Film zdecydowanie lepszy od tandetnej książki młodzieżowej, wydanej przez stację telewizyjną
dla idiotów. Czytając "Charlie'go", miałem wrażenie, że to jakiś żart. Koleś, opowiada historie
ze swojego życia w stylu Mikołajka, pióra Goscinnego. Nic w tym by nie było dziwnego, gdyby
nie to, że Mikołajek miał 8 lat, a Charlie 16. Do końca miałem nadzieje, że na końcu okaże się,
że główny bohater jest upośledzony (jakoś by to tłumaczyło jego dziecinność, debilizm i zerowe
przystosowanie do życia), ale jednak nie. Szesnastoletni chłopiec, który ledwo się wysławia,
nie wie co to papieros, alkohol i sport, jest wybitnym uczniem w szkole i zapowiedzią
genialnego pisarza - takie rzeczy tylko w Stanach. Dno, dno i jeszcze raz dno. Książka dla
trzynastolatków i to i tak tych mało rozwiniętych intelektualnie.
Film za to naprawdę na plus. Świetny Miller, fajna Watson i zaskakujący Lerman, do tego
świetna muzyka i poprawnie spisany scenariusz. Oglądało się bardzo przyjemnie.
Film 7/10
książka 2/10 (za jeden fajny cytat).
Booyah.