Na pewno w pewnym sensie obrazuje pewne "nieścisłości" związane z myśleniem typowego faceta i typowej kobiety, pewnej otoczki związanej z nawiązaniem między nimi relacji w kontekście pociągu do danej osoby... Tego co sprawia, że w danym momencie nie widzimy tak naprawdę niczego, tak bardzo pochłonięci i ogłupieni tym co nas do tej drugiej osoby przyciąga... Kiedy jednak emocje już opadną, pojawia się co?

Ugly truth! Wychodzi na światło dzienne fakt, kto grał, kto był kimś kim tak naprawdę nie jest, zaczyna się zgrzyt, toksyczna substancja powoli jak choroba zabija związek... Jest coraz gorzej aż *puff* balonik pęka, out, move on!

Najśmieszniejszy w tym wszystkim jest paradoks. Bowiem żeby być z kimś przez całe życie, żeby z tą osobą się starzeć i (uwaga!) NADAL ją kochać, musimy mieć powód który wykracza poza otoczkę wizualną i nasze wyobrażenia, ograniczające rzeczywistość..

Film sam w sobie naprawdę świetnie to obrazuje, a do tego na pewno poprawi niejednemu/niejednej humor w ponury dzień za oknem. Ode mnie za całość 10/10 co nieczęsto się zdarza jeżeli chodzi o komedie romantyczne - swoiste humorystyczne arcydzieło w barwnej otoczce dotyczące schematów relacji man/woman. Rewelacja!;)

Pozdrawiam
SteV