Narkotyki to poważny problem. Nic w tym śmiesznego. Ja raczej miałam pełną politowania minę oglądając to. Bo niestety zbyt wielu widziałam już na bani.
Może gdybyś nie oglądała tego filmu jako filmu o narkotykach, rozbawiłby Cię, jednakowoż niekoniecznie.
Cóż, ja nie uważam, żeby w ogóle istniały filmy z dnem, a tym bardziej dwoma. ;-)
Napisałeś o czym był, o byciu na haju po marihuanie. O narkotykach to ponoć jest "Dzieci z dworca Zoo".
Czyli Marihuana to nie narkotyk,tja? Bzdura. Ganja uzależnia psychikę bardzo mocno i jest w tym bardzo podstępna,nawet nie wiesz kiedy a okazuje się ,że palisz nie dlatego,że lubisz,a dlatego,że musisz. Przy czym ryje beret nie gorzej niż inne gówna. Oczywiście nie stawiam jej na równi z heroiną czy władem lub kokainą,ale jednak. Z resztą na naszym rynku ciężko o naturalną, większość zmiksowane z chemicznymi truciznami,co jest bardzo grozne.
Może gdybym nie próbował, to bym Ci uwierzył. Mnie to nie mniej "ryje beret" zwykły tytoń.
Próbowałeś,czy może cały czas próbujesz? Widzisz,nie ciekawe efekty wychodzą dopiero po odstawieniu,dopóki się pali to wydaje się,ze wszystko gra i na tym polega podstępność thc.Wiem o tym sporo,bo próbowałem przez 3 lata prawie codziennie i wiem,że to nic dobrego,zmienia osobowość i powoduje różne schizy.Pewnie,że jak ktoś pali sporadycznie przykładowo raz na miesiąc to nic złego się nie dzieje,ale cóż,ja takich nie znam.Wszyscy kopcą jak smoki i widzę jak się staczają,od zwykłej traffki.
Jeśli tytoń działa na mnie tak jak marihuana, to należy przypuszczać, że próbuję obu okazyjnie, no nie?
Przepraszam, ale jeśli ktoś pali codziennie, to to jest przejaw braku odpowiedzialności i uzależnienia, a nie dowód na to, że marihuana jest be. Tak to się można uzależnić też od tytoniu, alkoholu, kawy, komputera i kto wie czego jeszcze. Skutki są w każdym wypadku, owszem, mniej lub bardziej opłakane. Ale takie są zawsze, kiedy się przestaje korzystać z mózgownicy. Bez urazy.
Spoko,nie gniewam się,właściwie masz racje,że to brak odpowiedzialności,ale na szczęście już dawno się opamiętałem i z tego wyszedłem.Taki błąd młodości,kolega był kiedyś młody? I nikt paląc pierwszy raz nie wierzy w to,że się uzależni,jednak często tak się dzieje,bo za bardzo się podoba i niektórzy nawet bardzo roztropni nie są w stanie sobie odmówić.Takie to są mechanizmy nałogu.
ps Tytoń działający jak marihuana to doprawdy ciekawe.Raczej nie paliłeś prawdziwej marihuanity,ale to dobrze,bo jeszcze by Ci się spodobało i mimo wielkiej odpowiedziałności byś się uzależnił.
Trudno mi się zgodzić z tym opisem mechanizmu popadania w nałóg. Wyłączając określone typy narkotyków, które mogą uzależnić po jednorazowym zażyciu, kluczowa jest powtarzalność i jej częstotliwość. Bez tego się w nałóg nie popadnie, choćby nie wiem co. To bardziej kwestia wiedzy niż wiary jednak.
Paliłem ze znawcami, różną, i z haszyszem też wymieszaną, różnie. Generalnie zawsze z jakimiś dodatkami chemicznymi, bo bez tych to ponoć już w ogóle trudno coś poczuć poza zwykłym rozluźnieniem. Może jestem control freak i nie pozwalam sobie na odjazd, ale raz tylko doświadczyłem czegoś podobnego co bohaterowie Las Vegas Parano. I raczej się tymi próbami zmęczyłem i znudziłem, niż miałyby mnie pociągnąć w odmęty nałogu. A z kolei jeśli o tytoń idzie, to tu może jestem nazbyt wrażliwy z kolei, ale owszem, po dwukrotnym zaciągnięciu się czuję się jakby klatka piersiowa miała mi eksplodować i głowa, że tak powiem, zaczyna żyć własnym życiem. Pamiętam, że jak spróbowałem pierwszy raz, zdumiałem się, że ludzie są w stanie normalnie funkcjonować, paląc. ;-)
Jasne,że to powtarzalność wpędza w nałóg,a nikt nie uzależni się po pierwszym razie od ganji,ale to właśnie od tego pierwszego razu się zaczyna i gdy ktoś już pozna ten stan to często brnie dalej,bo mu się to podoba-taki jest mechanizm(chyba mnie nie zrozumiałeś).
Każdy z nas jest inny Tobie najwidoczniej nie spodobała się ta faza i dlatego trzymałeś sie z daleka...mogło być inaczej...
heh Raz piszesz,że tytoń mocniejszy jest dla Ciebie od marii,a teraz znowu w drugą stronę,że przeżyłeś akcjie rodem z Las Vegas Parano...trawa to nie kwas,zdecyduj się ;).A coś takiego jak control freak nie istnieje,chociaż zgodze się,że palacze z wieloletnim stażem potrafią ogarniać i funkcjonować normalnie,nie normalność u nich zaczyna się dopiero jak nie mają bakania...niby taki nie szkodliwy narkotyk,a znam kolesi,którzy jak nie mają co palić mają nerwy w strzępach,obgryzają paluchy prawie do kości,bredzą i ogólnie zachowują się jak wariaci..Jak tylko zapalą- inny ludzie- inteligentni i do rany przyłóż.
Nie, nie ma żadnej zmiany frontów, w jednym i tym samym poście napisałem, że marihuana działa na mnie podobnie jak tytoń i że musiałem się sporo nagimnastykować i wiele razy popróbować, żeby poczuć cokolwiek innego. I podobało mi się to jak najbardziej, dlaczegóż by nie?
A od pierwszego razu to się wszystko zaczyna - zrujnowanie życia z powodu chodzenia na dziwki, do kasyna, do baru... O to mi właśnie szło. Niczym to się nadużywanie marihuany nie różni od destruktywnego stosowania innych rzeczy, nad którymi ludzie nie potrafią zapanować. Pozdrowienia dla kolegów, którzy nie panują!
Ja tylko dorzucę że sam paliłem marychę rok dzień w dzień. Pewnego dnia przestałem bo poprostu zmieniłem towarzystwo, z kilkoma sie posprzeczałem. Nie palę już 2 lata i nigdy nie miałem uczucia jakiegoś "głodu" czy czegoś takiego. Marych nie uzależnia, jest to naukowo udowodnione. Papierosy paliłem 10 lat i rzucić nie mogłęm. 2 dni nie paliłem to się telepałem i szlag mnie trafiał. NA szczęscie udało sie w końcu to gówno rzucić. Po trawce nigdy ale to nigdy takich głodów nie miałem. Nie pale teraz bo nie mam takiej potrzeby. Natomiast szluga nie tknę bo to jest dopiero gówno które niszczy zdrowie. Jak ktoś nie palił to niech się nie wypowiada w tematach o których nie ma pojęcia. ps. najlepszy argument ignorantów : "Od Maryśki się zaczyna a potem każdy sie na twarde narkotyki przerzuca" --- A ja sie pytam, czy każdy człowiek który pije piwo to zostaje alkoholikiem ? Pozdrawaim i proszę samemu używac rozumu i nie dac się manipuulowac rządowi i społeczeństwu.
Może palili joiny z dodatkiem tytoniu i to tytoń ich uzależnił i po nim się trzepali? Nie sądzisz?
Tytoń Haha jasne.Nie, palili na prawde mocne gówno typu white widow no i dalej palą.Ale ja tu raczej mówie o paleniu dekade, a nie...Autentycznie znam kolesia, który ma takie ciśnienie jak nie ma co palić,że paluchy do krwi obgryza, ale oni palą naprawdę dużo i to jest mocny staff z Holandii dlatego mają takie jazdy.
A tytoń to faktycznie największe świństwo z używek i hipokryzją jest,że to co zabija w ilościach hurtowych jest legalne, a to od czego jeszcze nikt nie zszedł zakazane pod karą więzienia.No cóż trzeba iść na wybory i wreszcie mądrze wybrać...
W takim razie, muszę ci powiedzieć że paliłem dzień w dzień, przez ponad 12 lat, kiedyś sobie to policzyłem, i wyszło że za przepaloną i wydaną kaskę na Ganja-turystykę(Holandia, Czechy), mógłbym jeździć Imprezą WRX STi. Przestałem gdy dostałem lepszą pracę i musiałem się przeprowadzić.I muszę ci powiedzieć, nie ciągnęło mnie do puffania tak bardzo, jak do ludzi z którymi się inhalowałem i do zapalenia z nimi.Teraz palę bardzo rzadko, średnio może raz na miesiąc.Lecz muszę powiedzieć, przez 12 lat palenia dzień w dzień nie zachorowałem ani razu, kilka miesięcy po przeprowadzce dopadła mnie grypa, oczywiście może to być wina zmiany klimatu, ale ja tam wierzę że to Maria-Huanita mnie pilnowała:)
P.S Nigdy nie zabrałem się za żaden narkotyk(zaznaczając, że NIE uważam Ganji za NARKOTYK).
Maria Huanita UZALEŻNIA psychicznie, więc JEST NARKOTYKIEM.
PS trzeba było sadzić swoje krzaki, pestki nie są aż tak drogie, a tak to zamiast WRX masz tramwaj ;P
Oj osiole, jaki tramwaj, zobrazowałem ile kasy przepaliłem, nie czym jeżdżę.Jest narkotykiem dla ciebie, dla mnie nie.Dla jednych pomidor to owoc, dla innych warzywo.Jak widzisz mnie nie uzależniła,mimo długich lat spędzonych 2gether.Bardzo wielu moich znajomych paliło na okręta tak jak ja, ale dzieci się porodziły, firmy się pozakładały, i się zhamowali.Na pewno nikt z nich nie trzyma już tempa takiego jak za młodu.
Tak tak baranie pomidor to owoc, a ganja to nie narkotyk..widzę, że te 12 lat smażenia "nie narkotyku" najlepiej ci nie zrobiło ;P
Tępa strzało, poczytaj trochę :
W 1893 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych – porządkując kwestię zróżnicowania ceł na warzywa i owoce – dla celów podatkowych uznał pomidor za warzywo (na podstawie jego zastosowań kulinarnych), nie wyrokując jednak w kwestii jego klasyfikacji botanicznej. Podobnie traktowany jest on w Unii Europejskiej. Z naukowego punktu widzenia jadalna część pomidora pozostaje owocem.
12 lat smażenia, a takie proste rzeczy wiem.A jakbyś uważał trutniu co czytasz, to zauważyłbyś, że JA "nie uważam ganji za narkotyk", jak już to lekarstwo.
Według praw Unii Europejskiej pomidor jest warzywem, więc nie cwaniakuj i to wszystko o pomidorze,bo nie o tym jest temat..
nie wmawiaj mi ,że ganja cie nie uzależniła, bo przez te 12lat byłeś w jeb any na amen, tak, że nie kiepską sumke puściłeś z dymem.Jesteś po prostu ćpunem , który przestał ćpać, tak samo jak zdarzają się nie pijący alkoholicy, mechanizm jest dokładnie taki sam.Założę się ,że jakbym dał ci 100gramów staffu z górnej półki, przeskoczyła by iskra i znowu wsiąkł byś na kilka lat...dobrze znam te klimaty także nie wiem po co mnie próbujesz przekonać, że czarne jest białe, chociaż to jeszcze pół biedy, gorzej, że oszukujesz samego siebie.
Według prawa Unii, a z naukowego punktu widzenia owocem, według prawa marihuana jest narkotykiem, według lekarzy i tysięcy lat historii lekiem.O cwaniakowaniu też masz znikome pojęcie, jeśli jest nim dla ciebie podawanie faktów.100g to jest półtora tygodnia palenia, tak znasz te klimaty teoretyku, i przyjmuję zakład, dawaj to 100g!!!Nieświadomie zrobiłeś ze swojej gęby cholewę.Lecz nie mam ci tego za złe, bo w ogóle mało świadomy jesteś.Dziś mam masę obowiązków których kiedyś nie miałem, więc sprzedałbym z tego 90g, a resztę sobie popalał przez kilka miesięcy.Dlatego nie mam o czym z tobą rozmawiać laiku.Poza tym do czego ja cię próbuję przekonywać niby??Do tego, że nie uważam ganji za narkotyk?Zastanów się co ty piszesz.I naucz się czytać, wróć do Falskiego, albo "Poczytaj mi Mamo". Skoro mówię że nie uważam, to nie uważam, kropka.Nie mam najmniejszych zamiarów przekonywać ciebie, że cannabis nie jest narkotykiem, mówię tylko, że dla mnie nie jest, rozumiesz teraz?Napisałem że wciąż palę, tylko teraz dużo rzadziej i mniej niż kiedyś(więc nie wiem skąd ćpun który przestał ćpać).Ale to też ci umknęło, jak większość faktów w temacie o którym tutaj mówimy.Określenie ćpun nie ma żadnej siły gdy go używasz, bo po prostu nie potrafisz go skierować do ćpuna.
100 gr to dla ciebie 10 dni palenia?? 10g white widow albo haza na dzień łał .Jak mieszkałem w Eindhoven to po piątce na trzech padaliśmy na pyski, nie było mocnych, a to sami zawodnicy zaprawieni w bojach...Ale kozak z ciebie, czy może po prostu mega ćpun??? Ale raczej predzej fantasta bajkopisarz...
No mam trochę więcej, niż 3 znajomych którzy palą.Nie wiedzę sensu palenia w pojedynkę, dlatego zebrałbym squad, który poradziłby sobie z tym w tydzień(przypominam że zakład miał dotyczyć tego, jak po otrzymaniu 100g puffania wsiąkłbym na kilka lat, nie tego co z tą setką zrobię i jakich sposobów użyję do jej wypalenia).W pewną sylwestrową noc w 5 osób zrobiliśmy 55g Super Silver Haze.Więc tak, poradziłbym sobie z 100g bakania.To że po piątce padałeś na pysk, świadczy tylko o tym że jesteś miętki palacz(rozdzielić 5 lolków na cały dzień i pół nocy palenia to nie problem, dodaj 3 znajomych i śmiało 10g pęknie).
Ostatnie słowo zostawiam tobie, gdyż widzę że jest ci to potrzebne.Czekam również na to 100g, które samo w sobie będzie wygraną w zakładzie.
Haha jak w podstawówce, jestem twardziel, bo potrafie więcej wyćpać.Żałosne.
Co do tych 100g to dam ci numer konta jak prześlesz 700euro to napewno dostaniesz ;P
No to właśnie poznałeś kolejną osobę - Zapale sobie raz na miesiąc, dwa, trzy - różnie bywa ;)
Raz przy mnie koleś wypaliła całą reklamówkę trafki- imprezka- (dlatego skejci noszą takie szorokie spodnie chyba- w każdej kieszeni worek maryski) i płakał mi w ramię, że już nie może przestać. Poczułam się strasznie. No i co mu mogłam powiedzieć????????? W jego przypadku jeden skręt to 15 sekund haju więc co chwila wypalał następnego. lekka przesada. Na detetos tylko się taki nadaje. Widiawłam też ludzi po kokainie i po nowej odmianie metaamfetaminy. DNO jedno wielkie. A jak mnie namawiali bym spróbowała. Nigdy tego gów.na nie wzezmnę. Na milion procent.
Podziwiam Cię kolego, Klee, za tą dyskusje. Mi nawet nie chciałoby się odnosić do tych "mądrości", bo już za dużo razy ktoś próbował się mądrzyć na te tematy. Nie mówię, że wszystko co pisze Detoksynator (bo już o pierdołach, przepraszam za słowo, o których pisze Momoria się nie wypowiem, bo to jakbym z Kaczyńskim dyskutował, że chleb jednak robi się z mąki) jest fałszem, ale większość niestety tak. Boli mnie tylko, że osoby, które nie mają pojęcia o całej sprawi (nie mówię to o nikim biorącym udział w tej dyskusji, nie licząc Momorii) próbują się wypowiadać, i mówię ogólnie, a nie tylko w sprawie narkotyków. Zresztą nie uważam, żeby marihuana była narkotykiem, ponieważ: Narkotykami nazywa się: substancje, których regularne przyjmowanie prowadzi do uzależnienia fizycznego lub substancja w każdym stanie fizycznym, która jest trucizną lub środkiem szkodliwym, używana zamiast lub w takich samych celach niemedycznych jak środek odurzający. Oczywiście trawa jest substancją psychoaktywną, a te substancje są również zaliczane do narkotyków, ale nie jest ani szkodliwa (według badań, np WHO, szkodliwa jest jedynie metoda przyjmowania marihuany, wiadomo dym itp, ale już ciasteczka i inne wyroby kulinarne nie mają żadnej szkodliwości), ani nie jest trucizną. Badania udowodniły, że THC jako jedyny znany związek pobudza 2 receptory znajdujące się w mózgu, które nie są nigdy używane. Znam ludzi, którzy palą gandzie 12 lat regularnie, znam ludzi którzy mają 60 lat i czasem palą i są to normalni ludzie, którzy mają żony, dzieci, odpowiedzialną pracę. Ale są to przede wszystkim ludzie MĄDRZY, bo tylko dla takich osób są używki. Sam palę od 6 lat, bywało, że miesiąc dzień w dzień, bywało, że pól roku nie paliłem bo jakoś mi się nie chciało i nie uważam że jestem ćpunem, bo skoro nie mam problemów, żeby powiedzieć sobie: ok, teraz miesiąc przerwy i tak jest i nie mam "padaczki" bo nie zapaliłem. Marihuana uzależnia wyłącznie psychicznie, dlatego piszę, że jest dla MĄDRYCH ludzi, znam może ponad 50 osób które palą, nie biorą nic innego i jest dobrze. Więc wsadźcie mnie proszę do więzienia, że palę roślinę nie robiąc nikomu krzywdy, a jak koleś wali wódę i bije ludzi to jest ok (nie mówię że "wóda" jest diabelskim nasieniem, ale jak wszystkie używki, jest dla ludzi, mądrych ludzi, ale system karny jest chory i wiele razy za worek gandy można dostać większy wyrok niż za prawdziwe przestępstwo, które szkodzi drugiemu człowiekowi). Pomyślmy, legalna trawa, mogę ją kupić w sklepie, nikt jej nie sprzeda (przynajmniej nie powinien) dziecku, mafia nie bije na tym chorych pieniędzy, które trafiają do państwa (bo te cholery na bank walną taką akcyzę na to, że hu hu, ale lepiej tam niż do bandziorów), wiem, że kupuję czystą marihuanę, bez dodatków chemicznych czy innych narkotyków, nie szkodzę nikomu innemu, tylko sam niszczę sobie płuca, ale czyż papierosy nie niszczą ich również a są legalne? Sorki za tak długi i pewnie nie do końca składny post. Pozdrawiam
Też jestem za legalizacją mary i zgadzam się ,że legalna wóda czy tyt są o wiele bardziej szkodliwa dla ludzi, ale twierdzenie, że marihuana to nie narkotyk i substancje w niej zawarte nie mają żadnej szkodliwości jest wręcz niedorzeczne i brzmi jak gadanie zafascynowanego trawą małolata, który właśnie zaczyna palić i jest pod wielkim wrażeniem, z resztą avatar też to potwierdza.Też kiedyś taki byłem.
I nie sądzę ,żeby trawa była dla tylko dla mądrych.Znam wielu palaczy przekrój przez całe społeczeństwo, mądrzy,głupi, bogaci, biedni nie ma znaczenia,to czy wpadniesz w głębokie uzależnienie,lub czy będziesz używał sporadycznie według mnie zależy od genów.Niektórzy po prostu mają większe predyspozycje do wpadania w nałóg.
Pozdro i życzę umiarkowania w paleniu.
Nie odniosę się (w sumie już to robię niestety...) bo jedyną radą jest, żebyś przeczytał jeszcze raz mój post, ale tym razem ze zrozumieniem. Pozdrawiam również, ale życzenia są niepotrzebne.
Co Holandia ma do rzeczy?To,że jest tam legalizacja nie znaczy,że wszyscy tam jarają.Jak tam mieszkałem to w Coffikach panowały pustki,a jak już się zjawiali to głównie arabusy,albo jacyś narko-turyści.Holendrzy mało palą.Z resztą nie ważne,kto chce to znajdzie wszędzie staff- legalnie czy nie legalnie.
Mimo wszystko jestem za legalizacją marihuany,wóda mimo tego,że rujnuje życiorysy o wiele bardziej jest legalna,natomiast za jointa grozi wyrok więzienia 3lata.Za jointa...paranoja w tym kraju panuje.
Dobra audycja,babka mądrze mówi,jakby tacy ludzie jak ona stanowili prawo w tym kraju było by normalniej.
Nie zgadzam się tylko z jej twierdzeniem,że maria nie uzależnia tak bardzo,bo przecież widzę tych wariatów prawie co dzień,biegają czasem pół dnia jak pies za s uką żeby sobie poogarniać i wysrać się bez tego nie mogą.Jak to nie jest uzależnienie to jak to nazwać?
Inicjatywa artystów jak najbardziej słuszna,szkoda tylko,że nic nie zdziałają...
Pis ze swoją skostniałą ideologią trzyma się jeszcze mocno w tym kraju,a PO chciałoby ale się boi jak dziewica...Niestety.A tymczasem dzieciaki przyłapane z joyem dalej mają ruinowane życiorysy.Za to policja może się pochwalić wykrywalnością.Vivat głupota!
Rozumiem,że pisałeś o "porządnych",którzy sobie tylko raz na jakiś czas przypalają i jest ok,nie są wciągnięci itd...Ci moi znajomkowie co teraz biegają za tym jak wariaci,też kiedyś byli tacy porządni,ale lata mijały a niektórzy stali się zwykłymi ćpunami,chociaż oni tylko sobie palą "nieszkodliwą" trawkę to sorry,ale potraktować ich łagodniejszym określeniem nie można.Ćpuny i tyle.
Dostrzegasz analogie?
Reasumując nie można lekceważyć marihuany i twierdzić,że to przecież słaby narkotyk,albo jeszcze dalej,jak Ty Klee,że to w ogóle nie narkotyk,bo narkotyki to w "Dzieciach z dworca Zoo".To narkotyk jak każdy inny,może uzależnienie rozwija się wolniej niż w przypadku powiedzmy heroiny,ale jak już się rozwinie,to brak trawy potrafii wk..wić,jak alkoholika brak wódy.To jedno i to samo.
Ja cały czas piszę o osobach używających marihuany, Ty cały czas o uzależnionych od niej. Tyle. I też wybrzmiewa z Twoich postów taki przekaz, że każdy użytkownik wcześniej czy później stanie się uzależniony, a ja twierdzę, że takiej zależności nie ma. Podobnie jak jej nie ma przy piciu alkoholu, bywaniu w kasynie itd.
W żadnym miejscu nie stwierdziłem, że marihuana to nie jest narkotyk (napisałem, że ten film nie traktuje o narkotykach), chociaż faktycznie, sam marihuany jako narkotyku chyba nie traktuję, ale przyjmuję, że tak jest klasyfikowana i z tym nie dyskutuję.
Alkoholika brak wódy, nałogowego hazardzisty brak pieniędzy, narkomana brak narkotyku... Tak, tak, tylko ja nie o tym.
A ja cały czas piszę,że osoby używające marihuany,za chwilę mogą stać się osobami uzależnionymi od niej.To się dzieje szybko i nawet się nie spostrzeżesz.I nie wiem,może nie każdy się uzależni,może ktoś potrafi mieć nad tym kontrolę,ale z autopsji wiem,że raczej nie istnieje coś takiego jak kontrolowane ćpanie.Z ekipy z którą zaczynałem popalać WSZYSCY się uzależnili (większość jara do tej pory).
Dobrze wiem jak to gówno podstępnie działa,dlatego twierdzę,że najlepiej nie próbować!
I tak na 100% jest to narkotyk,traktowanie tego jak używkę typu kawa to zwykła głupota...Niby z tym nie dyskutujesz,ale twierdzisz,że jako narkotyku nie traktujesz(masło maślane).Powtórzę- jest to narkotyk i to bardzo rozpowszechniony - znajduje się na 3 miejscu pod względem popularności,zaraz po nikotynie i alkoholu (tak,to też narkotyki,tyle,że legalne,bo przynoszą zbyt duże zyski,by je zakazać).
"A ja cały czas piszę,że osoby używające marihuany,za chwilę mogą stać się osobami uzależnionymi od niej.To się dzieje szybko i nawet się nie spostrzeżesz."
I właśnie przeciw temu protestuję, bo sugerujesz, że jak się użyje, to się uzależni. I to jest spore nadużycie. Zdaniem badaczy alkohol jest bardziej uzależniający (czy tytoń, już nie pamiętam, jedno z tych), ale jednak głupotą, skoro już o tej mowa, byłoby twierdzić, że 99% ludzi (niemal każdy alkoholu skosztował) jest od niego uzależniona lub jest na prostej drodze do uzależnienia.
A tzw. autopsja to jest po prostu subiektywne spojrzenie, bardzo wypaczone w Twoim przypadku, skoro w Twoim otoczeniu wszyscy są uzależnieni. W moim otoczeniu jest iluś tam ludzi, którzy palą czy popalają, i tylko jedna uzależniona.
Wiesz, jeśli Ty o alkoholu i tytoniu myślisz jako o narkotykach, to pozwól mi o marihuanie myśleć jako o nienarkotyku, ok? A sprzeczności, nie, nie ma żadnej, bo mogę tak o niej myśleć i jednocześnie rozumieć, że zgodnie z kryteriami przyjętymi w naszej kulturze, jest to narkotyk. I w tym sensie z tym nie dyskutuję, że nie domagam się ich rewizji od nikogo.
Ale ja nie twierdzę,że każdy kto spróbuje się uzależni...wiesz,każdy jest inny i różne substancje na różnych ludzi różnie działają... jednemu nie pasuje faza,inny (tak jak zdaje się Ty) - stwierdzi fajnie,ale nic nadzwyczajnego i przypali sobie raz na pół roku,ale są też jednostki (takie jak ja),które po pierwszym razie są wręcz zakochane w stanie upalenia i chcą do niego powracać jak najczęściej-takim łatwo o uzależnienie.Tak samo z alkoholem czy tytoniem...np mój ojciec jak zapalił pierwszego papierosa to splunął i powiedział,że w życiu tego ścierwa nie tknie i nie palił całe życie,a przecież mogło być inaczej...mogło mu się spodobać.
Co do tych ćpunków w moim otoczeniu,oni też tylko popalają,broń Boże nie ma mowy o uzależnieniu,ale jak nie zapalą przez kilka dni to ich ch@j strzela.Teraz tak do mnie doszło,że wszyscy kopcą jak smoki,a też tylko jeden przyznaje otwarcie,że jest jak on to mówi marihuanowym ćpunem,reszta ależ skąd,nie my..najgorzej to próbować oszukiwać samego siebie.
Twierdzisz,że alkohol i nikotyna to nie są narkotyki? Duży błąd.
Sprawdzmy co oznacza słowo narkotyk... w skrócie jest to substancja pochodzenia naturalnego lub syntetycznego działającą na ośrodkowy układ nerwowy.Jakoś tak się składa,że alko i tyt idealnie pasują do definicji.
Po za tym tytoń to zabójca numer jeden,a alkohol ma na swoim koncie najwięcej połamanych życiorysów,wszystkie inne narkotyki razem wzięte nie dokonały żniw na taką skale.Niestety, jest na te dragi przyzwolenie społeczne,dlatego utarło się,że nie są to narkotyki i tutaj wyłazi hipokryzja rządu,bo marihuana,chociaż twierdzę,że jest mniej toksyczna to jest zakazana pod karą więzienia,a gówniany alkohol i papierosy można legalnie kupić na każdym rogu.Oczywiście chodzi o kasę.
"Sprawdzmy co oznacza słowo narkotyk... w skrócie jest to substancja pochodzenia naturalnego lub syntetycznego działającą na ośrodkowy układ nerwowy"
SEX
Wytrzymaj człowieku bez kochania się albo masturbacji. To pogadamy.
Nie prawda, przy tym i przy tym są wydzielane te same substancjalnie w mózgu, odpowiadające euforii czy szczęściu tzw. dopamina.
Naturalna dopamina wydzielana podczas seksu, a wytwarzana sztucznie poprzez dostarczanie z zewnątrz tysięcy szkodliwych dla organizmu związków chemicznych to zupełnie co innego.
Mechanizm jest ten sam, bo czym jest sex? Wg biologii, żadnego sensu nie ma. Jak już przespałeś/aś się i doszło do zapłodnienia, dalsze spółkowanie nie ma racji bytu. Zauważ, że w świecie zwierząt oprócz człowieka tylko chyba delfiny uprawiają sex. Podczas sexu jest wytwarzana dopamina, i wobec marihuany mechanizm jest taki sam, nie ważne jak dostarczyłeś to organizmowi, bo marihuana nie dostarcza dopaminy tylko jest ona wytwarzana już w mózgu. Czyli tak naprawdę sex jest uzależnieniem. A co do legalności: Jestem konserwatywnym-liberałem i nikt nie ma mi prawa zabraniać co chcę robić, jak nie ma prawa zabraniać komukolwiek. I nie obchodzą mnie jakieś konsekwencję moralne. Ogólnie zakaz narkotyków spowodowany jest wpływem politycznym, a nie moralnym. Dlaczego? Powstają miejsca pracy(do walki ze "śmiercią" jak to lubią mówić), rośnie mafia, więc jest znowu z kim walczyć. Można wybierać polityków "aby się maluczkimi zaopiekowali" bo w większości społeczeństwo jest tępe. Czy wojna z narkotykami została wygrana? W Meksyku podczas 5-10 lat zginęło 30 tys osób, produkcja wzrosła 5-7 razy. Dlaczego? Bo nikt nie ma nad tym kontroli. Powiedz mi dlaczego alkohol jest legalny? Na szczęście obudziłem się z tego polskiego alkoholicznego letargu i już nie piję, czasami browara, bo nie mam zamiaru karmić polityków wpływem z akcyzy. (Jak powiedziałem o mojej przynależności już wiesz, lecz jak jesteś socjalistą to nie ma sensu dalej prowadzić tej rozmowy do możemy się tak przekonywać do końca, pozdrawiam).