rynku amerykańskim dobrze ponieważ Gibson opowiedział tą historię dla tego środowiska (i nie tylko dla tego środowiska) językiem zrozumiałym. Jest to bez wątpienia plus Gibsona. Śmiem twierdzić jednak że dla przeciętnego widza amerykańskiego historia Szkocji jest czymś tak samo mało znanym i mało interesującym jak dla mnie osobiście problem plam na słońcu. Dalej - co do "historyczności" filmów. Pokaż mi np: chociaż jeden dramat samurajski zrealizowany nie przez Japończyka. Dalej - gdy polska kinematografia chciała "w szerszym zakresie" wprowadzić na rynek amerykański "Potop". Nie udało się to ponieważ mimo znacznego rozmachu jak na tamte czasy, film ten był na tamtym rynku niezrozumiały jeżeli chodzi o jego aspekty historyczne i kulturowe. A więc zgadza się że Gibson nie zrealizował w sensie dosłownym filmu historycznego. I dobrze bo pewnie spotkałby go los np: Potopu właśnie. Wracając do temaru. Nie twierdzę i nie twierdziłem (jeszcze raz podkreślam), że Gibson zrealizował film zły. Chciał powiedzieć i pokazać coś innego ( być może cała pointa tego filmu zamyka się w okrzyku głównego bohatera -"wolność"). Ja po prostu nie jestem tym filmem zachwycony i jest to moje subiektywne odczucie, do którego jak każdy mam prawo.
realia a idea...
Eh, a my dalej nie o Szkocji:):) Ale Peckinpah więc- jeden z mych ulubionych reżyserów. Ale wiesz...on jest specjalistą od anty-westernów...tzn. nie wiem czy Ty wrzucasz spaghetti- w. i anty- w. do jednego wora z westernami...ja nie do końca. Oczywiście klasyfikacje to teoria, ale jest to jednak bardziej sensowne w tym przypadku niż dzielenie np. metalu na black, death, trash, itp (czego akurat nie znoszę). Powracając jednak do Pec., uwielbiam go za to że jego filmy są uniwersalne, gdyby nie były westernami, byłyby bardzo mroczne, nie są obrazami mogącymi dziać się w tym akurat czasie i w tym klimacie. Jego filmy można przenieść wstecz czy w przyszłość i zachowają ten sam wydźwięk. Przynajmniej ja to tak odbieram. Albowiem on mówi raczej o ludziach, ich charakterach, a nie o czasach (dokładniej upadku Dzikiego Zachodu).
Odnośnie drugiego listu- nie, nie. Nie mówię o postaci Maćka!! Hamlet tez jest uniwersalny...wszystkie z resztą postacie są takie, a nie przypisane określonemu krajowi. Ja pisałam o realiach. Czym był PRL można się dowiedzieć gdy się w nim żyło, uczestniczyło. Studiuję historię, ten temat za rok będę miała... właśnie temat...tym dla mnie zawsze pozostanie, jak dla całego mego pokolenia, którego komunizm nie dotyczył. Obrazując- prof. opowiadał nam jak był we Francji i w gabinecie francuskiego profesora wisiał portret Lenina. Były to chyba lata '80. Wykształcony człowiek, mający Lenina za postać kultową i zasłużoną. Czy Polak mógłby zrozumieć jego podejście? Ja rozumiem, bo patrzył na Lenina pod względem idei., nie rzeczywistości. Sama nie potrafię tej postaci ocenić krańcowo negatywnie. Za to ludzie żyjący w PRL-u zarówno jego jak i Stalina mieli za tym czym byli dla nich- w końcu nasz ustrój był spadkiem po nich (nie zagłębiając się w niuanse ideologiczne). I o tym mówię. PRL bowiem czym innym był na zewnątrz, a czym innym dla ludzi, którzy w nim żyli. Dlatego Gibson o Szkocji może kręcić świetne filmy, a o komunizmie raczej mu się nie uda. Chodzi nawet o taka symbolikę jak wjazd czołgów radzieckich, wystrzały- i Maciek wówczas zamyka okno. Ważne? Oczywiście, ale przecież laik łatwo to przegapi. Z resztą z książki nienallepszej należało wybrać to, co powie faktycznie prawdę i to nie jednostronną (np. zabójstwo, którego dokonuje Maciek jest ideą, a w rzeczywistości przynosi śmierć młodemu chłopakowi takiemu jak on, walczącemu o to co on. Taki jest skutek).
Samurajski? ...a to proszę - Kill bill:):):) hehe, jak to określił mój ulubiony reżyser i jeszcze bardziej ulubiony scenarzysta- "to mój spaghetti- western", właśnie w kontekście do filmów samurajskich.
Co do Potopu...to nie dokładnie tak!! Dlatego gdyby wybrali Ogniem i mieczem a nie Pana Tadeusza, myślę że poszłoby "nam" lepiej, bo Amerykanie lubią ładną bitwę i romansowy wątek (a jeszcze trójkąt miłosny?:):), ale dali Pana Tadeusza, przed którym Amerykanie (większość) mogła co najwyżej zasnąć...ale wyczucie "wielkich naszego kina" faktycznie woła o "pomstę do nieba" :).
To teraz to co udało się Gibsonowi- dobrze odtworzyć klimat! I to jest najważniejsze, albowiem historiografię każdy sobie sam może przeczytać, zapoznać się z nią, z obyczajowością gorzej. Co z tego że czytałam o prawie pierwszej nocy czy rugowaniu (mówiąc szczerze- więcej książek o Irlandii przeczytałam, bo miałam na jej punkcie, jak na punkcie Francji i Anglii po prostu manię. Jednak dużo wspólnych elementów historia Irlandii i Szkocji posiada, nie tylko jeśli chodzi o klany ) z ziemi. Czy "tylko" WOLNOŚĆ? A czymże była historia Szkocji wówczas jak nie walką o nią?
no wybacz
No wybacz, w tej chwili tylko naprawdę krótko reszta później, jeśli uważasz Kill Bill za film bedący dramatem samurajskim to ja Cię serdecznie przepraszam. Tutaj też pewnie będziemy sie różnić w ocenie bo dla mnie Kill Bill to "pomyłka Tarantino". I następną uwaga - nie mogli wybrać Ogniem i Mieczem wtedy gdy próbowano promować Potop bo Ogniem i Mieczem wówczas nie istniało. Na dyskusje o historii Szkocji czy Irlandii w kontekście Walecznego Serca mnie nie namówisz ponieważ uważam że nie jest to portal do tego typu dyskusji. Z tego samego powodu ja nie próbuję Cię nakłaniać do dyskusji o historii Japonii. Natomiast jeżeli mogę Cię o coś prosić to o ocene porównawczą dwóch filmów 'z Twojej tematyki". Tzn. Waleczne Serce i Rob Roy. Jeżeli będziesz tak miła to oczekuję na takowe porównanie. Pozdrawiam.Później może coś o Peckinpahu?
Nie zaperzaj się, czytaj a nie rób nadinterpretacji :P
???? Ja uważam? Ja zacytowałam Ci tylko Tarantino, a powinieneś poznać się na jego cynizmie. No cóż...:(
Z Ogniem i mieczem i Potopem wpadasz w demagogię. Tylko napisałam że z Potopem nie do końca tak było, a że Amerykanie lubią takie filmy i dlatego napisałam o Ogniem i mieczem, trochę też w odniesieniu do B. - rozmach :P ; (zestawiłam Pana Tadeusza i Ogniem i mieczem, a nie Ogniem i mieczem i Potop- jeżeli nie zauważyłeś ;) :>> )
Co do historii Szkocji- chodzi mi tylko o to że to Twe odczucie, a nie że Gibson zrobił coś nie tak i dyskutować nie ma sensu o tym. To fakt :) Bran. tez świetnie przedstawił w Henryku średniowieczną Francję i Anglię, jeśli by Ci się to nie podobało jak to zrobił- to Twe odczucie również, bo on to zrobił rewelacyjnie (no, nie wiem czy zestawiać, bo jednak jest to inny format niż Waleczne serce zawsze:) )
Jeżeli natomiast chcesz skrytykować w Zakochanym Shakespearze wierność obyczajową (czyli włączając tu wizualizację: wygląd ulic, czyściutkie suknie)- to już nie będzie subiektywizm. O tym mówię. W Amerykańskich filmach jest bowiem ta maniera- czyli średniowiecze to ulice ( ???) i wszyscy się myją, a ubrania lśnią czystością i wyglądają jak właśnie wyprasowane... Gibson wyłamuje się z tej sztuczności. O tą wierność mi chodzi w największej mierze. I nie jest to banalny aspekt, bo chyba sam dobrze wiesz jak powiela się w filmach ową sztuczność;
Oh...pomyślałam o Rob Royu już wcześniej, ale chciałam uniknąć tego tematu...:) Ale skoro pytasz...Zacznę od tego że nie lubię tego filmu po prostu... Dyskutować możemy (choć temat P. bardziej mnie zajmuje:>>), ale zależy o co Ci chodzi: sam film czy też wizja Szkocji? Jeżeli chodzi to co myślę o tym filmie to masz na stronie krótko bardzo: http://www.filmweb.pl/fbkomall.xml?aa=9182&oo=1
Lakoniczne, więc jeżeli mam coś rozwinąć to powiedz jakie elementy. Od razu mówię że zachwycają mnie tam zdjęcia w dużej mierze i urzeka sposób ukazania uczucia, ale reszta mnie nie przekonuje zupełnie (i nie kwestia nadmiaru przemocy, albowiem kocham Od zmierzchu do świtu np...tylko kwestia jakie owa brutalność ma zastosowanie i czy nie jest sama dla siebie).
Pozdrawiam;)
Nie zaperzaj się, czytaj a nie rób nadinterpretacji :P
???? Ja uważam? Ja zacytowałam Ci tylko Tarantino, a powinieneś poznać się na jego cynizmie. No cóż...:(
Z Ogniem i mieczem i Potopem wpadasz w demagogię. Tylko napisałam że z Potopem nie do końca tak było, a że Amerykanie lubią takie filmy i dlatego napisałam o Ogniem i mieczem, trochę też w odniesieniu do B. - rozmach :P ; (zestawiłam Pana Tadeusza i Ogniem i mieczem, a nie Ogniem i mieczem i Potop- jeżeli nie zauważyłeś ;) :>> )
Co do historii Szkocji- chodzi mi tylko o to że to Twe odczucie, a nie że Gibson zrobił coś nie tak i dyskutować nie ma sensu o tym. To fakt :) Bran. tez świetnie przedstawił w Henryku średniowieczną Francję i Anglię, jeśli by Ci się to nie podobało jak to zrobił- to Twe odczucie również, bo on to zrobił rewelacyjnie (no, nie wiem czy zestawiać, bo jednak jest to inny format niż Waleczne serce zawsze:) )
Jeżeli natomiast chcesz skrytykować w Zakochanym Shakespearze wierność obyczajową (czyli włączając tu wizualizację: wygląd ulic, czyściutkie suknie)- to już nie będzie subiektywizm. O tym mówię. W Amerykańskich filmach jest bowiem ta maniera- czyli średniowiecze to ulice ( ???) i wszyscy się myją, a ubrania lśnią czystością i wyglądają jak właśnie wyprasowane... Gibson wyłamuje się z tej sztuczności. O tą wierność mi chodzi w największej mierze. I nie jest to banalny aspekt, bo chyba sam dobrze wiesz jak powiela się w filmach ową sztuczność;
Oh...pomyślałam o Rob Royu już wcześniej, ale chciałam uniknąć tego tematu...:) Ale skoro pytasz...Zacznę od tego że nie lubię tego filmu po prostu... Dyskutować możemy (choć temat P. bardziej mnie zajmuje:>>), ale zależy o co Ci chodzi: sam film czy też wizja Szkocji? Jeżeli chodzi to co myślę o tym filmie to masz na stronie krótko bardzo: http://www.filmweb.pl/fbkomall.xml?aa=9182&oo=1
Lakoniczne, więc jeżeli mam coś rozwinąć to powiedz jakie elementy. Od razu mówię że zachwycają mnie tam zdjęcia w dużej mierze i urzeka sposób ukazania uczucia, ale reszta mnie nie przekonuje zupełnie (i nie kwestia nadmiaru przemocy, albowiem kocham Od zmierzchu do świtu np...tylko kwestia jakie owa brutalność ma zastosowanie i czy nie jest sama dla siebie).
Pozdrawiam;)
Nie zaperzam się....
Nie zaperzam się wierz mi ja naprawdę jestem niespotykanie spokojny człowiek. Odpowiadałem skrótowo bo czasem muszę też popracować a mam taką pracę że nie wybieram sobie sam ani dnia ani godziny. Jest mi bardzo ale to bardzo miło i przyjemnie z Toba dyskutować, polemizować. Tylko czy nie uważasz że nasza dyskusja, stając się coraz bardziej wielowątkowa innym użytkownikom portalu zaciemni obraz(jak pamiętasz zaczęliśmy od Walecznego Serca a jesteśmy przy Rob Royu, Peckinpahu, Ogniem i Mieczem, Potopie itd.) i w końcu nasza dyskusja ukazując sie pod szyldem Waleczne Serce nie będzie już tego filmu dotyczyła.Prosiłbym Cię bardzo o kontynuację dyskusji tylko w innym miejscu i tutaj też mam prośbę o podanie możliwości (z twojej strony) jej kontynuowania. Cieszę się że lubisz Packinpaha i Branagha. Chętnie na temat Peckinpaha porozmawiam. Co do filmów samurajskich to akurat jestem wyjątkowym miłośnikiem tej tematyki i w ogóle twórczości Kurosawy.Ale nie tylko - Kobayashi ze swoim "Buntem" to dla mnie "hit stulecia". Nota bene poszukuję tego filmu na CD lub VHS - na razie bezskutecznie. Co do Tarantino to w Kil Bill przesadził i trudno z mojego punktu widzenia nazwać to tylko cynizmem. Po prostu tym filmem "zranił moje uczucia" - mimo iz jestem niespotykanie spokojnym czlowiekiem. Inna rzecz iz może Tarantino o m.in. takie reakcje widzów chodziło. Najważniejsze żeby nie pozostać obojętnym. Możliwe.Pozdrawiam. Czekam na kontynuację. Jeżeli masz ochotę możemy zacząć od dyskusji na stronce "Dzikiej Bandy" Packinpaha lub innej. A jeżeli chcemy pozostać na stronie Walecznego Serca to czekam na Twoje porównanie (ocenę? - coś w tym stylu) z Rob Royem. Wybacz że przerzucam inicjatywę na Twoją strone ale z dotychczasowej dyskusji widzę że jesteś pozytywnie "zakręconą" osóbką która konkretnie i rzeczowo potrafi bronić swojego zdania i stanowiska. Bardzo mnie to cieszy.
to proszę: :)
Okey:) Hm...nie wiem czy tu ta dyskusja cokolwiek komuś "zaciemnia", bo- nie obrażając nikogo- większość "dyskusji" to tu stwierdzenia że film jest "zajebisty" koniec, kropka (i tak lepiej niż zachwyt nad Keanu R. na jego stronie::):):). Ale faktycznie- dyskusja o Rob Royu czy S.P. to nie tu- więc proszę: o tym chętnie podyskutuję mailowo (bo nie często sprawdzam listy na filmwebie) Mój adres to:
arrakin@autograf.pl
oraz ów drugi, jaki jest na stronie mej;
Co do porównania z Rob Royem- chętnie zestawię, ale niebawem wychodzę, więc nie w tej chwili::):)
Miłej pracy.
Ok...
Zgadzam się, również z tym że bardzo często dyskusja sprowadza się do tego typu określeń jak podane przez Ciebie.Za chwilę się odezwę bezpośrednio z poczty e-mail. Ale trzeba by jakoś zakończyć nasza dyskusję, tą pod stronką "Waleczne Serce". No cóż, pozwolę sobie w takim razie na drobny, frywolny żarcik. Jeżli ktoś sie obrazi to przepraszam z góry ale jestem pewny że na pewno nie Ty. Obojętne jak subiektywnie oceniam ten film, to generalnie można stwierdzić że film jest "zajebisty".