PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1052}
8,1 408 tys. ocen
8,1 10 1 407697
7,3 50 krytyków
Braveheart - Waleczne Serce
powrót do forum filmu Braveheart - Waleczne Serce

film nudny jak flaki z olejem, a Gibson pomalowany w odcienie tęczy szpetny jak zwykle i takim samym kiepskim aktorem jest, czego tu się podniecać?

użytkownik usunięty

święte słowa
Święte słowa . Zgadzam się z Twoją wypowiedzią w 100 procentach.

użytkownik usunięty

Święte słowa mówi tylko Jan paweł II .A słowa tego dupka to poprostu
sranie w banie .niezna się i tyle .niezna się na filmach , pewnie podoba mu się bajeczki jedyneczki

użytkownik usunięty

Święte słowa mówi tylko Jan paweł II .A słowa tego dupka to poprostu
sranie w banie .niezna się i tyle .niezna się na filmach , pewnie podobają mu się bajeczki jedyneczki

ocenił(a) film na 8

LUDZIE!! Ja Was naprawdę błagam: Nie piszcie nic jak nie umiecie! W ogóle zamilknijcie, albowiem Wasze słownictwo zapewne jeszcze gorszy poziom prezentuje!! Przestańcie czynić obciach rodzajowi ludzkiemu! Jak się film nie podoba to polecam przemyślenia bardziej konstruktywnej krytyki...a jeżeli myślenie jest czynnością dla Was bolesną- pohamujcie się! Już nie powiem pierwszemu postowcowi że oceniać warsztatu aktorskiego nie potrafi, bo równie dobrze mogłabym rzucać słowa w próżnię.

ocenił(a) film na 2
Arrakin

bardziej konstruktywnie powiadasz? prosze bardzo: "nadmuchany" patos, wielki frazes w postaci watku milosnego, kiepsciutenska gra aktorska, gibson pasujacy do roli walecznego szkota jak piesc do nosa, humor na poziomie "titanica", oklepana fabula, tyle ze przeniesiona na inny grunt, dluzyzny, panie, dluzyzny + robiace wrazenie sceny batalistyczne, ktore jednak filmu nie ratuja, bowiem jak zostalo to juz powiedziane, jest to produkcja wyjatkowo kiczowata czyli w skrocie "kila".

a unosic sie za bardzo nie polecam, bowiem primo: jak juz zauwazylem poziom intelektualny w sieci stoi dosc nisko, proponuje wiec czesciej spedzac czas w gronie ludzi uczonych, zamiast tracic czas w i-necie; a secundo: nadcisnienie zdrowiu nie sluzy. postaraj sie uspokoic i cwicz tai-chi - to pomaga.

ocenił(a) film na 8
psychonauta

Oh- nie martw się, jestem odporną osóbka na stres i inne czynniki „zagrażające”. Co do poziomu- nie zapominaj że my sami go tworzymy! :P. Co do filmu natomiast- należy filmy rozpatrywać w kategorii, to raz, dwa film świetnie przedstawia ów moment historyczny, a nie historię. Daty są poprzekręcane, ale to mnie nie razi akurat. Jest to produkcja hollywoodzka, ale cóż- nie tak okropna jak Powstanie Spartakusa czy Gladiator! Jak najbardziej uważam Br. za produkcję Made in Hollywood, ale produkcję w najlepszym stylu! Jakie filmy Ty uważasz za dobre, stwierdzić nie można, bo pusto na stronie Twej. Więc może hołdujesz tylko Bergmanowi czy Herzogowi (swoją drogą obu cenię i lubię) i stad Twa krytyka, dla kina masowego(?). Wówczas pogardę Twą rozumiem, argumentację mniej... ale gatunków się nie zestawia ze sobą.

ocenił(a) film na 2
Arrakin

cusz...na mojej stronie faktycznie zieje pustka, bo po pierwsze zalozylem ja doslownie na dniach, a po drugie....nie mam czasu na aktualizacje, wiec podejrzewam, ze taka zostanie (zalozylem ja ze zwyklej ciekawosci).
co do moich gustow, to faktycznie nie przepadam za tzw. kinem masowym, ale utarte schematy wykorzystywane w prymitywny sposob tylko w celu odp. zmanipulowania widzem i wyciagniecia z niego (w sensie ogolnym) jak najwiecej kasy ma dla mnie tyle wspolnego z X muza co wyrob z tasmy produkcyjnej z cepelia...
ale to nie oznacza, ze jestem zupelnie anty-hollywodzki. choc, parafrazujac monty pythona, "wiem, ze moja zona jest nudna, glupia, prymitywna, ale za to..............niestety nic nie przychodzi mi do glowy"...
to znaczy, ze chwilowo nie przypominam sobie filmow hollywodzkich, ktore moglbym uznac za wielkie dziela, ale pewien jestem, ze jakies sa! :-)
a herzoga swoja droga lubie, w szczegolnosci, ze jestem fanem muzyki Popol Vuh. pozdrawiam...

ocenił(a) film na 8
psychonauta

hhm- a jak nazwiesz kino lat 40 choćby np? A Aniołowie o brudnych twarzach, Sokój maltański, Nosferatu, itp, itd- to ze sztuką nie ma wiele wspólnego??

ocenił(a) film na 2
Arrakin

szczerze mowiac nie czuje sie mocny w kinie lat 40 i 50 (wlasciwie im pozniej tym lepiej ze znajomoscia kina u mnie - no, powiedzmy...) wiec nie wypowiem sie. wydaje mi sie jednak, ze wtedy podejscie producenta bylo inne, a i mozliwosci do zaskoczenia widza czyms nowym byly rowniez wieksze. poza tym jeszcze nie wykrystalizowaly sie te okropne schematy, wg ktorych ksiegowi hollywoodu przeliczaja scenariusz filmu na przyszle dochody.
teraz to jest prawdziwa zmora filmu z h-ameryki (i nie tylko oczywiscie - chodzi o pewien "wzorzec"). ja to widze w ten sposob: mam sztampowy szkielet scenariusza, ktory zapewni mi zyski - dobieram tylko do niego fabule, czas, miejsce, aktorow, etc. ten szkielet to oczywiscie bardzo niekonkretny zarys, jednak wystarczajaco szczegolowy, zeby rozpoznac go w wielu filmach rodem z h. banal goni banal, frazes za frazesem, sztampa w kazdym calu - i co tu podziwiac? no wiec jedyna rzecz, ktora mnie w bh zaciekawila to "nowe" (jak na tamten czas) podejscie do ukazania prymitywnej bitwy.
ale jest jeszcze jeden mechanizm (to juz moja ze tak powiem specjalnosc), ktory kaze mi tak negatywnie wypowiadac sie o "dzielach" formatu bh: im wiekszy patos, rozmach, wydatek $ na efekty specjalne itd, tym bardziej wzrasta moj krytycyzm wobec takiego przedsiewziecia. no bo przeciez trudno wieszac psy na niskobudzetowej produkcji ktora w marnym stylu kopiuje h. wzorce. kolo czegos takiego przechodze obojetnie i nie chce mi sie nawet o tym gaworzyc. ale co innego, jak slysze wkolo: wielkie, wspaniale, patetyczne! wtedy mnie skreca, bo przeciez widze, ze w gruncie rzeczy to tylko kiepski plagiat - i niewiele, jak w przypadku bh, go ratuje.

ocenił(a) film na 8
psychonauta

Ah- więc tylko mówimy o „standardowym kinie hollywoodzkim”- czyli hollywodzka produkcja- synonimem kiczu...No cóż, trudno, bo chciałam wyciągnąć dwa fenomenalne dzieła made in USA, z różnych okresów kina- Mały wielki człowiek i Tajemnice L.A.
A więc to odpada:):) To co piszesz- prawda jest, ale dla mnie Waleczne serce nie wpisuje się w schemat Gladiatora czy Ostatniego samuraja. Problem z tamtymi filmami polega...no właśnie. Niedawno się zastanawiałam i zrozumiałam że „filmy historyczne” Amerykanie przycinają do swej historii- historii ściśle amerykańskiej. W Gladiatorze jest to widoczne w sposób obrzydliwy już. Gibson nie stara się wtłoczyć w swój film historii USA.
Masz po prostu nastawienie negatywne do megaprodukcji- powinnam czuć więź, bo te oskarżenia często pod mym adresem padają :). Jednak uważam iż jest różnica między Walecznym, a Matrixem. Czasem bowiem szufladkując można popaść w skrajną paranoję- co widoczne było zbyt nachalnie w kwestii Pasji. Ktoś go nie rozumie, wykazuje się totalnym laizmem to określa kiczem, albo kolejnym hitem Hollywood. Dlatego uważam że lepiej film rozpatrywać indywidualnie, a nie od razu przypisywać do określonej grupy. Dlatego też nie oceniam jeszcze Troji- póki nie ujrzę. Ale może robię nadinterpretację, mówiąc iż do jednego worka wrzucasz. Czy np. nie widzisz różnicy między Ostatnim samurajem a BH?

użytkownik usunięty
Arrakin

mowimy o kazdym filmie, ktory w prymitywny sposob czerpie z frazesow w wiadomym celu. a ze zwykle ma to zwiazek z pieniedzmi, ktore trzeba wylozyc na film, a tych najwiecej w hollywood, to mozna tak zawezic...
ale po kolei:
-malego wielkiego nie widzialem, wiec nie komentuje.
-tajemnice to film niezly, zeby nie powiedziec bardzo dobry, stad w oczywisty sposob nie ma nic wspolnego z frazesami rodem z filmow typu braveheart.
-mam nastawienie negatywne do megaprodukcji, choc osobiscie wolalbym okreslenie: sceptyczne
-moje nastawienie jest dalekie od paranoi, ktora mi tutaj imputujesz. po prostu w temacie tego filmu sie nie zgadzamy, bo ja uwazam, ze to slaba i nudna produkcja. tyle.
-oczywiscie, ze nie staram sie a priori przypisywac filmom jakis latek. sam jestem "miernikiem" jakosci filmu. jak sie nudze, ziewam, etc. znaczy sie, ze film byl kiepski (pomijam sytuacje kiedy jestem spiacy :))
-owszem widze roznice pomiedzy os a bh. tak samo jak widze roznice pomiedzy filmem beznadziejnym a kiepskim. owa roznica tkwi chociazby w tym, ze bh jestem sklonny zobaczyc jeszcze raz, powodowany ta dyskusja, natomiast do obejrzenia os zadzna sila mnie juz nie zmusi.
wolalbym nabawic sie kolki albo przepukliny :-)

a jak tam troja?

użytkownik usunięty

UWAŻAM ,ŻE WAECZNE SERCE JEST BARDZO DOBRYM FILMEM!!!ŚWIETNA MUZYKA,INTERESUJĄCY TEMET,CIEKAWI AKTORZY.JEŚLI KOMUŚ FILM SIĘ NIE PODOBA,NO TO TRUDNO.SĄ GUSTA I"GUSTA".ALE NIE OZNACZA TO WCALE,ZE MUSI ZARAZ OBRAŻAĆ I WYŚMIEWAĆ DANY FILM. TAKIE ZACHOWANIE JEST DZIECINNE!!!
MOIM ZDANIEM TO NAPRAWDĘ BARDZO DOBRY FILM,ZWŁASZCZA,ŻE JEGO AKCJA DZIEJE SIĘW MOJEJ UKOCHANEJ SZKOCJI:)))

ocenił(a) film na 8


No widzisz... sceptyzm dla megaprodukcji? Hm, miałam jeszcze w liceum sceptyzm do kina, które nie było lotów wysokich, z „niszowych” wyjątkiem był Terminator 2. Tego akceptowałam. Tyle że to podejście nie jest dobre. Oddzielmy kasę, itp od samego obrazu.
Na Ostatnim samuraju byłam w kinie i żyję, więc nic nie grozi po nim. Warto i sieczki ujrzeć, aby móc skomentować. A Troja- na mej stronie o niej, wiec możesz tu kuknąć:
http://filmweb.pl/Topic?id=246461

A dodać chcę- jak się nudzisz nie oznacza że film był kiepski. oznacza to tylko tyle ze Tobie się nie podobał.

„Paranoja”??:) Komentować...hhmmm...nie skomentuję tego stwierdzenia Twego:):):) W każdym razie: ja Ci niczego nie wmawiam i o nic Cię nie posądzam. Tylko dodam , że wcześniej Ty tu wspomniałeś cos o paranoji (w kwestii pasji), a nie ja;):)
Pozdrawiam, rozbawiona jednak:)

użytkownik usunięty
Arrakin

cieszy mnie, ze sie dobrze bawisz, ale troszke niepokoi mnie fakt, ze mylisz moje wypowiedzi ze swoimi. od kiedy to podpisuje sie Arrakin (swoja droga ciekawy nick. nie odbiegne zbytnio od tematyki filmowej, jak spytam, skad sie wzial?)? a moze gdzies indziej pisalem o paranoi w
kontekscie pasji, czego w chwili calkowitego zacmienia nijak sobie teraz nie przypominam? :-)
czy ja dobrze rozumiem, ze zaliczasz t2 do filmow niszowych? :-b
na samuraju tez oczywiscie bylem - inaczej przeciez bym nie przytaczal - i zyje, choc dalsza czesc mojej poprzedniej wypowiedzi jest wciaz aktualna: wolami mnie na niego raz jeszcze nie zaciagna, chocby bilety rozdawal sam tom cruise...
a co do mojego sceptycyzmu to przejawia sie on jedynie tym, ze na haslo MEGAPRODUKCJA Z HOLLYWOOD!!!! nie mocze majtek :-D
na koniec: nie zgadzam sie z Toba, ze nie moge stwierdzic czy film jest kiepski, czy nie. otoz moge (tak samo jak i Ty) - choc moze nie w kazdym przypadku. kazdy, kto ma jakie takie pojecie o filmie, moze obiektywnie (do pewnych granic ma sie rozumiec) sie o nim wypowiedziec.
przeciez wszyscy widzimy, kiedy aktorzy graja nieprzekonywajaco, kiedy fabula jest banalna, badz humor wiejski. komus to sie moze podobac, ale osobiscie uwazam, ze tacy ludzie zwyczajnie gustu nie maja. a ze jest ich zdecydowana wiekszosc...
i dla wyjasnienia: na bh nie zasnalem - wiec to nie ta kategoria. ale moze Ty zwyczajnie z przewrazliwieniem zareagowalas na ostry temat tego watku? a mnie to akurat nie przeszkadza, bowiem jak napisalem wczesniej, im glosniej kto pieje peany na czesc jakiejs megaprodukcji,
tym ostrzej w slowach mam ochote sie o niej wyrazic (oczywiscie tylko - a tak jest w wiekszosci przypadkow - kiedy owa produkcja zalatuje tandeta).
troja sie podobala? cusz...nie widzialem, bowiem kiedy mialem wybor troja-pojutrze na moje nieszczescie wybralem to drugie. hehe...ale sie przynajmniej posmialem. im blizej konca, tym glosniej :-)

ocenił(a) film na 8

Owszem, przepraszam. odpisywałam równolegle i fakt że to nie Ty:) Zwale to na zakręcony dzień wczorajszy...czy w ogóle miesiąc. Przepraszam:) W każdym razie tak czy inaczej ja Cię o żadnej paranoji Ci nie” imputowałam”( -moje nastawienie jest dalekie od paranoi, ktora mi tutaj imputujesz):)

A Arrakin- a tak jakoś, musiałam coś wpisać kiedyś tam logując się, a może akurat Diunę czytałam. Więc od tego.

Co do tego czy możesz-faktycznie ocenić czy film jest zły... ale w Walecznym sercu gra aktorów jest nad wyraz w porządku, przedstawienie walki także. Ocenić można jak się rozbierze film na elementy, obiektywnie. Wiec należy rozpatrzyć wszystko- muzykę, jej zgranie ze scenami, itp. A nie wykazałeś że jest w Bh coś nie tak w tej kwestii. Tylko napisałeś że gra Gibsona jest zła. Ja mówię że jest odwrotnie i jestem tego pewna. I co teraz? :P Niby oboje mamy rację? :P
Dlatego zapytałam o Ostatniego samuraja- tam muzyka wchodzi w miejsca, w których po prostu przeszkadza, a Tom robi za błazna, scenariusz nie jest dopracowany i jakkolwiek wiliby się aktorzy, trudno ratować ów film. Na tych elementach się koncentrowałam (bo w sumie za mała spójność wlementów abym wczuła się w fabułę), zestawiając od razu z Hero, gdzie wszystko tak krańcowo idealne jest. No właśnie- kolejna kwestia. Czyli jak ktoś zarzuci coś Hero uważasz że się nie zna i jest debilem? Technicznie perfekcyjny obraz. Mnie dodatkowo urzekł, ale Ci do których nie przemówił mogą nie ujrzeć jego potęgi i rozpatrywać całość np przez pryzmat „banalnej historii”. Ty tego nie zrobiłeś z Walecznym sercem???

A ja z przewrażliwieniem nie zareagowałam na „ostry temat”, bowiem to nie jest ostry temat. Kilka bluzgów to nie żaden temat. Jakbym zareagowała z przewrażliwieniem, to tak jak ktoś tu poniżej, tyle że takie posty mam w pogardzie.

A Troja- po prostu coś nowego. Bez tego amerykańskiego kiczu, jak w Gladiatorze czy Szeregowcu Ryanie, Samuraju, itp...po prostu ciekawe podejście do tematu.
Po prostu są różnice miedzy superprodukcjami. I Bh oraz Troja wybijają się spośród tej sieczki (oczywiście nie mówię że w Bh nie ma patetyzmu, ale, jak dla mnie, jest on stonowany do poziomu, na którym- mnie przynajmniej- nie razi. tak jak w Plutonie:)). Tyle ze w Troji nie bazuje film na dobrej grze. Pittowi daleko do kreacji z Fight Clubu, gdzie pokazał jakim rewelacyjnym aktorem być potrafi. Ale po prostu jest piękny i idealny do roli Achillesa. Ale już pisałam dlaczego Troja akurat pozytywnie mnie zaskoczyła.
Nie, Terminator 2...hhmm...niszowe= rozrywkowe, w tym sensie to napisałam. T2 uwielbiam, tak jak dobra jest choćby Pamięć absolutna. Po prostu kiedyś dla mnie istniał tylko choćby Kieślowski, Wstręt Polańskiego, Bergman, czyli kino inne po prostu. I pewnie dlatego taką Pamięć absolutną ujrzałam stosunkowo niedawno. A przecież są tam świetnie skrojone dialogi i chyba najlepsza rola Arniego. Stawiałam częściej też na kino europejskie, osądzając z góry wszelkie produkcje mad in USA. A i w kinie europejskim jest wiele dna, tak samo jak wiele dzieł wielkich w USA.

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Arrakin

ja sie nie gniewam :-)
ciesze sie, ze sam nie popadam w paranoje, bo byl taki moment, kiedy zastanawialem sie, ktora z moich polkul mozgowych odpisuje na posty, a ktora je potem czyta :-))
no tak - cos mi switalo, ale nie skojarzylem, ze arrakin to przeciez z diuny!
co do moich zarzutow do bh to musze sprostowac, ze nie napisalem nawet, ze gra gibsona jest zla - napisalem jedynie, ze do roli walecznego szkota pasuje jak piesc do nosa. zwyczajnie - jego fizjonomia jest wizytowka hollywodu, wiec posrod pozostalych szkotow wygladal jak jankes na dworze krola artura - tyle, ze z nalozona farba i w spodniczce. do gry sie nie przyczepie, bowiem wiadomo doskonale na co gibsona stac i jak to sie brzydko mowi "wyzej wala nie podskoczy". tutaj jedynie razi...
przeszkadza mi natomiast konstrukcja filmu. pomijam sceny batalistyczne, bo przeciez wyraznie pisalem, ze one stanowia dla mnie najwieksza wartosc tego filmu. ale reszta? nie ma tutaj miejsca na rozkladanie filmu na czynniki pierwsze (i tak zreszta nie bylbym w stanie tego zrobic, bo za slabo pamietam szczegoly) stad moge jedynie powtorzyc, ze bh niepodoba mi sie, bo scenariusz wykorzystuje sztampowe chwyty, dorzuca nudny i przydlugi watek milosny (do tego jakis plytki mi sie on wydal), nie szczegolnie wyszukany humor i patos, ktory w kontekscie dobrych filmow trawie ze smakiem, ale w takich jest dla mnie niejadalny.
nie kaz mi w tej chwili rzucac przykladami - tak to zapamietalem. jak mi sie zdarzy obejrzec go jeszcze raz moze wroce tu z konkretniejszymi argumentami.
aha - dla rownowagi uznalem, ze rob roy jest filmem lepszym :)
pytasz: i co teraz? otoz nic chyba...jedyne co moge powiedziec, to to, ze pomimo w miare zbieznych gustow naszych, ja oczekuje od kazdego filmu czegos nowego a nie odgrzewanych kesow w innym przybraniu. im wiecej takich "chwytow" w filmie tym bardziej dla mnie oczywisty mechanizm manipulacyjny, ktory sie za tym kryje. a ja akurat nie lubie, jak ktos probuje manipulowac moimi emocjami.
co do hero i debilizmu to proponuje, zebys nie popadala w skrajnosci. nikomu debilizmu nie zarzucam - co najwyzej brak smaku. hero to obraz moim zdaniem oryginalny i dlatego podejscie do tego filmu moze byc skrajnie rozne. i ja to akurat rozumiem. nie ma mowy o jakiejkolwiek oryginalnosci w stosunku do bh, stad w tym przypadku to jedynie kwestia gustu.
niszowe=rozrywkowe? no ok - przynajmniej wiem, o co Ci chodzilo. osobiscie wole t1, ale to juz inny temat. a total recall podobalo mi sie, jak mialem 15 lat - teraz juz sam nie wiem...choc sentyment do dicka wciaz mam olbzymi.
ale w jednym sie przynajmniej zgadzamy: otoz oboje lubimy p. pitta :))
mnie sie juz podobal w thelmie i luisie, ale faktycznie fc to chyba szczyt jego formy. troi nie widzialem i juz chyba nie obejrze, bo mnie jakos na nia nie ciagnie. trudno.

ocenił(a) film na 8

Mnie tam Gibson w roli Szkota nie przeszkadza. A aktorem jest bardzo dobrym, co udowodnił zwłaszcza w roli Hamleta. Z resztą on zawsze gra tak samo, z dużą doza „wariata”...a jednak książę duński w jego wykonaniu to coś fenomenalnego! W Pani Soffell pokazał natomiast coś stonowanego t, a i zmierzył się genialnie z kreacją, w którą to już zmierzył C.Gable i Brando. Dodatkowo spisał się wspaniale w tej kreacji.
Dobry także debiut reżyserski miał, w którym tak tez zagrał oszpeconego mężczyznę.

Co do wątku miłosnego- mnie się podoba bardzo. Do wyrzucenia jest ten z księżniczką, bo to faktycznie nijak tu pasuje i służy tylko by mało wybredny widz mógł nago ujrzeć dwójkę aktorów sławnych, pieprzących się (jakoś określenie „kochających się” mi tu nie pasuje zupełnie) pod gusta publiki. To mnie faktycznie raziło. To może i wywoływało sztuczne uczucie, ale u mnie nie bardzo, bowiem raczej skoncentrowałam się na aspekcie: „co to w ogóle tu robi, psując dobrą konstrukcję i logikę”.
Natomiast wątek miłosny przydługi...no nie wiem jak to skomentować, skoro pani Wallace podrzynają piękne gardełko na początku. Swą drogą McCormack niesamowicie piękna.

Rob Roy to nuda dla mnie i za wiele mielizny. jedyny mocny punk to sposób pokazania uczucia. Wspaniale ten aspekt dopracowano. A tak- brak mi tu postaci nie będących tak krańcowo jednoznacznie określonych. Może Rob Roy na początku ma dylematy...ale tak banalnie się ich pozbywa, że mnie to sama nie wiem czy irytuje czy bawi tylko.
To jest schemat dla mnie.

To Twym zdaniem dobry film musi być zawsze oryginalny? Swą droga- to podaj taki film jak Bh przed Bh. Łatwe, ale podaj zatem:)

Co do „co teraz”- mówiłam ściśle o sposobie gry, czy muzyce tam gdzie ma być. O ocenieniu od formy technicznej, z pominięciem sympatii i antypatii.

Nie, Pitt dla mnie wciąż się nie wybił z ról przystojniaków, tak sobie grających. Rozmienia swój talent w sposób karygodny. Na szczęście ma niesamowite przebłyski i to przebłyski genialne- vidi - Kalifornia, Fight Club (z tych roli dużych). Jeszcze więc daleko do lubienia mi go, bo nie podoba mi się gdy ktoś o takich możliwościach tak się często opuszcza. A Malkovichem to on nie jest- aby mógł kiepski film uratować swą obecnością . I najgorsze w tym to że nie dlatego , że mu do J.M. daleko, a właśnie dlatego że zbyt często mam wrażenie że w większości obrazów swe możliwości wykorzystuje najwyżej w 30 %. Przed Troją oglądałam właśnie znów FC i ujrzałam ogromną przepaść w sposobie samej gry! Jako Achilles śliczny Brad jest dobry, lecz w kilku momentach, jak dla mnie, nie potrafi się dostosować do sytuacji i oddać np. jej dramatyzmu.

Na Troję też mnie nie ciągnęło. Ale byliśmy, ujrzeliśmy, a ja zaskoczyłam tym że nie skrytykowałam, jak się spodziewano:)
Pozdrawiam
Iwona

użytkownik usunięty
Arrakin

hmmm....hamleta nie ogladalem z tego co pamietam wlasnie dlatego, ze mel mial tam zagrac :-). a tej pani to rowniez nie widzialem, niestety...niestety dla mojej opinii o melu zapewne. cusz...moze przyjdzie pora na zrewidowanie jej, w szczegolnosci, ze kiedys go lubilem za ten "zakrecony" charakter odgrywanych postaci. potem mi sie wydalo, ze mel dysponuje tak silna charyzma aktorska, ze nie jest w stanie sie z niej wyzwolic i kazda jego rola musi miec te cechy wariackie. no a patent na taka gre nie moze trwac wiecznie, przynajmniej dla mnie...
watek milosny nie byl przydlugi? hmmmm...moze taki mi sie zdal, bo caly film byl przydlugi :-) ale te sceny z romantiki jakos mi sie tak ciagly i ciagnely...nie wiem...jakies to bylo takie sztuczne w wykonaniu tej pary (ze wskazaniem na mela) i lukierkowate. ble! nie lubie przeslodzonych kawalkow :-) Ta McCormack faktycznie taka piekna? ehh...chyba zobacze jeszcze raz ten film...
rob roy to nuda??!!!! hmmm....moze i nuda, ale krotsza od bh. liam bardziej mi na szkota pasuje, ale tego watku nie bede juz ciagnal, bo przeciez nie zaliczam sie do fascynatow tym filmem...
Czy moim zdaniem dobry film zawsze musi byc oryginalny? cusz...jak doczytuje sie w pytaniu slow 'zawsze', 'nigdy', 'wszedzie', 'nigdzie', etc. z zasady odpowiadam 'nie', bez wzgledu na dalsza czesc pytania. natomiast jesli film w moim odczuciu ma zostac uznany za wyjatkowy
(dobry to za malo) to powinien miec jakies oryginalne cechy. ostatecznie dobra muzyke...tak, dla mnie muzyka jest w stanie uratowac najwieksza kiche (btw. moze wlasnie w rr byla niezla?).
natomiast oryginalnosc tematu to zdecydowanie za malo. innymi slowy 'hamlet na ksiezycu' w ogole mnie nie rusza (chyba, ze aktorzy beda tam sobie mowic w tle swoje kwestie, a operator bedzie nam pokazywal kosmos. no i musi byc muzyka!). tak wiec nawet jesli nie podam Ci filmu, w ktorym szkoci walczyli z angielskim najezdzca, to nic nie oznacza. nie o to mi chodzi caly czas. chodzi o te 'chwyty', god damn it! widze 'chwyty' i sie nerwuje! :-)
ze tez innych to nie denerwuje. jest przeciez tyle ogranych schematow, schemacikow....no przeciez jak je widze, to mnie trafia. to znaczy nie zebym taki nerwowy zrazu byl, ale po prostu nie lubie i koniec. kaplica.
hehe...co do pitta, to dzieki za sprostowanie. ja tu wspolny jezyk probuje znalezc, a Ty mi, ze nagle 'kiepski', 'rozdrabnia sie' itp. -:d moze, moze...ja jednak mialem szczescie ogladac te filmy z bratem, ktore mi sie podobaly, a niektore, jak np. fc czy snatch uznalem za wyjatkowe.
aha - i nie interesuje mnie, ze gdzies tam odwalil fuche, ze nie wykorzystuje swych mozliwosci. dla mnie wazne jest, ze mial swoj duzy wklad w takie wlasnie filmy, jak wyzej wymienilem.
a wracajac do bh to na koniec powiem, zeby bylo zabawniej, ze ta dyskusja wprost jest wynikiem mojej, dosc krotkiej, rozmowy z jednym takim dobrym znajomym, ktory ku mojemu olbrzymiemu zdziwieniu (choc wlasciwie nie powinno byc takie duze, bo wczesniej slyszalem, ze podobali mu sie rowniez piraci z karaibow, hle, hle...) uznal bh za jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, z filmow epickich wszechczasow. wszedlem zatem na filmweba, co by sie zorientowac, co tam ludziska sadza o tym dziele. no i przeczytalem Twoja wypowiedz, w ktorej troszke rozpaczliwie apelowalas do internautow o 'wstrzemiezliwosc w wypowiedzi ignorantow jezyka polskiego'. i troszke mnie za serce ujelas, bowiem tyle glupot i bzdur juz sie naczytalem w i-necie, ze
stalo sie dla mnie oczywistoscia, jak zenujacy poziom tutaj dominuje. zreszta jak i w naszym zyciu spolecznym, politycznym, etc. i dalej uwazam, ze Twa reakcja wynika z przewrazliwienia (niczego Ci nie ujmujac).
a ten ktos od tekstu ponizej to zwyczajna ofiara amatorskiej lobotomii.

rowniez pozdrawiam, Iwono :-)

ocenił(a) film na 8

Najpierw czy żona Walecznego serca była piękna...mym zdaniem tak. Taka „elficka”, smukła, nie wymalowana jak wamp...po prostu piękna. Mnie właśnie taki typ się podoba (bez żadnych podtekstów jednak:) Po prostu doceniam urodę kobiecą). Ona wygląda tak niesamowicie naturalnie... tym bardziej załamuje mnie późniejszy romans z księżniczką, pasującą równie dobrze do tej roli, jak i do roli prostytutki.
Co do tego natomiast czy BH filmem epickim wszechczasów?? Dla mnie ani on epicki, ani wszechczasów. Ja daleka jestem od uwielbienia go. Po prostu kawał wspaniałej roboty, jak na film monumentalny. Widze po prostu różnicę miedzy nim, a Ostatnim samurajem czy Gladiatorem. Ale epika?? Epika to dla mnie Hero, Legenda, Zaklęta w sokoła czy np. Piekna i bestia Cocteau a nie BH na pewno.

Już mówiłam że poziom nadają piszący. Sam się z niczego nie tworzy.
I ja o nic nie apeluję- to było raczej na zasadzie- PO CO to piszą!? Bo mnie to naprawdę ciekawi po co ktoś pisze, jak nie wie co.
Poziom, poziom- czy mówiłam że on sam się nie tworzy?
No tak , mówiłam . A więc nie rozumiem co to na narzekanie na niski poziom wszystkiego, jakby on brał się z próżni.

Ja właśnie pytałam o owe chwyty, a nie powielenie tematu ;P ;)

Muzyka to dla mnie za mało aby film mógł być dobry.

Piraci, Piraci, ja nadal widziałam tylko fragmenty z Deppem i film przede mną. Ale owe były bardzo dobre. Depp rewelacyjny ponownie. A jak reszta- sama ocenię, jak ujrzę, więc proszę mi nie spojlerować. Wydawało mi się jednak że ów film to zabawa i wrażenie póki co dobre. Ale jak piszę- okaże się.

A wiesz... nie no, ja właśnie nie uznaję rozmieniania ogromnego talentu (no, co do Pitta to talent, a nie ogromny) . Taki Brando. Mym ulubieńcem nie jest, ale czy miał jakiś film, gdzie nie zagrał na wysokim poziomie? To jego kreacja tworzy np. z , mym zdaniem, najgorszej wersji Buntu , coś co można ujrzeć. Zawsze bezbłędny. Pisaliśmy o B.P. jako aktorze ogólnie, a nie jego poszczególnych kreacjach, które owszem- są świetne. Więc nie mieszajmy tego co oceniamy.

No, pozdrawiam i miłej Nocki życzę;)

Pap.

ocenił(a) film na 10
Arrakin

Jeśli pozwolicie dorzucę do tej dyskusji swoje trzy grosze.

1. BH jest według mnie filmem dobrym, a nawet bardzo dobrym. Jest chyba ostatnią superprodukcją, która zrobiła na mnie większe wrażenie i znaczaco wybija się na tle swoich nastepców (Pearl Harobor, Gladiator,Troja, etc.). Z jego atutów mogę wymienić grę Mela (:oP), sceny batalistyczne, muzykę, zdjęcia, stroje. I przyznaję, że wątek z księżniczką jest śmieszny, niepotrzebny i wsadzony na siłę. Film mi się nie dłużył.

2. Mel jak każdy aktor ma filmy lepsze i gorsze. Moim zdaniem BH był lepszym. Jedno z Was (te bez nicka) chyba zbyt mocno myśli schematami Mel=hollywódzki brzydal, superprodukcja=kiła i mogiła. Ja lubię wariackiego Mela, choć rzeczywiście dla odmiany chciałbym go kiedyś zobaczyć w jakiejś powaznej niewariackiej roli.

3. McCornak jest niewątpliwie ponadprzeciętnie ładna, ale czy piękna? Może i tak... :o)

4. Troja Ci się podobała? Zaskakujesz mnie Arrakin. Czytałem już niejedna Twoją wypowiedź (aczkolwiek na forum Troi nie wchodziłem) i nie spodziewałem się, że ten bubel Ci się spodoba. Jak dla mnie to tam dopiero sa dłużyzny i kicz, beznadziejna gra aktorska(za wyłączeniem Peter'a O'Toole'a), nadmierny patos i wiejski humor. Film jest tragiczny poza dwoma scenami (pojedynek herosów i wizyta Priama u Achilla).
No i scena, która mnie rozbroiła i ze śmiechu stoczyłem się z fotela - kiedy Hektor zabija Patroklesa - całe dwie armie przygladają sie pojedynkowi, a widząc jego wynik dowódzcy uzgadniają, że pora iśc do domu:oD No i wogóle oni prowadzą te wojny tak by nikt nie zginał...No, ale to forum chyba nie tego filmu.:o)

5. Piratów polecam! Półtorej godziny wesołej rozrywki, chociaż trochę zabrakło polotu...

ocenił(a) film na 8
sperzdechly

Poważna rola- a w swym debiucie reżyserskim jaką role miał?? Zagrał poważnie, podobnie w Pani Soffel...nie wspominając o Okupie. Tu rezygnuje ze swej wizytówki :”wariata”. Potrafi być poważny- spójrz też na wspaniałą kreację w świetnym filmie jak Rok niebezpiecznego życia. A Tim?? Mad Max, Broń i Hamlet- te zwłaszcza są eksponowaniem jego „bycia wariatem”, ale nie są jedyne przecież.
Co do Troji- dla mnie jak na superprodukcję- film bardzo dobry. Dlaczego- pisałam na stronie swej. Wybija się i odcina i to znacznie, zwłaszcza od schematów w dużej mierze i to bardziej niż Waleczne serce.
Więc w kwestii Troji- na mej stronie możesz przeczytać, dlaczego mi się podoba.
Mogłabym pisać o jej mankamentach- zwłaszcza za krótkie walki...ale po co? Podobnie gra Pitta...ale rekompensuje to wizualną stroną, nad wyraz apetyczną (oczywiście literacko ;P)...ale o tym też pisałam:)
A to co Cię rozśmieszyło- to ja wyjaśnię, że w starożytności bitwy były ustawiane często. Umawiano się. I wcale nie ma nic w tym rozejściu się dziwnego. Nie zabijano się do ostatniego żołnierza. Przekładano np.
Zbyt bardzo patrzymy przez swój pryzmat chyba. Wybacz ale to nie była walka dwóch grup dresiarzy, a ludzi z honorem... może i wartość zapomniana, ale , która istniała.
I nie prawda- to w poemacie Homera ta wojna jest toczona tak jakby „nikt nie zginął”, ludzie- zabawkami w rękach bogów. W filmie jest inaczej właśnie.

Co do pani, o której mowa- no dobrze niech będzie że ponadprzeciętnie ładna;) Uznałam za piękną, bo ma delikatną urodę chociażby.

Pozdrawiam::)

ocenił(a) film na 8
Arrakin

btw- to ze Troja mi się spodobała też mnie zaskoczyło :P . Udałam się do kina z jak najbardziej „odpowiednim „ nastawieniem:):)...ale tym razem nie krytykowałam ;P

użytkownik usunięty
sperzdechly

dobrym zartujesz jes najlepszym i jednym z niewielu filmów .-zwruc tez uwage na to ze braveart jest z95 roku cyli ma 9 lat a jest tak dobze wykonany.superrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr,. a kto sie nie zgadz to zje nie mający pojeńcia o dobrych filmach

ocenił(a) film na 8
sperzdechly

ja tylko do pkt 3

Jest piekna :)
A juz na pewno piękniejsza niz ta chudzinka grająca księzniczke :P

ocenił(a) film na 8
sperzdechly

ja tylko do pkt 3

Jest piekna :)
A juz na pewno piękniejsza niz ta chudzinka grająca księzniczke :P

użytkownik usunięty
Arrakin

ni umiesz inaczej okreslic filmu tylko ciągle kic z syf itp.wes się zastanów ,mój młodszy brat zna sie lepiej na filmach niz ty. powinieneś sie wstydzić . chyba cię czółko boli haha gladiator czy ten samuraj dla na takich jak ty nie ma joz ratunku.

użytkownik usunięty
psychonauta

widze ze masz niezłe kompleksy statystyki mówią ze ludzie którzy mają problemy z wyglądem nie mający talentu prubują zniewazac inne sławne osoby , prubója oderwać się po przez krytyke od rzeeczywistości
jednak to tak naprawde nie pomaga .

użytkownik usunięty

te słowa tyczą sie tego psycho cos tam .................

użytkownik usunięty

ty p i e r d o l o n y hipokryto , zryj g o w n a tylko nie ogladaj juz wiecej filmow bo sie c h u j a znasz . zamknij wiec pysk i nie krytykuj j e b a k u lesny , k u r w i s t y kartoflu

użytkownik usunięty

spoko nie odpisał widac ze te słowa doniego doszły k u r w* s ty kartofel no tak to do niego pasóje

ocenił(a) film na 9

Ja też dorzucę swoje trzy grosze. Nie rozumiem dlaczego dla co niektórych użytkowników filmwebu hollywood = kicha, kicz, chała itp. Prawda choć dla niektórych brutalna jest taka, że najlepsze filmy powstają w hollywood. W największej wytwórni filmowej, jak przystało na największą wytwórnię filmową powstaje najwięcej dobrych filmów. Oczywiście owa zalezność działa również w drugą stronę. Powstaje także najwięcej kiczów, badziewi i tandet ale to jest oczywiste. Bravehearta zaliczam do tej kategorii najlepszych filmów i nie boję się stwierdzenia, że jest to jeden z najlepszych epickich filmów kostiumowych ostatnich lat. Żaden tego typu film nie dorównał jeszcze dziełu Gibsona. Takie jest moje zdanie.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedzi użytkownika hussair (mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe), która niezmiernie mi się spodobała, i która odzwierciedla dokładnie to co myslę i czuję do tego wspaniałego filmu. A więc cytuję:

"Fenomenem pozostanie 'Braveheart' jako majstersztyk aktorstwa, scenerii, pomysłu historycznego, nastroju, ujmującego męstwa, realizmu batalistyki i tego czegoś, co budzi wzruszenie w sercach tych, w których drzemie wojownik, domator, patriota i romantyk zarazem..."

Nic dodać nic ująć. Wspaniale powiedziane i lepiej wyrazić tego bym nie potrafił z uwagi na moje grafomaństwo :]
Zacznę od aktorstwa. Nie pojmuję jak można uważać grę aktorską w tym filmie za "kiepściutką". Aktorzy w Braveheart to nie tylko Mel Gibson czy Sophie Marceau. Podrzędne role w Bravehearcie są wspaniałe. Aktorzy wspaniale wczówają się w swoje role, kreując na prawdę przejmujące i wyraziste postaci. Oprócz paru aktorów grających szkockich wieśniaków reszta spisuje się nadspodziewanie dobrze, wręcz rewelacyjnie. Może poziom aktorstwa to kwestia subiektywnego odczucia no ale nie popadajmy w jakieś skrajności. Gra aktorów kiepściutka??? Śmię twierdzić iż większość szarych widzów, bądź znawców czy absolwentów aktorstwa co najmniej doceniła wkład aktorów w tworzeniu tego dzieła. Odnoszę wrażenie, że ktoś tak nudził się na tym filmie, że go nie oglądał tylko patrzył się na ekran i nie widział nic poza Gibsonem i hollywood.
Braveheart powstał w 1995r. i do tej pory nie powstał żaden tak romantyczny, sentymentalny i dobry film kostiumowy. Tą sytuacje możnaby porównać do kina gangsterskiego, które nigdy nie osiągało jakiś wyżyn popularności. Od czasów "Ojca chrzestnego" żaden inny film nie dorównał poziomem do dzieła Forda Coppolli, co nie znaczy, że nie było dobrych filmów mafijnych. Po prostu to nie było już to samo. Dla mnie od czasów "Braveheart" nic nie jest już takie samo. Film mnie poruszył, zachwycił i rozśmieszył. Rozśmieszył dlatego, że humor w Bravehearcie wcale nie jest, jak to ktoś dziwnie określił "na poziomie titanica". Zwróćcie uwagę na postać szalonego Irlandczyka, który jest głównym źródłem zabawnych tekstów. Ta jego pewnosć siebie i luz może zwalić z nóg. Jeśli dodać do tego to, że aktorzy mówią z tym specyficznym akcentem szkockim i irlandzckim otrzymujemy zaiste oryginalną i zabawną dawkę prostego i spontanicznego humoru. Jednak każdy ma swoje własne poczucie humoru z którym polemizować nie będę.
Fabuła. Czy fabuła tego filmu jest oklepana? Jeśli nawet jest, to co z tego. Liczy się również forma wykonania. Jakie inne filmy do tego stopnia "oklepały" ta fabułę aby od razu zniechęcać się do "Bravehearta" i skazywać go na umieszczenie w worku z etykietką: "filmy z oklepaną fabułą - omijaj z daleka"? Ja osobiście nie przypominam sobie filmu, który nawet z taką samą fabułą, dorównałby polotem i finezją dziełu Gibsona. Pomysł na film jest znakomity. Historia Szkocji to tylko tło. Dlatego Gibson pozwolił sobie na jej przekręcanie i dostosywanie do swoich potrzeb oraz potrzeb widzów, na potrzeby komercji. Gdy pierwszy raz obejrzałem Bravehearta od razu rozgrzeszyłem reżysera za te modyfikacje :] Na pierwszym planie stoją emocje, uczucia, patriotyzm miłość, ponieważ jest to film dla romantyków i ludzi wrażliwych. Dla niektórych filmy o takich wartościach są zbyt ckliwe, przesłodzone i nudne. Pewnie mają rację, skoro mają takie odczucia. Dla mnie ten film to wielkie przeżycie, mógłbym oglądać go na okrągło. To właśnie po Bravehert moim najważniejszym hobby stały się filmy.
Wątek miłosny. Co do wątku miłosnego to nie uważam aby występowały w nim dłużyzny. Miłość ta jest przejmująca i prawdziwa ale jednocześnie nierealna bo zbyt doskonała. Ale kto by się tym przejmował. Kobitka, która grała Murron jest na prawdę piękna. W szczególności w scenie, w której siedzą razem na szczycie wzgórza i rozmawiają o podróżach do Rzymu. Normalnie anioł :] Wątek jak najbardziej ładny, no ale to kwestia gustu. Wspomniano również o dłużyznach. Dla mnie owe dłużyzny to urocze sceny, które nadają temu filmowi niezwykły, romantyczny klimat i tyle. To również kwestia gustu i smaku, każdy na swój sposób odbiera uczucie jakie łączy dwojga bohaterów.
Może bym się tak nie produkował gdyby nie stwierdzenie, że Braveheart to kicz. Kicz?? O ile dobrze pamiętam kicz to utwór, który w oczach znawców i krytyków przedstawia znikomą wartość artystyczną. Kicz to tandeta. Braveheart to dzieło sztuki, dla mnie osobiście arcydzieło, coś w rodzaju pięknego pejzaża. Artyzm tego filmu jest namacalny i widoczny co nie znaczy tandetny ale w istocie piękny. Może niektóre sceny zalatują lekkim kiczem jednak jest to tylko subiektywne odczucie odbiorcy.
Rozumiem gdy ktoś czepia się nadmiernego patosu w filmach wojennych, gdzie amerykańscy chłopcy z uniesioną flagą z białymi gwiazdami prą do przodu po trupach wroga i własnych, w dramatach sądowych, gdzie płomienne przemowy mogą niektórych przyprawić o mdłości, ale żeby w filmach o średniowiecznych rycerzach, dopatrywać się nadmiernego patosu to chyba jest jakieś nieporozumienie. Patos w "Walecznym sercu" nie razi a co więcej jest nawet wskazany. Przecież w rzeczywistości jest to film o wzniosłych ale wartościowych ideałach, o rycerzach, którzy myślą po rycersku. Honor, godnosć, służba ojczyźnie, miłość - takie wartości chyba zasługują na to aby przedstawić je w napompowany sposób. We współczesnym świecie powyższe ideały straciły na swojej wartości i przez to ludzie odczuwają coś w rodzaju skrępowania lub zażenowania, gdy nagle ktoś te wartości wywali na wierzch. Taki jest "Braveheart". Nie można czepiać się patosu bo ten film jest o patosie :]
I teraz to co tygrysy lubią najbardziej. BATALISTYKA! Nikt mi nie wmówi, że są gdzieś lepsze sceny batalistyczne od scen ukazanych w "Walecznym sercu". Po tych sekwencjach bitewnych widz jest dosłownie zdruzgotany tak jakby uczestniczył w samej bitwie. Niezwykle krwawe sceny i dźwięk, który je opisuje przyprawia o gęsią skórkę. Obraz nie jest najgorszy. Najgorszy jest dźwięk: szczęk żelaza, rąbanie, cięcie, odłupywanie, przeraźliwe krzyki i jęki rannych, nienawiść walczących, radość po zwycięstwie, to wszystko czuć na własnej skórze. Sama batalistyka z pozycji obserwatora - dowódcy jest imponująca. Ogromna liczba statystów, zero efektów komputerowych, kolumny piechoty, szarże kawalerii, ostrzał łuczników, ogólny przegląd sytuacji w bitwie - coś wspaniałego. No i teraz zakończenie. Przyznam szczerze, że oglądając za pierwszym razem "Waleczne serce" (mając lat może 12) musiałem ukrywać się przed rodzicami ponieważ wstydziłem się łez, które co tu dużo mówić pojawiły się :] Dzisiaj gdy ponownie oglądam egzekucję a z ust Gibsona wydobywa się "FREEDOM" trudno jest powstrzymać wzruszenie. Może ta scena jest tanim wyciskaczem łez, może jest przesłodzona i kiczowata ale mam to gdzieś. Cholernie mi się podoba i nic na to nie poradzę :] Jesteśmy Polakami i jako Polak uwielbiam ogladać tego typu filmy. Nie obca jest nam walka o niepodległość kraju. Nie obca jest nam bezwzględność i terroryzm okupanta. Dlatego ubóstwiam "Braveheart - Waleczne serce" :]
Dobra napisałem co myślę i kończę bo jest strasznie późno a nakręcony po imprezie napisałbym coś jeszcze :] Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

A ja Ci znajdę lepsze sceny batalistyczne niż w Braveheart. Bitwa z Germanami w Gladiatorze jest znacznie lepsza (bo to i - jak sądzę - najlepsza scena batalistyczna, jaka kiedykolwiek powstała).

ocenił(a) film na 9
_Ja_

A ja nie rozumiem zachwytów nad bitwą w Gladiatorze. Owszem jest nieźle nakręcona i robi wrażenie ale jak dla mnie w porównaniu do bitew z Bravehearta jest za mało widowsikowa.

ocenił(a) film na 10
_Ja_

Najlepsza scena batalistyczna? Mniemam, iż niewiele filmów obejrzałes, albo masz marne pojęcie o batalistyce, albo po prostu "Gladiator" jest twoim ulubionym filmem i ocena twa subiektywną jest... powinienes filmografię swą uzupełnić o pozycji kilka, aby móc osąd lepiej wygłaszać...zacznij od "Potopu" ku serc pokrzepieniu, potem "Troja", "Aleksander", "Dwie Wieże"... W "Królestwie Niebieskim" cudne trebuszety w akcji zobaczysz no i majstersztyk walki w zwarciu "300"...
Do 1995 roku "Braveheart" najlepsze sceny batalistyczne miał, a i do tej pory w czołówce się znajduje i to bez komputerowych trików...

ocenił(a) film na 7
kris_king

Insynuujesz, że sceny batalistyczne w Troi, Aleksandrze lub Władcy pierścieni, 300 są lepiej nakręcone niż u Ridleya ta pierwsza bitwa w Gladiatorze?
Każdy film, który wymieniłeś, z 300 na czele to gniot (tak, tak - Władca to też cienki filmik, choć jeszcze od strony reżyserskiej jako tako daje radę) i reżyserski bubel. I to ja antycypuje teraz, że Twoje pojęcie o kinie jest marne.
Tobie polecam, z kolei, od rodzimych produkcji poczynając ku serc pokrzepieniu - Popioły, potem Spartakusa, 55 dni w Pekinie, ew. Ben Hura.
Potem zacznij mi mówić o Kurestwie niebieskim i reszcie gniotów, którymi się tak zachwycasz.

Owszem, Gladiator należy do grona jakiś 100 moich ulubionych filmów, opinia natomiast, mój drogi, jest ZAWSZE subiektywna.

ocenił(a) film na 10
_Ja_

Oj, nie ma szans. Bitwa z Breveheart'a o wiele lepsza.

ocenił(a) film na 7
Motorcycle_Boy

Nie wydaje się mnie. Może dlatego, że sam Braveheart to dla mnie bardzo przeciętny film.

ocenił(a) film na 9
_Ja_

Dla mnie obydwa filmy to najwyższa klasa filmów kostiumowych. Obydwie bitwy są bardzo dobrze i widowiskowo nakręcone, jednak ta z Bravehearta jest lepsza ze względu na realizm, dynamizm akcji, nieporównywalnie bardziej naturalistyczny charakter. Jest bardziej emocjonująca, brutalna i bardziej krwawa. Jest po prostu bardziej przekonywująca i jednocześnie bardziej efektowna.

ocenił(a) film na 9

"czego tu się podniecać?"

wydedukowałem że chodziło ci czym się tu podniecać.


yyyy eeee np muzyką?