nie dowiedziała sie że za Natalie P.grała dublerka...........................................................
aby uniknąć takich sytuacji na przyszłość, wg mnie na gali rozdania Oscarów powinny dojść nowe kategorie - najlepszy dubler, najlepsza dublerka :D nikt nie czuł by się poszkodowany, tak myślę... z drugiej strony czasami ciężko ludziom dogodzić. Ale, wracając do tematu, czasami dublerzy naprawdę pracują ciężko i również bez wytchnienia, a przy okazji są przecież odpowiedzialni za kreację głownej postaci:)
Ja nie widzę jakiejś dramatycznej różnicy, chociaż jeśli chodzi o filmy o męczeństwie porównałabym go bardziej do "Ostatniego kuszenia.."
uuuuuu. ;d Widzę, że masz dobre źródła... cóż mogę powiedzieć... zwykła afera medialna, marketing i to chyba na tyle.Portman odwaliła kawał dobrej roboty i Oscar był zasłużony...;)
Sama byłam baletnicą i to po prostu było niewykonalne w tak krótkim czasie nauczyć się tak skomplikowanych układów. Darujac sobie fachowe terminy nadmienię ,że dublerka występowała przy scenach tanecznych, w których bohaterka tańczyła ze względu na tzw. puenty(specjalne baletki zagipsowane od środka).Podczas scen np. rozgrzewki oglądałeś Natalie.Pozdrawiam.
W filmie występuje 139 scen tańca, zaś 111 osobiście zagrała Natalie Portman, zaś pozostałe 28 ujęć było dziełem dublerki, Sarah Lane.
Poza tym trudno by było zatańczyć tak trudny balet, trenując tylko rok :) No i aktor ma odzwierciedlać emocje, a w tym Natalie była niesamowita :)
Uważam, że Natalie odwaliła w filmie kawał dobrej roboty. Jak się wypowiadały co niektóre osoby powyżej, emocje jakie wyrażała podczas tańca były na wysokim poziomie, przekazywała nam nimi jakąś wiadomość i było się w stanie ją odczytać. Ujęło mnie ile Natalie włożyła pracy w tą rolę. Oklaski zarówno dla dublerki (choć daleko jej od profesjonalizmu, o którym tu zasłyszałam na forum), lecz zasłużone raczej dla jej tańca. Podziwiam balet, za sam taniec dlatego też nie bardzo mnie interesowało kto tańczył w tym filmie, chodziło tu bardziej o jego wykonanie i przekaz. Co najbardziej ujęło mnie w scenach baletowych, to jak pracowano nad zdjęciami i kamerą. Mogłam dokładnie się przyjrzeć ruchom rąk, nóg i ciału, przejściach, ponieważ były to tak płynnie skomponowane, że nie musiałam się doszukiwać czegoś, co się właśnie wydarzyło na planie.