Charlie

The Perks of Being a Wallflower
2012
7,5 146 tys. ocen
7,5 10 1 145643
7,5 36 krytyków
Charlie
powrót do forum filmu Charlie

Mam kilka krótkich pytań do osób, które czytały książkę i oglądały film.

Czy według Was film dobrze pokazał to, co było w książce?
Osobiście mam wrażenie, że wiele kluczowych scen i wątków zostało pominiętych.

Czy podobała Wam się obsada? Jeśli nie, to kto nie pasował Wam do swojej roli?

Jeszcze jedno, banalne i bezsensowne, ale... co lepsze? Książka, czy film?

ocenił(a) film na 10
paranoidandroid

Po pierwsze nie da się opowiedzieć tej histori w filmie ponieważ Charlie piszę o wielu rzeczach i jak w książce opisuje dziesięć zdarzeń z dziesięciu różnych dni (w jednym liście np.) to trudno żeby to tak samo odwzorować w filmie. Co do poważniejszych zmian, to rzeczywiście dużo pominięto, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza, bo szkielet i klimat pozostał. Film ożywił bohaterów ksiązki i to jest super. Mnie się nie podoba jedynie złagodzenie wszystkiego. W książce jest dużo ostrych momentó a w filmie Sam i Patrick nawet nie palą.

Obsada jest wspaniała, to chyba najlepszy casting ostatnich lat. Przypadkowo w główne role wcieliło się grono najbardziej utalentowanych aktorów najmłodszego pokolenia z Milerem na czele. Na początku myślałem, że Lerman nie da rady ale okazał się najlepszy z całej trójki. No i urocza Emma Watson, którą mogę oglądać w każdej ilości.

Książka zawsze jest lepsza. Ale film jako film jest wspaniały i chyba najlepszy jaki widziałem w tym roku.

PS. Polskie wydanie ksiązki pretenduje do miana najgorzej przetłumaczonej książki roku.
np zdanie:
Sam used to be a "blow queen." I hope you know what that means because I really can't think about Sam and describe it to you.

zamiast przetłumaczyć mniej więcej: Sam była "krolową wciągania." Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli ponieważ...itd

przetłumaczono: Sam brała kokainę. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli...[cytat z pamięci]
Zdanie "Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli" w drugim przypadku nie ma najmniejszego sensu ponieważ w wersji angielskiej użyto potocznego zwrotu który jak napisałem wcześniej oznacza królową wciągania(nosem kokainy) dlatego Charlie upewnia się, że "Drogi Przyjaciel" wie ocb.
Cały ten wywód ma na celu przekonania was do sięgnięciapo oryginał przed zakupem Polskiego bubla.

ocenił(a) film na 10
paranoidandroid

Zgadzam się z przedmówcą, nie można oczekiwać od filmu perfekcyjnego odzwierciedlenia książki. Masz racje, wiele rzeczy
zostało pominiętych, w zasadzie tych "mniej ważnych", ale zawsze mógł być to jakiś zawód dla osób, które przeczytały książkę.
Logan idealnie odegrał swoją role! Trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kto zrobiłby to lepiej. Pozostała dwójka głównych bohaterów
również spisała się świetnie.

Osobiście uważam, że książka jest o wiele lepsza. Popłakałam się na niej nieraz, na filmie tylko na końcu... Oglądając
czuje się mniejszą więź z głównym bohaterem niż podczas czytania książki.

TakeYou

Wiem, że dużo ważnych szczegółów musieli pominąć i wszystko trochę złagodzić, bo film dla widzów od 13 lat, ale wiele ważnych wątków, które nie były ‘ostre’ też wyrzucono. Dla mnie dużym zawodem był mocno okrojony wątek nauczyciela. Bardzo ważny w książce, tutaj prawie kompletnie pominięty. Nauczyciel był, ale równie dobrze mogłoby go nie być. Ta relacja nie została dobrze pokazana. Wizyta Charliego w domu nauczyciela w książce była bardzo ważna, tu jej w ogóle nie było. Tak samo wątek siostry, zupełnie przekształcony, przecież afera z policzkowaniem sama w sobie nie była raczej ważna, ważne było to co się działo później, czyli ciąża i wizyta rodzeństwa w klinice, nie uważam, żeby to było tak kontrowersyjne, by zszokowało trzynastolatków.

Odnośnie obsady to do trzech głównych postaci nie mam większych zastrzeżeń. Charlie był idealny. Może trochę Emma jako Sam nie była dla mnie idealnie trafiona. Sam z książki dla mnie miała chyba większego ‘pazura’, ale więcej nic do zarzucenia nie mam, bo zagrała dobrze. Z drugiej strony kompletnie nie pasowała mi aktorka grająca Mary Elizabeth. Mimo tego jaką postacią ona nie była, to ta z książki wzbudzała u mnie pozytywne uczucia, nawet jej współczułem, a z tą filmową było zupełnie odwrotnie. Wygląd postaci to raczej indywidualna sprawa, ale ja kompletnie inaczej wyobrażałem sobie Mary Elizabeth. Pozytywne zaskoczenie to Alice, która w książce raczej się nie wyróżniała, tutaj mimo, że bardzo epizodyczna postać, to przykuwała uwagę. Według mnie Brad tez nietrafiony, ale to niewielka rola, więc jakoś da się go przeżyć. Do reszty nie mam chyba zarzutów.

Film był dobry, nawet bardzo, ale porównując do książki, to bardzo wiele mu brakuje. Pewnie gdybym książki nie czytał, to bym się nim bardziej zachwycał, ale znając i film i książkę to książka zdecydowanie lepsza.

ocenił(a) film na 10
paranoidandroid

Mam trochę dystansu czasowego, bo książkę czytałem jakoś w lutym czy w marcu, ale przez cały seans miałem wrażenie oglądania dokładnego odwzorowania książki, takiej ekranizacji jaką chciałem, żeby Chbosky nakręcił. Wiadomo, że jak ktoś przeczytał książkę przed seansem będzie próbował wyłapywać pominięte wątki, różnice, ale pytanie - po co?
Obsada idealna, miałem wątpliwości co będzie z Watson czy aktorami drugoplanowymi, ale ostatecznie to najlepszy zespół aktorski jaki widziałem w tym roku.
Książka jest cudowna, film też, ale wiadomo, że takie pojedynki praktycznie zawsze wygrywa książka.