Ma swoje walory, dobry klimat; lecz nie rozumiem co w nim takiego wyjątkowego że się go wywyższa ponad inne romanse i nie tylko. Ja nie widzę tu nic wyjątkowego. Jeżeli ktoś coś widzi to niech mi pokaże te cechy świadczące o "wyjątkowości" filmu.
Osobiscie podobal mi sie pomysl przedstawienia calego przekroju spoleczenstwa okresu II WŚ - podrzednych szumowin, zdesperowanych dziewczyn, naiwniakow, ludzi rozrywki, a w koncu kolaborantow i nazistow. Wisienka na torcie jest kreacja Ricka - symbolu amerykanskiego bohatera.
To prawda, ze film w niejednej scenie "traci myszka", ale na milosc boska, to juz ponad 70 lat legendy!
Wiele rzeczy z filmem się kojarzy ale ostatnie co mi do głowy przychodzi to to że jest to komedia; oczywiście samo w sobie nie jest to ujmą. Oczywiście film posiada ciekawą atmosferę, postaci epizodyczne i drugoplanowe ale co głównych zwłaszcza trójki (Bogart, Bergmann, Henreid) są zastrzeżenie. Kreacja Ricka nie jest zła ale miewał lepsze np. w Sokole Maltańskim. Ingrid Bergmann wypada nieźle choć trochę blado. Co do kreacji filmowego męża to uważam ją za niezwykle sztywną. Najbardziej przekonuje mnie Claude Rains i Conrad Veidt. Czy posiada aż takie niesamowite dialogi; może i ma ale bez przesady są filmy gdzie jest więcej ciekawych dialogów. To że ma ponad 70 lat; cóż sam lubię stare filmy ale to że jest leciwy nie czyni samo w sobie tego że jest arcydziełem.
Zgoda, Bogart miewal lepsze kreacje, ale sprawa dyskusyjna jest to, czy lepiej wypadl w "Sokole", "Skarbie" czy "Afrykanskiej krolowej". A moze w zupelnie innym obrazie? Mamy tutaj klasyczny klopot bogactwa:) Zeby sprawe skomplikowac dodam tylko, ze do dzis znawcy kina, a mysle ze i przecietny widz "Casablance" kojarza glownie ze swietna kreacja Bogarta, a nie z Bergman, czy z rezyseria Curtiza. To mowi samo za siebie.
Osobiscie to uwielbiam Lorre w epizodycznej roli Ugarte!
Konczac, nie napisalem, ze skoro film ma 70 lat na karku, to wlasnie dlatego jest arcydzielem. Zwrocilem uwage, ze niektore infantylne sceny sa typowe dla kina sprzed 70 lat. Wypada to tworcom laskawie wybaczyc:)
Nie chodzi o sam film a raczej o niesamowitą produkcję, i informacje opisujące genezę powstania. I na tej podstawie dałem wyżej. Zobacz tu (może coś się wyjaśni): imdb.com/title/tt0034583/trivia?ref_=ttgf_ql_1
gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci.
Wybory moralne pojawiają się w tym filmie na każdym kroku. Każdy dialog w zasadzie wokół tego się koncentruje. Dylematy, ostateczne decyzje, różne postawy psychologiczne. A ponadto ten film był kręcony podczas wojny gdy USA zdaje się jeszcze do wojny nie weszła, ale aktorzy w tym filmie grający nie mieli pojęcia jak wojna się skończy stad wzruszenie przy śpiewaniu marsylianki bardzo prawdziwe. Ponadto w ogóle nie wiem jak możesz ten film porównywać do innych skoro jest tak inteligentny, decyzje, bohaterowie nakreśleni w kilku słowach ale nie było więcej potrzeba. Bergman zagrała świetnie, to samo Bogart ale wiele innych postaci też. Każde słowo ma tu niesamowitą wagę, każde zachowanie a mimo to jest tu sporo humoru. Wystarczy że zrozumiesz, że jest to film o upadającym świecie gdzie większośći z tych ludzi grozi śmierć, i wtedy może czujniej i czulej podejdziesz do tego obrazu. I jeszcze słyszałam, że początkowo ten Laszlo? bohater oporu miał być Polakiem, ale ponieważ mieliśmy wtedy wciąz średnią opinię w Hollywood został Węgrem czy Czechem.. Film potężny, a na mnie gdy kolejny raz go obejrzałam robiła wrażenie właśnie ta inteligencja przy której nie potrzeba było dużych budżetów czy wielkich scengorafii, bo wszystko zasadza się na bohaterach i ich pokręconej moralności oraz na decyzjach, które mogły albo prowadziły do śmierci. Wielkie kino.
W ogóle rozpatrywanie tego filmu w kategorii romansu jest dla mnie zabawne, chyba bardziej to grecka tragedia. A poza tym, teraz świeżo po obejrzeniu na nowo ten film zachwyca mnie klasą tamtych ludzi. Postaw, zachowań, ubrań. Stwierdziłam że przestawiam się na stare kino, bo to inna jakość. Film dla mnie bardzo aktualny, nawet dziś.