Jestem świeżo po obejrzeniu, właśnie wróciłam z kina. I nie powiem nie mogę przejść koło niego obojętnie. Nie widziałam tu ani płaskości ani nudy co niektórzy zarzucają temu obrazowi. Widziałam dziewczynę która szarpie się sama ze sobą, osobę która pragnie wyrwać się z chorej relacji z matką ( przypomina mi to trochę wątek z "Pianistki"). W mojej ocenie film zasługuje co najmniej na 7mkę. Na moją wrażliwość zadziałał od początku do końca.
Zgadzam się... Jednak każdy ma inny gust...
Dla mnie to jeden z najlepszych filmów jakie dotąd obejrzałam, a widziałam dużo dobrych (na pewno lepszych, wg znawców).
Zgadzam się z tym co piszesz co do relacji głównej bohaterki z matką czy walki z samym sobą i swoimi ambicjami, co nie zmienia sytuacji, że nie było to dla mnie ciekawe i wynudziłem się na filmie. Doceniam znakomite aktorstwo bo to trzeba potwierdzić. Nie mówie tylko o Portman ale i Mila Kunis i Vincent Cassell też byli znakomici.