Kristen Stewart, akurat nie mam nic do zarzucenia. W moim mniemaniu miała zagrać zagubioną, strażniczkę która z czasem zmienia całkowity stosunek do tego kto tak na prawdę jest katem,a kto ofiarą- i wyszło jej całkiem przyzwoicie.

Filmy nie mają płci...Lel

To nie jest kino dla mężczyzn - w najmniejszym stopniu. Scenariusz też nie jest dla "mężczyzn" - nie wiem skąd wyciągasz takie wnioski.
To typowe kino właśnie kobiece (albo raczej dziewczęce) o wielkich rozterkach i przeżywaniu, przeszyte grubą nicią braku realizmu i emocjonalności.

Ten film w ostatnich scenach woła o pomstę a jedyna słuszna reakcja powinna się wyrażać w pytaniu "co takiego?!". Powinien jej wyłamać rękę w łokciu w złamaniu otwartym, kiedy ją włożyła przez to okienko i przytrzymać żeby się wykrwawiła i nie zdążyli jej pomóc, albo przeciąć tętnicę pod pachą co dałoby jej kilkanaście sekund życia przy najlepszych wiatrach - takie rzeczy się dzieją w więzieniach o zaostrzonym rygorze w przypadku najmniejszego braku uwagi ze strony strażnika, a nie to, co tam przedstawili. Tym bardziej kiedy skazany nie ma nic do stracenia. Między innymi właśnie dlatego to jakaś pop*erdółka dla dziewczynek. W dodatku film śmierdzi polityczną poprawnością wciskaną ludziom na siłę.

Obejrzyj sobie film "Felon" np., tam jest całkiem dobrze pokazana procedura obcowania z więźniem.

Strata czasu, zdecydowanie nie polecam. A główna aktorka dawno powinna skończyć z nagrywaniem czegokolwiek, bo aktorsko to jakaś kpina.

I to nie głupi, ślepy hejt tylko obiektywna i uzasadniona opinia :)