Okazuje się, iż jest bardzo wysoka. Nina, bohaterka całkowicie tragiczna, od początku była skazana na fatalne konsekwencje swojej chorej ambicji. Ale niestety, ta chora, była jedyną jaką znała. Matka próbowała żyć jej życiem. Zamiast wsparcia i dobrze pojmowanej matczynej miłości, ofiarowała jej swoją frustrację, niepowodzenia, lęki. Tak ukształtowana Nina nie mogła sobie poradzić z rolą Czarnego Łabędzia. Ten doskonały portret psychologiczny od początku do końca mnie fascynował i budził jednocześnie odrazę. Kapitalna praca operatorów, przedstawiła nam na zdjęciach postać skatowaną przez własne marzenie o doskonałości. Widzę bardzo niewiele wad w tym filmie. Po seansie nie dawała mi spokoju ostatnia scena. Ona definiowała całą historię, kończyła ją, stawiała kropkę, jednocześnie dramaturgią przerażała i paradoksalnie uspokajała.
Napisałam też recenzję. Mam nadzieję, że ktoś będzie miał ochotę doczytać. ;)
http://mojapropaganda.blox.pl/2011/01/Black-Swan.html