Powiedzcie mi kto pojdzie do kina na film z takiego roku ? Bo jakos nie
widzi mi ze pojda na to ludzie z przedzialu 18-30. (Nie mowiac o wypadzie
do kina z dziewczyna, gdzie ta pewnie bedzie chciala pojsc mimo wszystko na
Weronika postanawia umrzec i zatrwardzialych kinomaniakow). Sam ogladam
mase filmow, przez dobre 7 lat jak w tygodniu nie zobacze chociaz 1 filmu
to cos jest nie tak. Szczerze powiedziawszy nie widzi mi sie "odgrzewanie
kotleta" z roku '42, gdzie ludzie w Europie umierali a amerykanie krecili
melodramaty...
Ja się przekonałam, że filmy stare mogą być zarówno rewelacyjne, jak i beznadziejne. Tak samo, jak te współczesne. Niestety większość starych filmów ma tu wysokie noty chyba tylko z zasady dlatego nie polegam już na ocenach z filmwebu.
Gdyby bilety do kina były tańsze niż 16 zł (i to po zniżce studenckiej, nie wspominając o tych po 23zł w 3D) to można by było poszaleć, porównać, obejrzeć na dużym ekranie i wzbogacić swoje doświadczenia kinomana.
Szkoda mi takich pieniędzy na eksperymenty zwłaszcza, że ten film naprawdę jest "ogólnodostępny", choć wiem, że niektórzy mają na to uczulenie.
Na pewno znajdą się tacy, którzy na to pójdą chociażby ze względu na to, że zawsze jest to "coś innego".
Pozdrawiam.
"Ja się przekonałam, że filmy stare mogą być zarówno rewelacyjne, jak i beznadziejne. Tak samo, jak te współczesne."
1 miejsce w kategorii "Najblyskotliwszy wniosek roku". Duzo czasu zajelo Ci wypocenie tego czegos?
Pozdrawiam.
Cóż, sugeruję przeczytanie kolejnego zdania, mianowicie:
"Niestety większość starych filmów ma tu wysokie noty chyba tylko z zasady dlatego nie polegam już na ocenach z filmwebu."
a nie wyrywania z kontekstu pojedynczych zdań.
Co cię tak zabolało, że aż prawie popuściłeś w majtki a jad leje ci się po gębie?
W majty to chyba Ty popuscilas piszac ta odpowiedz. Troche Cie ponioslo. Szkoda ze umiesz tak krytykowac innych, ale sama nie jestes w stanie przyjac drobnej uwagi. Smieszne, ze takie cos poruszylo Cie do zywego. Ze zlosci chyba poszlo sie bujac pare rzeczy, ktore mialas pod reka. Poczytalem sobie co piszesz do innych ludzi (mozesz juz klaskac uszami z radosci, ze komus chcialo sie czytac Twoje pierdoly).
Dodalem sobie Twoj profil do ulubionych i obiecuje, ze bede czasami kopmentowal Twoje uwagi.
Masz ciekawa liste ulubionych filmow. Szczegolnie film "Nieproszeni goscie"- arcydzielo, nie wspomne o "Szybkich i wscieklych"- przy tym filmie "Casablanka" to chor chlopiecy.
Pozdrawiam.
Widzę, że dzielnie zasilasz grono żałosnych użytkowników filmwebu, którzy koniecznie muszą obejrzeć czyjś profil, by znaleźć jeden bądź dwa filmy ocenione przez użytkownika inaczej, niż ogólnie przyjęta chora norma na tym portalu, a następnie obwieścić swoje odkrycie soczystym postem.
"Nieproszeni goście" ma ode mnie 9/10 bo mi się podobał. Masz z tym problem? A z moim profilem rób sobie co ci się podoba, w jakim celu informujesz mnie o swoich chorych zapędach szpiegowskich? Za dużo seriali kryminalnych? Nie uznaję cię za godnego interlokutora więc dyskusję z tobą uważam za zakończoną. Pzdr ;]
szczerze to powinniście się nickami zamienić bo cięte riposty ma tutaj kto inny :P
ale fakt tamte zdanie powalało :]
Hmm... Co tydzień bywam w kinie na filmach czarno-białych i mieszczę się gdzieś w środku Twojego przedziału wiekowego. Wolę je niż współczesny chłam. Obejrz jakiś dobry stary i dopiero się wypowiadaj.
Myślę, że nie do końca wiesz o czym piszesz;) Wiadomo, ze film nie będzie cieszyć się taka popularnością jak jakieś 2012 czy co tam teraz do kin wchodzi, jednak chyba nie ma się co martwić o Casablance. Film widziałam dawno i chętnie poszłam na niego do kina (wcale nie wolałabym iść na Weronikę). Na sali było około kilkanaście osób (czyli nie najgorzej), wszyscy raczej z przedziału o którym wspomniałeś. Byłam tez niedawno na Hair - ludzi było całkiem sporo.
W ogóle bardzo podoba mi się idea powrotów starych kultowych filmów i sadze że jest wiele innych osób, które cenią dawne kino bardziej niż to współczesne, dlatego czekam z niecierpliwością na kolejnego "kotleta";]
mam 20 lat...wydałbym nawet 50 zł by zobaczyć Casablance w kinie więc teoria o tym że nikt a przede wszystkim młodzi ludzie nie pójdą na "takie coś" do kina jest z grubsza przesadzona...PS. mojej dziewczynie się podobała Casablanca :P
a więc uwaga: ogłaszam wszem i wobec, iż posiadam lat 16, jestem świeżo po tym filmie w kinie i nie żałuje!!!
witam!
ja z nieukrywaną przyjemnością udam się do kina na ten film ( a mieszczę się w przedziale 18-30) bo jest to film ponadczasowy i tak jak "przeminęło z wiatrem" budzi we mnie głęboko skrywane pokłady emocji, których żadna z nowych produkcji nawet nie dotknęła...
szczerze powiedziawszy to wolała bym oglądać stare dobre kino raz w tygodniu niż te nowe badziewia które powstają, jak np"2012", "wanted", "twilight" czy inny szajs. bo nowe, nie zawsze znaczy dobre.
pozdrawiam!
Mam 20 lat i byłam dziś w kinie na Casablance. Myślę, że warto oglądać starsze filmy takie jak ten. Dla mnie to była duża odskocznia np od kolorowych, przygłupawych amerykańskich komedii.
gdyby nie bogart i jego charyzma to ten film nie byłby aż taki "wielki" bo film sie zestarzał strasznie, o wiele lepiej sie ogląda "przeminęło z wiatrem". Ale widze że chodzicie do kina na takie juz troche zakurzone perełki :P
Odgrzewanie kotletów to robienie remake'ów. I na takie kotlety chodzą ludzie dziś do kin czy to sami czy z dziewczyną. I nie dziw się że ktoś to ogląda. Są ludzie ceniący sobie stare, dobre kino wyżej niż hurtowe popcorny dnia dzisiejszego. Są ludzie, którzy chcą oglądać stare filmy na dużym ekranie. Poza tym Autor tematu trochę przesadza. I powiem tak: jak to jest że ludzie w Afryce umierają hurtowo a Ty oglądasz sobie amerykańskie komedie?
Obawiam się, że inicjator tej dyskusji ma odrobinę racji. Tyle, że chyba nie zdaje sobie sprawy, że świat o którym mówi, to świat widziany przez niego przez "dziurkę od klucza"!
Tak się składa, że kino ma już grubo ponad sto lat i trudno sobie wyobrazić prawdziwego kinomana, który by nie zechciał (przynajmniej od czasu do czasu) oglądać filmów jakie powstawały na różnych etapach jego historii; również tych robionych przez kinematografie różnych "egzotycznych" krajów. Przynajmniej dzieł najważniejszych, które można nazwać "kamieniami milowymi". Nie miejsce tu na wyliczanki i uzasadnianie które to tytuły, ale przecież to właśnie one wytyczały drogę rozwoju kina! Oczywiście, każdy może mieć swoje upodobania i naturalne preferencje (tak jak indywidualne poczucie smaku, zapachów, czy sposobu ubierania się itp.), można się w tym różnić w zależności od wieku, płci, wykształcenia, poziomu inteligencji (czy czegoś tak nieokreślonego jak "gust"), ale z żadnego powodu nie powinno się negować "dziedzictwa kulturowego". To tak jakby ktoś rozmiłowany w czytaniu dzieł literackich odrzucił w imię podobnej "zasady" Homera, Petrarkę, Woltera, Goethego, Prousta, Faulknera, a z naszych np. Mickiewicza, Konopnicką czy Sienkiewicza - no bo oni pisali "w starym stylu" i "o dawnych sprawach". I w myśl takiego poglądu zanegował ich dzieła na rzecz komiksów i literatury brukowej. Nie mam nic przeciwko komiksom, a nawet literaturze brukowej, niech one sobie będą, ale wielka dzieje się szkoda, gdy to one wyznaczają gusta publiczności. Podobne porównanie można zrobić np. do słuchania muzyki, a właściwie do każdej dziedziny sztuki, choć te trzy są chyba dla współczesnej masowej konsumpcji kulturalnej najbardziej charakterystyczne.
Jeszcze jedno: szczególnie w sytuacji polskiego kinomana warto sięgnąć do tych dzieł i arcydzieł filmowych, które z różnych względów (polityczna cenzura, odgórnie sterowana polityka kulturalna, czy wreszcie brak funduszy na upowszechnianie kultury) przez całe dziesięciolecia powojenne nie były dla niego dostępne. Był to potężny cios dla rozwoju polskiej kultury i stąd chyba m.in. biorą się aż tak bardzo niedojrzałe wypowiedzi krytyczne.
A dodatkowo: istnieją w świecie poważne instytucje i wydawnictwa filmowe (np. amerykański Criterion, brytyjskie BFI), które wydają współcześnie setki starych filmów w nowym wydaniu (transfer cyfrowy, poprawiony dźwięk i napisy w przypadku filmów obcojęzycznych, dodatkowe broszury z esejami nt. filmu i jego twórców) - i pomimo, że są one dosyć drogie (przeciętnie dwa-trzy razy droższe od tzw. "nowości") to znajdują tylu nabywców, że często trudno je zdobyć inaczej niż przez "pre-order". To znaczy, że jest na świecie wielu "prawdziwych" kinomanów. Wydawanych jest też współcześnie całe mnóstwo np. "starych" japońskich arcydzieł filmowych (filmy Mizoguchiego, Naruse, Ozu - to tylko kilka przykładów), przy których widnieją komentarze (wypowiadane przez najwyższej klasy światowych krytyków), wyrażające ogromny żal, że coś tak wspaniałego umykało do tej pory uwadze, nawet amerykańskiej, czy zachodniej publiczności.
Ileż lat będzie jeszcze czekał BIEDNY (w sensie dosłownym i w przenośni) polski kinoman na odrobienie tych potężnych zaległości? Obawiam się, że o ile nie zdecyduje się na oglądanie tych filmów np. w wersji z napisami angielskimi, to w wielu przypadkach nie doczeka się tego NIGDY! Zwłaszcza jeśli będzie u nas panował trend, że lepszy jakiś współczesny "chłam" od "starego" arcydzieła".
Na zakończenie: ciekawe ile spośród filmów produkcji współczesnej ma szansę na równie długie przetrwanie próby czasu, co tamte?
Obawiam się, że w nastąpi to podobnej proporcji, co aktualność przebojów muzycznych z ubiegłego roku.
Kłaniam się z całym należnym szacunkiem i pozdrawiam - Wasz "stary wiarus"
nie uogólniajmy, ja tak samo chętnie pójde na dobry film stary jak i dobry film nowy... idzie o pieniadze, towarzystwo, dostepność ;]
ciekawy przykład bo u nas była puszczana Mumia (nie pamietam czy z '59 czy '32 bo niestety mnie wtedy nie było), plenerowo, wstęp wolny i byli chętni w naszym małym 15 tys. miasteczku, nawet mój kumpel co raczej lubi filmy efekciarskie niż nazwijmy to "dobre" był zachwycony tą akcją i mu się spodobało :)
różnie bywa
Ja tam bym baaaardzo chętnie poszła, ale niestety. W Bolesławcu takich troszkę starszych filmów nie grają, jak w DKF-ie się trafi cos sprzed 2000 roku to jest dobrze :(
Aha, gdybym nie miała z kim - to wybrałabym się tym chętniej :)
Spadam oglądać "Casablankę" na tv puls :)
"Powiedzcie mi kto pojdzie do kina na film z takiego roku ? Bo jakos nie
widzi mi ze pojda na to ludzie z przedzialu 18-30. (Nie mowiac o wypadzie
do kina z dziewczyna, gdzie ta pewnie bedzie chciala pojsc mimo wszystko na
Weronika postanawia umrzec i zatrwardzialych kinomaniakow). Sam ogladam
mase filmow, przez dobre 7 lat jak w tygodniu nie zobacze chociaz 1 filmu
to cos jest nie tak. Szczerze powiedziawszy nie widzi mi sie "odgrzewanie
kotleta" z roku '42, gdzie ludzie w Europie umierali a amerykanie krecili
melodramaty..."
Zastanawiam się po co piszesz o tym niewątpliwym klasyku kina aż tyle kiedy prościej byłoby ci napisać "jestem ignorantem i impotentem intelektualnym i publicznie się do tego przyznaję !!!". Sens ten sam a o ile krócej...
real ego ocenia Casablance na 8 i na 8 ocenia też Zmierzch -uważam ze taki użytkownik powinien mieć z miejsca blokowane konto ;)
a najlepsze jest to ,ze nazywa zmierzch filmem wspaniałym a Casablancę przecenionym.
Jestem za! W ogóle to proponuję zablokować konta wszystkim użytkownikom FW, którzy nie wystawili 10/10 tym filmom, którym ja przyznałem taką właśnie notę. Nareszcie zapanuje ład w kulturze, he, he.
Uważam, że wszystko warto obejrzeć i stosownie ocenić (Tak, to jest uniwersalna konkluzja). Po co sracie w majtki czy lepsze stare czy nowe, kino szwedzkie czy francuskie, jestem ignorantem czy po prostu głupi. Spokój mówię!
Nie, bo love story jest najbardziej przecenionym filmem wszechczasów. A ten mimo iż stary, to nawet zaskakuję wewnętrznymi rozterkami bohaterów i bardzo dobrą fabuła. W wielu nowych filmach jest wspominka o Casablance i to nie z byle powodu.
Oglądam filmy od 13 roku życia a mam 27 lat i jakoś zawsze lubiłem stare filmy. Jeżeli film jest bardzo bobry to nieważne czy jest stary. Tak jak ty piszą ludzie ograniczeni, ani kinomaniacy. Ja jeżeli nie obejrzę jednego czy dwóch filmów dziennie to wtedy coś dla mnie jest nie tak, a raz w tygodniu to oglądają moi znajomi chociaż w ogóle nie mają pojęcia o filmach.
Chętnie bym poszedł na to do kina, chętnie bym też obejrzał w kinie dr.Strangelove, ale no cóż, to jest tylko moja subiektywna ocena, tak jak i założyciela tematu. Nie można się kłócić na takie nieważkie tematy, to tak jakby obrzucać się żarciem w wigilię :)
Dziś projekcja "Casablanki" w Iluzjonie. Oczywiście z żoną się wybieramy :) Dobrego seansu w dobrym kinie nie zastąpi żadne DVD w domowym zaciszu.
Ja mam 16 lat i lubię od czasu do czasu obejrzeć jakiś stary dobry film. Jestem wielką fanką Jamesa Deana. Jego gra aktorka jest godna podziwu. Dla mnie stare filmy maja to coś i czasami wole właśnie obejrzeć taki film jak Casablanca niż jakiś tam Zmierzch. Ale no cóż każdy ma swój gust a poza tym takich aktorów jak Bogart, Hepburn, Dean, już takich nigdy nie będzie.
Przede wszystkim stare filmy, wbrew pozorom, cieszą się wciąż dużą popularnością ze względu na całkowitą odmienność od współczesnego kina. Myślę, że wielu by było chętnych, żeby obejrzeć klasykę na dużym ekranie. Zwłaszcza, że nie sądzę, aby się to mogło szybko powtórzyć. A ponieważ Casablanca jest klasyką klasyki, cieszyłaby się raczej dużym powodzeniem. Niezależnie od przedziału wiekowego.