Jedno mnie zastanawia... Skoro Carter mówi o śmierci Cole'a, a zmarł przed nim to czy to czasem nie oznacza, że Carter obserwuje wydarzenia z zaświatów? Czyżby jego dusza pozostała na Ziemi...? Co myślicie na ten temat?
Oczywiście można założyć, że autorzy nic takiego nie sugerowali, a Carterowi dali głos z zaświatów na potrzeby historii... wydaje mi się jednak, że byłoby to przegięcie... O ile jestem w stanie zrozumieć bohatera mówiącego o chwili własnej śmierci ^^ o tyle bohatera wybiegającego o ileś tam czasu po swojej śmierci już nie. Zazwyczaj nie jestem czepialska, w tym przypadku jest jednak inaczej...