o zgubnym wpływie diety grapefruitowej i zaletach czochrania bobra na życie baleriny...estetycznie film śliczny ale niemożebnie nudny(muzyka ratuje całość), aha - najlepszy był dziadzio w metrze :)
To racja - był nudny. Podobał mi sie właściwie tylko wystep Niny na końcu oraz sposób pokazania jej średniej dyspozycji psychicznej. Poza tym - na siłe wciśnieta golizna i obscenicznośc, właściwie nie wiem po co. O wiele lepiej by mi sie bez tego oglądało. Ale dziadzio wcale nie był najlepszy. :D