a zdecydowałem się obejrzeć go ze względu na ta jedną jedyną, the best of the best Emmę. Początek? Trochę kolejnym
filmem o amerykańskiej szkole trąci. Ten popularny, ten nie, człowiek rozmawiający z nauczycielem po lekcji zawsze
będzie obśmiewanym "pupilkiem" a chłopcy ze szkolnej drużyny to chodzące bożyszcza. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy film się
rozkręcał wprowadzając nowe watki. Wciągało to strasznie, nie nużyło i trzymało się kupy. Polecam serdecznie, bo jak
dla mnie bardzo pozytywnie zaskakuje.