Nie sądzicie, że w zamyśle reżysera niekoniecznie tkwiło stworzenie straszącego horroru polegającego na demonicznym klimacie? Mnie poraził wątek głowny....(coraz częsciej pojawiający się w dzisiejszym kinie) - piętnowanie i podświetlanie nienawiści, bezmyślnych uprzedzeń, szyderstwa, zemsty, złych emocji? Zakładam, że to co stało sie z filmową Carrie akurat w wydaniu tego filmu mogłoby nie mieć miejsca gdyby nie otoczenie na czele z mamusią nie zmusiłoby jej do tego wszystkiego. Efekty specjalne, zabijanie czy litry krwi to takie ozdóbki dla prawdziwego horroru. Bo najstraszniejsze w tym filmie były obrazy ukazujące do czego jest zdolne otoczenie...w klasie w szatni..w domu...Rocznie z takich powodów umierają tysiące ludzi a to, że King przełożył to na opętanie a reżyser oparł film na jego motywach- nie ma znaczenia bo Ci wszyscy poniżeni i zrozpaczeni ludzie na świecie nie wykazują opętania czy obecności demona. Ludzie ludziom kopią groby zarówno w przenośni jak i jak najbardziej dosłownej rzeczywistości. I często w odwecie budzą się demony przechodzące z dziada na wnuka.....Zło krąży po świecie i widzimy to a fakt, że na ekranie musi być jakoś ukazane mniej lub bardziej przypałowo) jest oczywiste jak "Amen" w pacierzu.
Zgadzam się w pełni. W tym filmie pominięto motyw niszczenia przez Carrie połowy miasta, a zamiast tego mamy scenę w której dziewczyna obmywa się z krwi w wannie i płacze... I bardzo dobrze, dla mnie zmiana na duży plus w stosunku do książki gdzie S. King poszedł w kierunku jakiejś przesadnej jatki, wybuchów i fajerwerków. Mniej masakry i bardziej ludzka Carrie sprawiają, że ten film jest dla mnie nawet lepszy niż książka.
W tym filmie widzimy Carrie przestraszoną i zdezorientowaną tym co się stało. Ona nie jest potworem, za to potworni byli jej prześladowcy, którzy przez swoją lekkomyślność byli w stanie m. in. zabić chłopaka zrzucając mu wiadro na głowę.
Niechcący zawiesili wiadro mu nad głową? Chcący to ja bym mógł tej burej suce i jej przydupasowi, którzy wymyślili ten chory plan i znęcali się nad biedną Carrie, w*****ł kopa na mordę.
Powiesili specjalnie, ale nie było w ich zamyśle tego wiadra zrzucać na dół. Miała sie wylać krew na tę parkę, żeby wyśmiać Carrie i to wszystko. Niestety wiadro spadło.
no wszystko fajnie, ale jak pijany wsiada do samochodu to też nie ma zamiaru rozjechać pieszych i co? w takiej sytuacji mam mówić, że nie chciał, nie miał zamiaru? mam go przytulić i pogłaskać? Wiem, że istotne znaczenie dla odpowiedzialności ma zamiar, ale do licha, trzeba też brać pod uwagę skutki.
Akurat pod względem głównego wątku film nie odbiega zanadto od książki, w obu chodziło o uprzedzenia i nienawiść. Odnośnie filmu opisałeś dokładnie to samo co oferowała książka.
Najważniejszą różnicą wpływającą na odbiór całości jest końcówka. W filmie Carrie jest zagubiona wraca do domu wystraszona i rzuca się w objęcia matki. Książkowa Carrie jest inna, wraca do domu aby zabić matkę, która jest jednym z jej oprawców.
Dla mnie Carrie z 2013 opowiada o dziewczynie której nie dano prawa głosu władowano ją w sytuację, w której nie miała prawa się odnaleźć, a postawiona pod ścianą zaatakowała. Pozostając przy tym sobą.
Książka opowiada o dziewczynie, która zawsze jest podporządkowana matce i to ją oskarża o swój los. Zaszczuta w końcu pęka i wychodzi z niej bestia, z każdego z nas w końcu wychodzi. I o tym jest książka na ile ty kontroluje bestię, a na ile ona ciebie.
Ostatecznie wszystko rozbija się o koniec który rzutuje na interpretację całości, jednak trzeba zauważyć, że ludzkie bestialstwo jest motywem obu tych dzieł.
>Bo najstraszniejsze w tym filmie były obrazy ukazujące do czego jest zdolne otoczenie.
Świat zamienia nas potwory. Świat, czyli my sami.
Znakiem naszych czasów jest to, że tytułową bohaterkę gra lolitka o wyglądzie aniołka. Bo współczesne papkojady nie solidaryzowałyby się z dziewczyną o wyglądzie Spacek tylko wytykały jej mankamenty urody. Wybór takiej a nie innej aktorki to przejaw najbardziej prymitywnej socjotechniki. Ktoś naprawdę wyobraża sobie, że laska o takiej urodzie byłaby szkolnym popychadłem? To już mniej nachalną urodę ma Natalia Dyer (Stranger Things), choć potrafi wyglądać atrakcyjnie. A to ten sam rocznik.
Oj, każdy może być szkolnym popychadłem. To kwestia charakteru danej osoby. I każdy może być prześladowcą - oczywiście potrzeba tu pewnych skłonności psychopatycznych, a przynajmniej zawziętości i dozy nienawiści (bo to nienawiść i pogarda napędzają machinę prześladowania, nie cechy/mankamenty urody).
Zdecyduj się. Każdy może być prześladowca czy "potrzeba tu pewnych skłonności psychopatycznych"?
Jak dla mnie nie do końca rozumiesz to zjawisko. Za takie rzeczy, jak pokazane w filmie (pastwienie się grupy na d jednostką) odpowiadają mechanizmy społeczne. W powyższym filmie niestety uwypuklono wątek "matki-fanatyczki religijnej" wybielając nieco samą społeczność.
W takich sprawach "psychopatą" najczęściej jest społeczeństwo.
Wrzuć sobie w google hasło "nastolatka popełniła samobójstwo zaszczuta" obejrzyj zdjęcia, w wielu przypadkach ślicznych dziewczyn i przestań być ignorantem.
Dla mnie to jest oczywiste. Nigdy nie widziałam w tej historii horroru - niemniej z kwestii czysto konwencyjnych. Tu po prostu nic nie straszy - w takim rozumieniu "straszenia", jakie obieramy za definicyjne i na czym opieramy istotę horroru. Sama jednak fabuła, te zdolności telekinetyczne... to jest tak naiwne, jakby autor chciał przydać poniżanej osobie cokolwiek do obrony - jak w marzeniu takiej osoby, jakby tu "odebrać się" na prześladowcach. I tak to właśnie wygląda - jak marzenie, które kończy się fatalnie, ponieważ nigdy nie miało prawa się spełnić.
Ech... Może i faktycznie wątek zdolności telekinetycznych jest naiwny - choć w horrorze coś takiego niestety musi się pojawić - ale zjawisko zemsty za krzywdę, nie jest - przynajmniej z punktu widzenia natury - niczym złym.
W przyrodzie, czy też naturze, panuje proste prawo "akcja wywołuje reakcję", dlatego z punktu widzenia matki natury, zemsta z krzywdę jest czymś normalnym, naturalnym. To ludzie wymyślili takie podejście, że "zemsta jest be". Niestety ani książka Kinga, ani jej adaptacje (ani podobne filmy) nie ukazują tego w taki sposób.