Plusem jest końcówka filmu. Jednak zaplanowana i do przewidzenia. Miała wstrząsnoć, ale odrobine trąciła myszką. Największe pretensje mam do aktorów, niby pierwsza liga, ale mogli dać z siebie o wiele więcej. Film zyskałby polot a tak w kratkę.
Nie wiem na jaką końcówkę liczyłeś. Bym napisał więcej z uzasadnieniem, ale musiałbym spoilować, a tego nie mogę zrobić. Jest to dramat i musiał być budowany i zakończony w ten sposób. Nie miał wstrząsnąć, miał poruszyć. Wg. mnie Nicholson zagrał naprawdę super, nie widzę nikogo lepszego do tej roli i nie wydaje mi się, że można było lepiej zagrać. Freeman jest dobry jak zawsze. To były wg. mnie role, w których aktorzy nie mieli lśnić, tylko odpowiednio przedstawić historię, co im się genialnie udało.