Po wczorajszym obejrzeniu film Fight Club stwierdzam że zagrana schizofremia przez Portman w Czarnym Łabędziu to dno przy grze Edward Norton w filmie Fight Club.Oczywiscie film ma swoją głębie ale też ma zbyt wiele absurdów które czynią ten film z gatunku sf.Podam przykład gdy Norton we Fight Clubie przypalał sobie ręke czuł straszliwy ból myslac ze przypala go przyjaciel,a w Czarnym Łabedziu gdy Nina wbiła sobie szkło nic kompletnie nie czuła i to pokazuje absurd tego filmu i granej schizofremi przez bohaterkę i tyle ;)pozdro
Na pewno każdy potraktuje poważnie wypowiedź osoby, która pisze "schizofremia". I, z łaski swojej, pisz człowieku w temacie, że wypowiedź zawiera spoilery...
Horlan będę pisał i robił co chciał;)Tak tylko gdybyś nie zauwazył to ja załozyłem ten temat nie ty.Fakt popełniłem błąd ortograficzny przyznaje sie do tego widać nie jestem lepszy od prezydenta.A spoiler to ty masz chyba w tyłku haha
no, jest spoiler. sam fakt schizofrenii moim zdaniem nie powinien wypływać na samym początku :>
O spoilerach należy informować i tutaj nie ma dyskusji. A takie teksty jak ten na końcu można sobie zwyczajnie darować, naprawdę...
Horlam mow za siebie a nie za wszystkich i nie uzywaj w swoich wypowiedziach "kazdy", kazdy to moze miec wlasne zdanie.
Co do caloksztaltu gry aktorskiej Portmanki ;) jak dla mnie to beznadzieja, oczekiwalam czegos wiecej niz masochistycznej baleriny ze zwichrowana psychika, film dobry dla ludzi o podobnym nastawieniu, na mnie wrazenia nie zrobil.
Mnie to zastanawia jedno gdy ktoś daje temu filmowi niską ocene to zaraz zarzuca mu się braki w inteligencji lub że go nie zrozumiał.A prawda jest taka że czasem jak rozumiemy coś w 100% nie koniecznie musi sie nam to podobać.Ja też mogę napisać myslisz ze fajny ten film bo go nie zrozumiałes a gdy go zrozumiesz przekonasz sie jaki on jest absurdalny i głupi ja tak przynajmniej miałem;)Myślę że nie jedna aktorka zagrałaby lepiej niż Portman tylko ze żyjemy w takim swiecie gdzie liczy sie nazwisko i często jest tak że dużo mniej znana osoba jest sporo lepsza od tej Bóg wie jak znanej osoby.Przypominam sobie jak wszyscy z początku pisali ile to ona włozyła wysiłku w ten film a tak naprawde sami wiecie jak było doklejana twarz itd.Portman dostała Oskara w wyniku zakłamania i tyle w temacie end
Ten film jest do bólu wtórny. Mamy tu "Pianistkę" - chora relacja matki z córką; mamy wizje chorej osoby "Wstręt". Ogólnie Polański, Cronenberg, Haneke i wielu innych.
Można tez dorzucić genialny Fight Club chociaż tam nie chodziło o typową schizofrenię, tamten film to raczej metafora.
Wszystko jest niby ok ale ile razy to już widzieliśmy. Scenariusz jest słaby, nie przekonuje mnie ta jej "pseudo" przemiana. Rola Portman tez nie nie przekonuje, ale to moim zdaniem wina słabego skryptu który nie pozwolił zbudować wiarygodnej roli. Za dużo tu "dobra". Horror, s-f, thriller psychologiczny - to jest przerost formy nad treścią. Gdyby to był surowy film w klimacie zapaśnika byłoby lepiej. Reżyser zrobił najsłabszy film w swojej karierze, bardzo go cenię ale tym razem dał ciała. Proponuje mu obejrzeć jeszcze raz "Dziecko Rosemary" - to jest przykład jak zrobić film o szaleństwie nie robiąc z niego efektownej hucpy jak mamy to tutaj.
Z sentymentu dla twórcy daje 6/10.
Co dowodzi, że Polański ogólnie jest genialnym reżyserem, przecierającym wiele szlaków. Tak, zgodzę się. A w "Czarny Łabędź" jest wtórny, ale udoskonalony moim zdaniem świetnie zrealizowanym scenariuszem, podobał mi się...
Portman zagrała inaczej niż Norton pewnie dlatego, że jej bohaterka nie miała schizofreni. Ciekawe jak "Fight Club"- ciermięzny zapis tejże chorby staje się metaforą przy symbolicznym i alegorycznym "Czarnym łabędziu".
to nie jest film dla prostakow i pozbawionych gustu szumowin dlatego gawiedzi ciezko go zrozumiec i ocenie na mniej niz 10/10 !!!!!!!!!!1111111