Casino Royale to zbyt wiele dla jednego Jamesa Bonda. Sprawy nie wyglądają różowo w brytyjskim wywiadzie. SMERSH zagraża globalnej równowadze, 11 agentów zginęło, a co gorsza, największy tajny agent 007 marnuje swoje nieprzeciętne umiejętności na zasłużonej emeryturze. M - razem z szefami CIA i KGB - mają tylko jedną nadzieję, że SirCasino Royale to zbyt wiele dla jednego Jamesa Bonda. Sprawy nie wyglądają różowo w brytyjskim wywiadzie. SMERSH zagraża globalnej równowadze, 11 agentów zginęło, a co gorsza, największy tajny agent 007 marnuje swoje nieprzeciętne umiejętności na zasłużonej emeryturze. M - razem z szefami CIA i KGB - mają tylko jedną nadzieję, że Sir James Bond (David Niven) zgodzi się wrócić do służby. Znajdujący się w diabelnie trudnej sytuacji, mający przeciwko sobie cała armię kobiet-agentów, grającego w bakarata iluzjonistę (Orson Welles) i neurotycznego megalomana (Woody Allen), Bond wprowadza w życie swój, jak zwykle błyskotliwy plan - od tej pory wszyscy agenci będą znani jako Bond... James Bond; nawet ci, rodzaju żeńskiego. Grający w bakarata specjalista Evelyn Tremble (Peter Sellers) zostaje wybrany do spenetrowania serca tajnej organizacji, lecz wcześniej musi ukończyć treningi w szkole Jamesa Bonda. Zaskakująca fabuła, pokrętna intryga, wręcz surrealistyczne problemy i gwiazdorska obsada, która mogłaby rozświetlić niemalże całą galaktykę, sprawiają, że Casino Royale to najczystszego sortu bondowski pastisz.
Film nakręcono w Londynie, Borehamwood, Mereworth, Iver Heath, Shepperton (Anglia, Wielka Brytania), Galway City, Glencree (Irlandia), Stirling (Szkocja, Wielka Brytania) i na Malcie.
parodia przygód 007 zrealizowana zaskakująco beznamiętnie. chaotyczny zlepek różnorodnych scenek (od marnego dowcipu sytuacyjnego, przez słowne gierki, po czystą abstrakcję) nieudolnie zmontowanych w niejadalną całość. Nikt nie miał pomysłu na podanie przygód superszpiega w komediowej tonacji i...
Nie wiem skąd tyle negatywnych opinii, oczywiście zależy kto co lubi, ale ja się akurat pozytywnie zaskoczyłem. A epizod W. Allena - mistrzostwo, prawdziwy "stary" Woody w akcji
Seria Bonda daje takie możliwości do sparodiowania a tutaj jest to po prostu zlepek jakiś motywów i w dodatku kiepsko dobrany, liczę ze ktoś wykorzysta potencjał i zrobił po prostu dobrą parodie
Film ma genialną muzykę - motywy, aranżacje i wykonanie. Bacharach napisał świetną ścieżkę wprost na Oscara. "Look of Love" jest grane do dzisiaj i samych coverów ma chyba z kilkadziesiąt jak nie kilkaset w tym świetnych muzyków. Film nie jest poważny, to raczej pastisz filmów...