Arcydzieło dokumentu. Film zaciera granicę między filmem fabularnym a dokumentalnym. Trzyma w napieciu niczym rasowy thriller.
Niesamowity, ponadczasowy obraz. Ile człowiek jest w stanie poświęcic, aby doscignac marzenie? 27 ton sprzętu, 800 tragarzy, miliony dolarów, wszystko po to, aby zjechac niespelna 2,5 km w dwie minuty.
Dzisiaj obejrzałam ten dokument na TVP Kultura i mogę powiedzieć tylko jedno słowo, żeby to opisać CUDO!
Człowiek obcujący z tak piękną, a zarazem niebezpieczną naturą, przezwycięża swoje słabości dąży do wyznaczonego celu.
Arcydzieło dokumentu! Yiuchiro Miura jawi się jako jeden z ostatnich przedstawicieli romantycznego podejścia do eksploracji gór. Wyczyn sportowy? Tak, ale jak wiele ponadto. Pielgrzymka o wymiarze duchowym, właściwie religijnym. Góry wyzwaniem nie dla sprawności narciarza, tylko dla człowieczeństwa Yiuchiro. Watpliwość - zwycięstwo to czy porażka?
Ta narracja, która wydaje się dziś mocno anachroniczna, jednocześnie budzi nostalgię za mentalnością pionierów. I stanowi bezcenne świadectwo ich motywacji i ich czasów, które minęły bezpowrotnie.
"Ile człowiek jest w stanie poświęcic, aby doscignac marzenie? 27 ton sprzętu, 800 tragarzy, miliony dolarów, wszystko po to, aby zjechac niespelna 2,5 km w dwie minuty."
I siedmiu martwych Szerpów, ale to przecież tylko bydło na posyłki...
Próżno szukać równie bezsensownego przedsięwzięcia, za które trzeba było tyle zapłacić.
Na plus jedynie zdjęcia.
Gdy mieszkasz nad morzem - łowisz ryby, ryzykując przy tym życiem. Mieszkając na Śląsku schodzisz pod ziemię po "czarne złoto", ryzykując przy tym życiem. Jeśli mieszkasz pod Himalajami, wchodzisz na dach świata, ryzykując przy tym życiem.
Tyle, że na Śląsku nie przechodzi się nad tym do porządku jakby to było coś normalnego. Ot nie poszczęściło im się, kopczyk z kamieni i dalej w drogę.
Nie? Hmm.. Inaczej to widzę. Czasem zafundują Im żałobę narodową i wszystko wraca do normy, jakby nic sie nie stało.
1) oceniamy w pierwszym rzędzie film, potem jego bohatera
2) Dokument nie sugeruje jednoznacznej oceny wskazując na istnienie rachunku "zysków i strat"
3) Alpinizm przez 100- 150 lat był ważnym elementem kultury, nie zasługuje na zdawkowe i lekceważące potraktowanie
4) Alpinizm jest często drogą realizacji silnie dominującej potrzeby dla ludzi o konstrukcji psychicznej "risk-seeking" (to niemały odsetek ludzi będących przez stulecia motorem ekspansywności człowieka, ze wszystkimi tego zaletami i nieszczęściami), którzy w przeciwnym razie szukaliby dla łagodzenia swoich wewnętrznych napięć znacznie mniej akceptowanych społecznie sposobów
5) Relacja szerpowie - alpiniści nigdy nie była prosta i jednoznaczna. Wyprawy dały szansę wybicia się ponad zwykłą wegetację wielu Nepalczykom. Jednocześnie nie raz dawała o sobie znać zarozumiała relacja sahib-tragarz. Tych, którzy próbowali humanistycznego podejścia do tragarzy, spotykał zawód. Prawie każda duża wyprawa szantażowana była strajkami tragarzy. Szerpowie wysokościowi to ekstraklasa. Powodem ich działalności wysokogórskiej nie jest tylko zapewnienie sobie i swoim rodzinom środków do życia, ale również duma osobista i narodowa. Poczytaj wspomnienia Tenzinga, zobacz co dla Nepalczyków zrobił Edmund Hilary. Z drugiej strony mamy zeszłoroczną sytuację na Everescie (na który wchodzi się już masowo i jest to czysty biznes), gdzie atak doszło do napadu szerpów na himalajskich przewodników, gdy poczuli się zlekceważeni i oszukiwani. Status szerpów uczestniczących w klasycznych wyprawach, tzw. "tygrysów Himalajów", jest jednak zupełnie inny.
Wszystko fajnie ale, co to ma do mojego postu?
Ponadto gdzie Ty w tym filmie widzisz alpinizm? On tylko wchodzi na jedną z płaskich ścian, aby zjechać na nartach...
Mówimy o himalaizmie a nie alpinizmie. "On tylko wchodzi na jedną z płaskich scian" - jestes ignorantem. Wez pod uwagę, że on wchodzi na prawie 8000 tys. m, a nie tylko płaską ścianę. Poza tym mamy rok 1975, kiedy na szczycie staneło zaledwie kilkanascie osob. Po trzecie, ocen film, ktory widziales, a nie to czy blisko ci do głównego bohatera, czy daleko.