PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375459
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Nie cierpię ścisłego klasyfikowania filmów jako arcydzieł i nie arcydzieł. Chyba że nie rozmawiamy o indywidualnym guście tylko statystycznych wynikach takiego czy innego filmu. Wtedy można powiedzieć na podstawie wiarygodnych danych, opinii krytyków, miejsca na listach że dany obraz jest uznawany przez takich i takich widzów za dzieło wybitne. Kłótnie o to który film jest wybitny a który nie, są dla mnie jednym z przejawów braku szacunku.
Przy ocenie nie kieruję się statystyką tylko indywidualnym, ułomnym gustem oraz szeregiem czynników, czasem nie związanych z jakością samego filmu. Po takim wstępie mogę stwierdzić że najnowszy film Aronowskiego dał mi w kinie wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym, wybitnym. Może to zdjęcia które w silnych zbliżeniach obrazowały intymny świat emocji malujący się na twarzy głównej bohaterki, może bazujące na kontraście czerni i bieli przemyślane kadry, niezwykle dynamiczne pokazanie tańca. Najpewniej wszystko to po trochu.


Podobnie jak w "Zapaśniku" reżyser umieszcza akcję w hermetycznym i niedostępnym dla zwykłego śmiertelnika środowisku. Tam był to świat zawodowych wrestlerów tutaj środowisko baletowe. Jednak o ile wcześniej można było powiedzieć że mamy do czynienia z relacją w miarę obiektywną, portretem takiego środowiska, to tutaj wszystko zdaje się być przepuszczone przez filtr punktu widzenia głównej bohaterki. A że jest to raczej krzywe zwierciadło - wobec tego trudno powiedzieć ile jest w tym prawdy, a ile fikcji wynikającej z obsesyjnie chorobliwych ambicji tytułowego "Czarnego Łabędzia".


Rzeczywistość oglądamy przez pryzmat nadziei i obsesji głównej bohaterki. Potęguje to częsty zabieg umieszczania kamery za jej plecami oraz liczne zbliżenia. Widz ma przez to wrażenie postrzegania wydarzeń z perspektywy Niny co ma kluczowe znaczenie w budowaniu atmosfery pogrążania się w świecie wizji podsuwanych przez jej umysł. Z jednej strony jesteśmy świadkami realnych wydarzeń z drugiej halucynacji i przywidzeń. Obie te perspektywy zostają splecione tak że trudno stwierdzić na pierwszy rzut oka co jeszcze jest prawdziwe a co już dzieje się w umyśle Niny.

Jeśli bohaterka jest w stanie stwarzać sobie w wyobraźni dla usprawiedliwienia swoich poczynań całe sytuacje które nigdy nie miały miejsca, to czy nie można założyć na przykład że jej matka a przynajmniej jej obraz który oglądamy jest fikcyjny lub częściowo wymyślony. Do którego momentu widzimy to co prawdziwe? Czy można do końca to stwierdzić? Osobiście uważam że można było rozmyć podział na świat fikcji i realności bardziej przez co stworzyć jeszcze większe pole do popisu dla widza przy interpretacji faktów, ale i tak jest nieźle.

Druga połowa filmu to olśniewający obraz coraz większego popadania Niny w pułapkę własnych obsesji i lęków. Temperatura emocjonalna sięga zenitu i każe wpatrywać się widzowi w ekran z otwartymi ustami. Aronowski często sięga po środki przynależne raczej konwencji horroru przez co osiąga niespotykane zagęszczenie napięcia .
Myślę że nie bez znaczenia było tutaj doświadczenie nabyte przez reżysera w "Requiem dla snu". W "Black swan" widać echa przestawionego tam narkotycznego zjazdu na samo dno podświadomości. Diaboliczne odbicia w lustrze, ożywione przedmioty, wizje morderstw, nagłe gaśnięcie świateł, dziwnie zachowujący się ludzie, nagłe zmiany miejsca akcji - wszystko to wciąga widza w szaleńczy kalejdoskop zmierzający do szokującego finału.
Finałowa scena tańca i ostatecznej przemiany Niny w Czarnego łabędzia do dźwięków muzyki z baletu Czajkowskiego to jedna z najwyrazistszych i pozostających w pamięci scen jakie widziałem w kinie.


Już od samego początku dane jest nam obcować z olśniewającą stroną plastyczno - muzyczną filmu co wynagradzało by wszelkie dłużyzny gdyby takie występowały. Zwraca uwagę wyjątkowo duże ziarno taśmy na której obraz zrealizowano co bez wątpienia odróżnia go od innych aktualnie obecnych na ekranach filmów.
W scenach tańca kamera wiruje razem z poruszającymi się ciałami co nie tylko lepiej uwidacznia emocje malujące się w gestach i na twarzach, ale też nadaje tym scenom niespotykanego dynamizmu.

Dla porządku warto wspomnieć o zaangażowanej grze Natalie Portman i pozostałych aktorów. O dziwo znalazło się również miejsce na kilka humorystycznych scen które dodają tylko smaku całości.

Polecam wszystkim poszukującym w kinie wyjątkowości oraz po prostu dobrych filmów.