PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=372601}

Choć goni nas czas

The Bucket List
2007
7,6 258 tys. ocen
7,6 10 1 257662
6,7 42 krytyków
Choć goni nas czas
powrót do forum filmu Choć goni nas czas

Marny scenariusz,

ocenił(a) film na 6

a przez to film niezbyt wysokich lotów. Ot, taki żeby troszeczkę wzruszyć prostaczków. Niestety, ale autor nie ma przepisu na marzenia, na co jest ważne i co moglibyśmy jeszcze zrobić gdybyśmy dostali wyrok śmierci. Skok na spadochronie? Wejście na Everest? Litości. Kto mając kilkanaście tygodni życia chciałby łazić po Himalajach??? Niespełniony alpinista może, ale dorobkiewicz albo mechanik samochodowy? Facet staje przed śmiercią i wszystko na co go stać to skakanie z samolotu i jeżdżenie wyścigówką? Infantylizm do potęgi. Z drugiej strony trudno ocenić film jako zły. Może dlatego, że broni się tanim sentymentalizmem.
Lubię Nicholsona, ale jego gra w tym filmie była baaardzo kiepska.

aququ

Wysoko oceniłeś jak na "marny scenariusz". ;) Co do filmu to się nie wypowiem, bo jeszcze go nie widziałem. Widzę jednak, że Netflix go ma, więc może dziś go zobaczę. Co do marzeń mając kilka(naście) tygodni życia - ja chciałbym zrobić coś innego niż robię każdego dnia. Oczywiście jeżeli mój stan by mi na to pozwalał. Człowiek ma siedzieć i się zamartwiać, że zaraz zejdzie z tego świata? Oczywiście, że nie! To tak, jakby powiedzieć, że osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich miałyby tylko odbierać rentę a nie uprawiać jakichś sportów. Na YouTube jest dość sporo filmików z osobami poruszającymi się na wózkach bo nie chcą zapewne biadolić nad swoim losem, tylko sami go kreują. Tak samo jak starsze osoby np biegając.

ocenił(a) film na 6
Juna_3

6 to wcale nie jest wysoka ocena. Taką ocenę daję filmom, których już raczej nie chciałbym zobaczyć drugi raz i których raczej bym nie polecał, chociaż uważam że mogą się spodobać. Poza tym film był sprawnie zrealizowany, aktorstwo w normie, obejrzeć się dało. Co do marzeń każdy je miał lub ma i jeśli zostało mu mało życia to naturalne że będzie chciał do nich wrócić. I tu jest główny zarzut do scenarzysty, że nie umiał nawet spróbowac wyobrazić takich czasem zwykłych marzeń. Poszedł po linii najmniejszego oporu - skok na spadochronie, wejście na osmiotysięcznik. Bez żadnego realizmu psychologicznego, bo mieliśmy do czynienia z bohaterami, którzy nie mieli żadnej predylekcji do sportów ekstremalnych. Oglądałem kiedyś film o ubogiej kobiecie, która zachorowała na raka i też zrobiła sobie taką listę rzeczy do zrobienia. To były proste sprawy i proste marzenia związane z jej psychologicznymi potrzebami, a nie jakaś wyprawa na biegun albo lot w kosmos, i tamten film był realistyczny i prawdziwy (niestety nie pamiętam tytułu). A to jest bajeczka na niezobowiązujący wieczór.

użytkownik usunięty
aququ

Skąd wiesz, że nie mieli predylekcji? A może to była deprywacja? aż nadszedł czas i okazja, by ją zapokoic.
A marzenia? jak można klasyfikować na zwykłe, i niezwykłe. To jest bardzo subiektywne. Marzenia z z definicji nie maja ograniczeń
Ja przed śmiercią chciałabym spełnić, właśnie te najbardziej nierealne, ryzykowne ... O ile oczywiście było by mnie na nie stać ;)

ocenił(a) film na 9
aququ

cóż, tak może powiedzieć tylko ktoś kto osobiście nie przeżył tego co jest pokazane w filmie ... jeżeli to jest dla Ciebie infantylne - współczuję

ocenił(a) film na 6
wampirzyca21

Rozumiem, że ty przeżyłaś. Dostałaś diagnozę nieuleczalnego raka, skakałaś na spadochronie, poleciałaś na Księżyc, a potem umarłaś. Teraz zmartwychwstałaś, żeby móc powiedzieć, że tylko przez pryzmat osobistego doświadczenia można ocenić ten film. Cieszę się, że Ci się udało.

ocenił(a) film na 9
aququ

no cóż, patrząc po Twoim komentarzu widać, że nie ma sensu w jakąkolwiek dyskusję z Tobą wchodzić. dobrej nocy

aququ

ha ha genialny komentarz :)

ocenił(a) film na 8
aququ

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą, ludzie mają różne marzenia. A tu mówimy nie o młodych ludziach, którzy nie zaznali życia, miłości, pracy itp., tylko o ludziach którzy życie już poniekąd przeżyli. Więc to nawet dość oczywiste, że zostały im do zrobienia rzeczy, na które nie mieli do tej pory odwagi, czasu lub środków. Nie widzę nic złego w marzeniu o zdobyciu najwyższej góry świata czy przejażdżce ukochanym samochodem. Nie mówiąc o podróżowaniu. Kto z nas nie marzy albo przynajmniej choć raz nie miał ochoty na coś takiego? Osobiście uważam, że to dość oczywiste sprawy, ale podane w bardzo dobry sposób.

ocenił(a) film na 6
KrecikJ23

Dlatego właśnie film jest infantylny. Bo opowiada o infantylnych, niedojrzałych marzeniach, a nie o ludziach którzy poniekąd życie przeżyli. Może jak się obracam w kręgu dziwaków, ale zazwyczaj ludzie po takiej diagnozie, o ile nie wpadna w depresję, zwracają się ku rodzinie (nuuuda....). Skok na spadochronie to raczej pomysły dla młodych, którzy nie zaznali życia. A podane to nie jest w dobry sposób, tylko w sentymentalny sposób. Stąd takie powodzenie filmu. Wyciska łezkę z każdego fana komedii romantycznych, melodramatów, seriali o miłości etc. To oczywiście nie zarzut. Byłoby draństwem zostawić tą widownię bez filmów.

ocenił(a) film na 8
aququ

Albo oglądaliśmy zupełnie różne filmy, albo kompletnie inaczej go odbieramy. Wyraźnie jest zaznaczone, że jeden z bohaterów (grany przez Nicholsona) skupił się na biznesie, a drugi (Freeman) na utrzymaniu rodziny, dlaczego zresztą musiał zrezygnować z kariery. Więc zostały im właśnie takie niepoważne rzeczy do zrobienia (choć trudno uznać zdobycie Mount Everestu za niepoważne przedsięwzięcie), bo do tej pory robili tylko same bardzo poważne! A swoją drogą - ludzie śmiertelnie chorzy - reagują różnie na swoją diagnozę. Zwłaszcza kiedy nie mają już nic do stracenia bardzo często decydują się na rzeczy czy zachowania, na które wcześniej sobie nie mogli pozwolić. Bo zawsze "mam jeszcze czas", "szkoda pieniędzy", "zbyt duże ryzyko". Chyba zbyt poważnie podszedłeś do tego filmu, to komediodramat opowiadający o tym, że zawsze można zrobić coś innego niż tylko załamać ręce i czekać na śmierć.

ocenił(a) film na 6
KrecikJ23

Dlatego dałem stosunkowo wysoką ocenę. Po prostu były w tym scenariuszu rzeczy, które mnie drażniły.

ocenił(a) film na 6
aququ

Zgadzam się w całej rozciągłości. Kilka razy naprawdę było ciężko uwierzyć, że tak mogą zachować się doświadczeni przez życie bohaterowie.
Scena w której milioner grany przez Nicholsona w samotności nie radzi sobie z plastikową paczką jedzenia,
którą podgrzewa się w mikrofalówce (milioner!!!) jest tutaj wisienką na tym torcie banału. Podobnie cięzko mi kupić fakt,
że nie wie skąd pochodzi jego ulubiona kawa. Wiedza encyklopedyczna Cartera ukazywana zbyt często... - zwyczajnie drażni.
Poza tym oczywiście znajdzie się kilka przyzwoitych scen.
Generalnie - jest to film próbujący poważnie traktować o sprawach ostatecznych, który ma wzruszyć szeroką rzeszę zjadaczy popcornu.
Typowe kino amerykańskie. Fajne od czasu do czasu, ale podane zbyt często - zwyczajnie niestrawne. Przynajmniej dla nas, ludzi z tej części świata.

użytkownik usunięty
aququ

Moim zdanie dodatkowo banał filmu polega na tym że bohater grany przez Nicholsona miał kasy jak lodu. Mógł włazić na góry, piramidy i zaliczać panienki do woli zanim jeszcze dowiedział się o swojej śmiertelnej chorobie. Z kolei Freeman był człowiekiem religijnym, kochającym żonę i rodzinę w ogóle więc jemu również to było zbędne. Nawet jego żona była pielęgniarką więc mógł komfortowo "odejść" w swoim własnym domu przy żonie. To jest typowo banalna, ocierająca się o tanią ckliwość produkcja którą zachwyci się masowa publiczność ale bardziej inteligentny, wymagający widz obejrzy bez większych emocji. Z komedio dramatów z późniejszym "starym" Nicholsonem o wiele lepszy był Schmidt.