W czasie seansu, trochę dalej za mną, siedziały cztery panienki rozprawiające nad tym jaki
ten film jest kretyński. Głównym zarzutem było to że te zmiany ciała Niny są niemożliwe. One
wszystkie te schizy traktowały dosłownie!!!
Jak można być tak głupim, żeby zorientować się że to wszystko były halucynacje, dopiero na
końcu tańca czarnego łabędzia???
albo na grupe emerytów ;)
wtorek, godz 13, sala pełna... emerytów. im tez niestety film nie przypadł do gustu, dobry w nim był tylko Czajkowski ;)
korzystając z tematu, również chciałem bardzo serdecznie "pozdrowić" dwie dziewczyny (siedziały tuż za mną), które przyszły na film chyba tylko dla zjedzenia popcornu i wypicia litrowej pepsi. Czasem słychać było ich wyżerkę bardziej niż film, ale nawet mniejsza o to.
Głównie chodzi mi o fakt, że przy scenach typu: przeciąganie zwłok przez Ninę w celu ich zamaskowania, czy wizja matki podczas masturbacji, wywoływały u owych Pań napady śmiechu na całą salę, jak przy dobrej komedii.
Na koniec dodała jedna:
- nie lubię filmów tego reżysera, bo nigdy nie wiem o co w nich chodzi.
Komentarz jest zbędny.
"czy wizja matki podczas masturbacji, "
no przestań, przecież to było wrzucone dla śmiechu :d
Czasem dziwię się, skąd biorą się tacy ludzie... Niestety w naszym społeczeństwie głupota ludzka nie zna granic i najgorsze, że nie wiemy, jak z tym walczyć...
A co do słów "Nie lubię filmów tego reżysera, bo nigdy nie wiem o co w nich chodzi", to cieszmy się, że przynajmniej zna reżysera. Toż to wielki postęp! ;]
Wolę jak ktoś pisze SMS, z włączonymi dźwiękami klawiatury. W SMSies streszcza chłopakowi/dziewczynie film.
Lubię też, jak napierdzielają się z głupoty filmu i żałują, że dały/dali za to tyle kasy na bilet bo to bajka dla dzieci i nieprawdziwe jest.
Kto takim każe iść na Star Wars?
Zatem mamy wytłumaczenie niskich frekwencji w kinach. I nie są to ceny biletów.
po raz pierwszy od bardzo dawna byłam w Multikinie i od razu mi się przypomniało czemu wolę kina studyjne. jak słowo daję, w kinie, tak jak w niektórych klubach, powinna być selekcja.
I tak zawsze będę chodził do kina na dobre filmy nawet jeśli jakieś barany będą mi przeszkadzały w zapoznawaniu się z dziełami mistrzów. Z takimi ludźmi rozprawią się zombie prędzej czy później ;)
Jeszcze na koniec jedna z nich dodała że nie rozumie dlaczego ten film dostał oscara:D
Śmiech niektórych widzów w naprawdę nieśmiesznych momentach też był żenujący.
Wydaje mi się że sporo osób polazło na ten film spodziewając się czegoś w stylu STEP UP, czegoś o spełnionych marzeniach, o znalezionej miłości i ze sweetaśnym happy endem. Tymczasem dostały historię o obsesji i obłędzie.
Hahahah, padłam z tego Oscara, jak widać ludzie starają się pokazać, jacy to wielcy znawcy, nie mając pojęcia na dany temat.
No przecież wszyscy wiedzą, że film nie dostał oscara tylko Nobla ;) Pewnie jak by je puknął palcem w głowę, to zabrzmiało by jak dzwon Zygmunta :)
(Dla mniej kumatych - z tym Noblem to był żart:) )
U mnie na seansie jakaś panienka bawiła się telefonem komórkowym przez cały czas, po czym po zakończeniu projekcji stwierdziła że film 'był nudny i nic się nie działo' :/
Haha, a ja z takimi do klasy chodzę :) No i proszę Ciebie, teraz nawet nie mam na czyją głupotę narzekać, bo nam kino zlikwidowali i nowe dopiero za dwa lata. :(
dlatego filmy pobieramy z internetu żeby kasy nie tracić
i zaraz ktoś tu się wpieprzy że to nie legalne, gówno prawda! pobieranie na własny użytek materiałów wideofonicznych jest legalne w tym kraju
podsumuje moją wypowiedź dorodnym ku*asem
3=============================================================================== ===========B
Za mną siedziała sześcioosobowa grupka: trzy pary. Film jeszcze dobrze się nie zaczął a oni już komentowali wszystko, co pojawiło się na ekranie. Jednak jeden z nich przebił wszystkich stwierdzając na cała salę kinową, że Portman "zajebiście sutki prześwitują". Oprócz tego para obok wpierniczała namiętnie popcorn wymieniając się co chwilą colą...
Fajnie było...
Propozycja: zrobić osobne sale dla żrących i patrzących. Znam ludzi (niesamowite), którzy idą do kina by konsumować sztukę, nie popcorn. I co z tego, skoro nie pozwala im się skupić wszechobecne szeleszczenie paczek chipsów i mielenie żuchwami ton prażonej kukurydzy, przerywane siorbaniem coli.
Czy naprawdę tak trudno usiedzieć dwie godziny bez żarcia? I czy w przypadku takich problemów nie można przygotować sobie kanapeczek - nie są tak hałaśliwe?
Doskonały pomysł:):) Sama uwielbiam chodzić do kina po to, by go obejrzeć. Jeść mogę zjeść przed czy po seansie. Nawet wczoraj miałam taką sytuacje, gdzie ludzie przynieśli do kina cała torbę jedzenia i ciągle otwierali i szeleścili, o zgrozo:(:(
Są filmy, na które z POPCORNEM można pójść i pewnie by mi to nie przeszkadzało, ale na tym....
Doprowadzało mnie to do szału, chociaż chyba bardziej komentarze panów z tyłu...
ej ale czasem człowiek dopiero w kinie ma czas coś zjeść, tak bywa... tyle że wtedy to właśnie kanapki jakieś albo owoc, a nie naczosy czy popkorn, które przede wszystkim czuć na kilometr ;/ i słychać też
A właśnie, teraz są nachos, śmierdzące sosami chrupiące paskudztwo. Wnosi się na salę całą tacę i zażera... Zastanawiam się, kiedy barki przy kinach zaczną proponować dwudaniowe posiłki z kompotem i szarlotką na deser.
Jestem zdania, że w kinie nie powinno się jeść, podobnie jak w teatrze. Je się tam gdzie są stoliki jak np. w Moulin Rouge. Kolacja plus szampan w czasie przedstawienia, rewelacja, polecam jak kto nie był.
http://www.filmweb.pl/news/%22Czarny+%C5%82ab%C4%99d%C5%BA%22+przebojem+polskich +kin-69575
niezła ilość osób wybrała się w weekend na Łabędzia :O
Oj tak, takie sytuacje lub też - rozmowy przez telefon, pisanie sms'ów, chodzenie w tą i z powrotem (po colę, popcorn, do toalety!), komentarze, głośne rozmowy, śmieszki... To wszystko skutecznie zniechęciło mnie do wizyt w multipleksach. W kinach powinien chyba obowiązywać regulamin dot. odpowiedniego zachowania, bo to co się dzieje to jakiś obłęd!
W moim mieście jest Multikino i powiem szczerze, że nie trafiłam jeszcze na seans, na którym można było spokojnie obejrzeć film.
Teraz wybieram albo małe kino bez popcornu albo seans przed telewizorem z popcornem ;).
Masówka rodzi miernotę zarówno w przekazie jak i odbiorze - niestety.
co do tego jedzenia, to uważam, że popcorn można jeść cicho, jeśli się chce. zresztą ja nie mogłam nic przełknąć przy oglądaniu tego filmu! a co do latania do toalety, to jakiś koszmar! czy naprawdę nie można iść przed i po seansie?
Sonia - dokladnie. :) Jedzenie w kinie może być ok, o ile faktycznie je się po cichu, bez mlaskania i siorbania.:)
Są filmy na które sama kupuję popcorn i jest to dodatkową przyjemnością w oglądaniu; ale są też takie na których po prostu nie da się jeść, a może i nie wypada.
w moim wypadku były to 2 starsze panie, które cały czas komentowały między sobą i mówiły "o co chodzi" albo "ja już nie mogę". w pewnym momencie jedna powiedziała, że chyba wyjdzie z kina, bo nie podoba jej się film. niestety obie siedziały do końca i do końca komentowały, a mnie krew zalewała. żałuję, że nie jestem w stanie zwracać uwagi ludziom, jestem zbyt nieśmiała :/ owe panie zepsuły mi seans. również uważam, że kinach nie powinno się jeść, pić, gadać, używać komórek itp. cieszę się, że przynajmniej było mało osób w kinie i nikt się nie śmiał itp.
Polecam zwracanie uwagi osobom, które nie potrafią się zachować! Też kiedyś się krępowałam, a teraz robię to za każdym razem jak mi ktoś przeszkadza - trening czyni mistrza ;). Co prawda działa to tylko w ok. 50% przypadków, ale to zawsze coś. A im więcej będzie osób zwracających uwagę, tym mniej pewnie będą czuli się "kinowi przeszkadzacze".
@All
Niestety problem z chrupaniem i siorbaniem urasta do rangi legendy. To jest po prostu PLAGA! Zazwyczaj chodzę na seanse poranne, bo do multipleksu jeżdżę autobusem, więc w wolne dni staram się bywać na filmach odtwarzanych do 13 właśnie, więc jeszcze jakoś to się da znieść, gorzej z wieczornymi premierami i weekendami. Pamiętam, jak na premierze "Incepcji", na którą czekałam całą pierwszą połowę 2010, cała sala mi chrzęściła, chichotała, gderała, biegali co 5 minut do ubikacji itd. Normalnie szału można dostać! Gdyby to była jakaś durna komedia romantyczna, może bym jakoś zniosła, ale właśnie nie!
Co do reakcji widzów na "Czarnego Łabędzia", było w miarę dobrze. Oglądaliśmy w kilkanaście osób na seansie o 10 rano, za mną były chyba dwie kobitki, które rechotały na kilku ważnych końcowych scenach. Ale szczerze, byłam tak skupiona na puencie filmu, że ich głupota przeszła jakoś bokiem. Poza tym problem z telefonami też jest powszedni. Nie można na te 2h wyłączyć dźwięku? Taki to kłopot? I jeszcze w kwestii jedzenia w ogóle. Mam często tak, że sam dojazd do kina zajmuje mi coś koło 2h autobusami, więc przed seansem na reklamach, wyciągam sobie kanapki, albo jakiś jogurt, bo najzwyczajniej jestem cholernie głodna. Natomiast praktycznie nigdy nie zdarza mi się obżerać na seansie, od tego są restauracje i bary.