Chyba mi nie powiesz, że ten film jest głęboki? A ta wielka czerwona baryła, zwana Bridget (nie wiem co podali tej aktorce, że zgodziła się w tym zagrać...) reprezentuje sobą jakąkolwiek grupę kobiet ma swiecie...? Że niby jest samotną, atrakcyjną trzydziestolatką, która jak wiele podobnych jej kobiet, żyjących w realnym świecie poszukuje miłości swego życia? (hahaha), dobre, tylko Ciekawe, czy ktoś chcialby się z czymś takim utożsamiać... Ten film i postać Bridget Jones w ogóle nie są śmieszne, są żałosne i tragiczne... Film o słodkiej, tłustej idiotce, która nawet nie porafi wejść do domu przez drzwi, tylko musi to robić przez okno czając się jak jakieś zwierze... Litości! Nie rozmiem jakich alegorii można się tu doszukiwać... Moim zdaniem ten film nie posiada drugiego dna, on JEST dnem...

Co podali aktorce ? No jak to co - mnóstwo kasy ;)