komedie romantyczne z natury są przewidywalne




.

"bardzo przewidywalny", "oklepany temat", "dobry na niedzielne popołudnie"

NO HELOŁ! ;)

Człowieku, przecież to definicja komedii romantycznych! Jak nie lubisz takich filmów, to ich nie oglądaj, a np. coś od Tarantina ;)

Na początku był rewelacyjnie. Ucieszył mnie fakt, ze dójka głównych bohaterów się nie zejdzie. Myślałam, że zobaczę jednak coś nowego. Nie lubię oglądać romansideł z jednego powodu Zawsze jest tak samo.

Scenariusz pierwszy:
Nienawidzą się, zaczynają się do siebie przekonywać, spędzają ze sobą fantastyczne chwile, dochodzi do intymnego momentu którym są zszokowani oboje... jednak świetnie się bawią, następuję kłótnia po czym jedno wyznaje drugiemu miłość w samolocie, pociągu, autobusie, na statku (oczywiście ten co ma wyznawać miłość biegnie bo jego miłość ma na zawsze odlecieć, wyjechać lub odpłynąć) albo na oczach tłumów czyli stadion, gala jakaś bądź na antenie telewizyjnej/radiowej.

Scenariusz drugi:
Od razu się lubią, są pokrewnymi duszami, spędzają ze sobą fantastyczne chwile, dochodzi do intymnego momentu którym są zszokowani oboje... jednak świetnie się bawią następuję kłótnia po czym jedno wyznaje drugiemu miłość w samolocie, pociągu, autobusie, na statku (oczywiście ten co ma wyznawać miłość biegnie bo jego miłość ma na zawsze odlecieć, wyjechać lub odpłynąć) albo na oczach tłumów czyli stadion, gala jakaś bądź na antenie telewizyjnej/radiowej.

Jednak po zobaczeniu zwiastuna stwierdziłam: zobaczę bo wydaje się, że będzie tu duża dawka humoru. Tu się nie myliłam. Humor jak najbardziej mi pasował. Temat filmu oklepany ale naprawdę śmieszny film. Wart zobaczenia. Jednak jest to kolejna produkcja, która niczym nie zaskoczy.

Ostatnio byłem w kinie na "Przypadkowy mąż". Po oglądnięciu filmu "Brzydka prawda" miałem wrażenie, że to istny klon. Z tą różnicą, że "Przypadkowy mąż" był bardziej wysublimowany, dowcipniejszy oraz nie musiał się uciekać szczeniackich oklepanych gagów aby rozbawić widownię. Jak macie możliwość wyboru to oglądnijcie lepiej "P.. mąż". Ukłony

Owszem, przewidywalny, po to się chodzi do kina na komedie romantyczne, żeby się dobrze kończyło.
Ale jak się dobrze przyjrzeć, to wcale niegłupia komedia. I on - udawany supermaczo i ona - zagubiona pracoholiczka mają swoje racje i reprezentują jakieś zalety utopione w pozornych stereotypach. Moim zdaniem ta zabawna (chociaż trochę wulgarna, niestety) historyjka to przede wszystkim spojrzenie na damsko-męskie uprzedzenia. Na szufladki, w które sie chętnie nawzajem wpasowujemy...
Dobrej zabawy!