Chcecie mojej interpretacji filmu? OK to czytajcie.
Wszystko się dzieje w zakładzie dla obłąkanych, a historia nie wydarzyła się na prawdę.
A poważniej, główna bohaterka nie była normalna. Jej wizje były przerażające, a ta scena starego dziadka w metrze masującego się po genitaliach i machającego językiem pewnie również była wyimaginowana i to na podłożu niespełnienia seksualnego. Gdybym był lekarzem psychiatrą zaleciłbym jej wyprowadzkę od szurniętej matki i porządną penetrację dwóch dziurek.
Czy we wszystkim trzeba się doszukiwać zabawnych podtekstów? ;-)
Po prostu chwilę przed napisaniem tematu czytałem mega-interpretacje na temat filmu. Szczerze mnie rozwalały, jakby ludzie na poważnie nie mieli ciekawszych zajęć. Główna bohaterka była stuknięta i tyle co tu się rozwodzić nad tematem. Obsada w porządku, gra aktorska Natalii Portman też, ukazanie historii również, stąd moja ocena.
Balet ją wykańczał, mogła zająć się tenisem lub kręglami.
Pozdrawiam.
Najzabawniejsze jest to, że fahret_tudor ma rację w kwestii niewyżycia i choroby psychicznej. Oczywiście historia się wydażyła itd, ale dziadek to była z pewnością imaginacja. Zamiast się bulwersować warto skupić się na psychologicznej analizie postaci. Tezy fahreta idealnie się wpasowują.
hehe. Miałem literówkę zr podkreśloną i z automatu wpisałem ż, nie patrząc na wyraz. Oczywiście dzięki za poprawkę, ja normalnei nie popełnię takiego błędu, ale warto zwracać uwagę na takie rzeczy. Swoją drogą bogata wypowiedź :)
Okej, rozumiem.
A co do mojej wypowiedzi: wyrażałem swoją opinię na temat tego filmu już kilkakrotnie, więc nie ma sensu robić to jeszcze raz. By the way wszystkie dyskusje typu czy film jest warty oglądania czy też nie są według mnie bezcelowe (;