Pewnie wszyscy namietnii rozkochani w Melu fani (patrz fanki) zjedza mnie, ale odwaze sie napisac cos powiedzmy nieco krytycznego o filmie. A co tam, niech mnie jedza, najwyzej sie zadlawia ( nie jestem precelkiem bynajmniej). Zaczne od tego, ze film mi sie jednak podobal, a kilka rzeczy, ktore powiedzmy wzbudzily moja niechec ( choc to za duzo powidziane). Rzeczywiscie poczatek jest zbyt sielankowy i nuzy. Na szczescie akcja sie "rozrusza" wkrotce i nie zasniemy. Sceny batalistyczne sa naprawde na 5 i nasze OiM mimo prob nie umywa sie do tego. No ale pozostaje jednak fabula, a ta z kolei wydaje mi sie zbyt infantylna i oklepana. Ile razy widzielismy dobrego bohatera, ktory mimo przeciwnosci, pokonuje wrogow. Oczywiscie mozna mi zarzucic, ze jest to oparte na prawdziwej historii. Rzeczywiscie ukazano wszystkie bitwy itp, ale z gory zakladajac, ze ma to byc film, jakby to powiedziec "ku pokrzepieniu serc". Krol jest zly, a nawet bardzo, co widac chocby w ... jego wizerunku (choc ciekawie zagrany), nie mam nic do postaci jego syna odbiegajacej od stereotypow i Roberta Bruce`a. Ale z kolei krolowa zakochana w , jakby na to nie patrzec- wiesniaku jest nieco watpliwa, ale niech tam.
Tak na zakonczenie polecam film, bo naprawde warto go poogladac-wartka akcja, ciekawi bohaterowie. Ale to zakonczenie, fakt, ze autor mial nie mial wielkiego wyboru- Wiliam jak wiemy zginal. Jednak jest ten "sad end" zbyt przeslodzony, taki patetyczny az do bolu. To tyle
Polemika
Ja uważam ten film za doskonały i chciałbym ci co nieco zarzucić.
1) Początek nie jest zbyt sielankowy on nas wprowadza w akcję. Chcesz zobaczyć zepsuty początek, bo zatrudniono speca od przyśpieszania (Ridleya Scotta---którego naprawdę lubię, by nie rzec wielbę) obejrzyj Hannibala. W pierwszej akcji brakowało mi tylko Alienów ganiających między straganami.
2) Sceny batalistyczne są na 6, a nie 5. Porównywanie ich do OiM jest blużnierstwem (mamy najlepszych operatorów świata i to właśnie przede wszystkim oni zawalili sceny batalistyczne). Moim zdaniem nawet Gladiator nie ma równie dobrych scen walki.
3) Wallace nie pokonuje wrogów. Umiera, przeżywa klęski (co prawda nie w tej kolejności). Nikt by nie wysiedział tyle w kinie gdyby to było takie proste.
4) A propo króla poczytaj trochę i zobaczysz, że nie był miły. Poza tym raz narzekasz na infantylność i sielankowość, a raz ci nie odpowiada realnie przekazany król. W tamtych czasach Anglicy naprawdę uważali Szkotów za zwierzęta. I naprawdę myślisz, że rzeczy typu "wyślijmy najemników mniej będą kosztowali" nie było. Ludzie będący na eksponowanych stanowiskach musieli być wtedy supersukinsynami, po prostu by przeżyć. Kiedy najgorszym wrogiem jest twój brat to paranoja staje się cęchą genetycznie pożądaną. Wiele lat temu nie rodziło się jedno dziecko i "wystarczy, bo jak my je wszystkich wychowamy" i zazwyczaj ludzie ginęli jeszcze przed pełnieletnością z rąk rodziny.
5) Nie chcesz bitew "ku pokrzepieniu serc" obejrzyj Wołoszańskiego.
6) W średniowieczu kobieta miała wybór albo rodzić dzieci albo rodzić więcej dzieci, to że stara sobie zagwarantować mniej głupiego męża nie jest jej winą. A propo wieśniaka pogadamy jak Ciebie chwyci miłość do jakiegoś palanta. 99% dziewczyn, które mi się podobały zakochały się w jakichś cholernych wieśniakach, zamiast wybrać wspaniałego królewicza jak ja.
7) Twój sad end jest moim ulubionym fragmentem, gdybyś go nie skrytykowała to bym ci odpuścił. Może i jest przesłodzony, ale ilość nagromadzonych tam emocji jest też poparta ich różnorodnością i jakością. Widziałaś koniec Gladiatiora moim zdaniem jest to lekki plagiat.
masz calkowita racje!
ale i tak w "sad endach (i nie tylko endach)" nie ma filmu, ktory zdolalby przebic takie dzielo jak PEARL HARBOR haha haha haha ale moi mili nie waleczne serce!!!
tak mowisz??
zacznijmy od tego, ze Cie nie zjem (moze chociaz dlatego, ze nie jestes precelkiem) a poza tym jestm po kolacji! widzialem ten film wiele razy i uwazam, ze jest genialny, wiec nie obrazisz sie chyba jak powiem co sobie mysle! po pierwsze to prawda, ze ten film jest pelen patosu i to w tym filmie jest swetne! porownujesz go do OiM, a my polacy nie umiemy robic filmow ku pokrzepieniu serc, nie umiemy opowiadac historii patetycznych o naszej historii, potrafimy tylko narzekac o naszej sytuacji i kazdemu wlazic gleboko w du...! a takie obrazy jak ten pokazuja wspaniale wzorce (my tu mieszkamy a wy nas mozecie pocalowac tam gdzie polacy wlaza kazdemu)! i takie filmy byc musza! a co do krolowej? to prawda tu jest troche komercji, ale jak wiadomo (sama tez jestes lady) kobieta jest slodycza zycia i darem niebios! a sam krol malinowy anglii nie moze byc postacia choc troche pozytywna skoro ustala prawo "pierwwszej nocy" o podbojach nie mowie bo co czas to obyczaj! tak jak widzisz nie zjadlem Cie, a co najwyzej powiedzialem kilka swoich skromnych opinii! dziekuje i mam nadzieje, ze moje zdania nie byly (badz tez nie sa) zbyt przeslodzone i patetyczne, i ze nie czeka mnie "sad end"! To tyle!!!
kilka spraw
Szlachetny rycerzu bez skazy!!
Po primo- 'Pearl...' nie widzialam do konca, niewymownie zaluje, bo nie dotrawalam, wiec tego 'sad endu' nie bylo mi dane zobaczyc.
Po drugie- nie jestem tak eteryczna, bez obaw, nie boje sie zjedzenia, boc utknelabym Ci pewnie w przelyku. O ile mi wiadomo, prawo' pierwszej nocy' bylo juz praktykowane wczesniej, krol tylko sie dostosowal. I podtrzymuje swoje zdanie o wybitnie komercyjnej krolowej, ja jako lady nie jestem przekonana co do prawdziwosci tegoz watku;). A i jeszcze jedno- nie sadze, zeby Robin Hood z Costnerem byl smutny. To to lepsza komedia od facetow w rajtuzach. Imc Rickman przechodzi sam siebie (zreszta genialana kreacja).
I to by zdaje sie byl na tyle......