Pomijając nawet fakt, że te nagrody wielkie g... znaczą, ten film mimo wszystko
rozczarowuje.
Po pierwsze : jego główny motyw - schizy głównej bohaterki - ile razy wałkowany był już
ten temat w kinie? Może już wystarczy bo żenujące to się robi?
Z punktu widza wszystko jest na początku super, wow, ale klimat, jakieś dziwne rzeczy
się dzieją, spisek, intryga, niezły thriller, ciekawe o co naprawdę chodzi?
I nagle okazuje się że co? to tylko schizy głównej bohaterki, czyli tak naprawdę nic się nie
działo naprawdę... No to super, nie ma to jak pójść na łatwiznę i w ten sposób rozwiązać
problem.
Żeby to jeszcze było coś świerzego to ok, ale ten temat jest już na ekranach od lat!!!
wymienię może kilka filmów z takim głównym motywem: Drabina Jakubowa, Szósty
zmysł, Inni, Mechanik, a ostatanio np. Shutter Island.
Wszystko opiera się na tym, że to co widzimy jest wymysłem bohatera i pod koniec filmu
następuje tego faktu wyjaśnienie.
Po drugie: co wynika z pierwszego, przez schizy bohaterki trudno jest tak ze 100%
pewnością stwierdzić co w tym filmie było NAPRAWDĘ a co było ILUZJĄ. oczywiście są
sprawy pewne i wyjaśnione , aczkolwiek skoro dziewczyna aż tak schizowała to można w
wątpliwość podać również jej relacje z matką i trenerem, może większość tego co
widzieliśmy była po prostu jej chorą psychiką?
W takim wypadku sypie się właściwie cały sens traktowania tego filmu jako dramatu
psychologicznego, bo nie mamy żadnych tak naprawdę pewnych punktów oparcia, a taki
film powinien jednkak racjonalnie przedstawiać problem, np. również z punktu widzenia
innej postaci, a tak mamy tutaj tylko "sen wariata".
I kwestia gwałcenia przez matkę, która się przewijała tu i tam: ja pier..., ludzie,
nadgorliwość gorsza od faszyzmu, równie dobrze można powiedzieć że Bolek i Lolek byli
gejami, a bajdy Disney'a mają satanistyczne podteksty (polecam zgłębić ten temat,
można się uśmiać)
bzdury - argumenty niejednoznacznie negatywne
i spoiler - powinno się oznaczać, że watek zawiera spoiler!!
toś się popisał dżonie_tomie
co takiego dokłądnie jest bzdurą? moje argumenty są raczej JEDNOZNACZNIE negatywne, bo czemu niby nie skoro tak uważam?
a powinno to się odpowiadać argumentując swoją wypowiedź w jakikolwiek sposób odnosząc się do konkretnych fragmentów wypowiedzi poprzedniej osoby
Tylko ,że takie filmy jak Mechanik i Wyspa Tajemnic popimo tego ,że są dobrymi filmami w porównaniu z Black Swan maja duże braki i jakoś się nie wyróżniają tak jak Filmy Aronofskyego.Nie pomijając faktu ,że na koniec mamy w nich wszystko podane na tacy.
"Żeby to jeszcze było coś świerzego to ok, ale ten temat jest już na ekranach od lat!!"
dlaczego niby nie może być ten temat ?Prawda jest taka ,że wszystkie filmy mają ze sobą coś wspólnego.Z ostatnich lat jedyny film, który nie przypomina mi innego jest Slumdog reszta opiera się praktycznie na tych samych historiach i tematach.
zgadzam się z autorem wątku, ten film jest taki jak ten oto żart psychologiczny który zamieszczę poniżej:
Przychodzi do lekarza baba... A lekarz wyjmuje schaba...
Puentę proszę sobie samemu dopisać w tym psychologicznym żarcie, i tak samo jest z tym filmem... Mechanik to 10 razy lepszy film od Czarnego Łabędzia...
ten film jest niestety skierowany do pseudo-intelektualnej publiczności która bedzie na siłe rozkminiać o co w nim chodzi, a tak naprawdę jest to tylko historia zaburzonej psychicznie baletnicy, historia osadzona w "wielkim artystycznym świecie baletu" historia nie mająca głebszego przekazu, ot po prostu sen wariata...
zaburzenie psychiczne nie jest w tym filmie istotą problemu. moim zdaniem mylisz przyczynę ze skutkiem.
Dobrze, więc podaj mi proszę istotę problemu, proszę o konkretną odpowiedz i konkretne argumenty, naprawdę chciałbym odnaleźć w tym filmie drugie dno, tylko proszę o argumenty. I od razu zaznaczam, że argumentacja o molestowaniu, nękaniu przez matkę, presji psychicznej wywieranej na tej dziewczynie itp. do mnie nie przemawia, nie jestem z tych, którzy uważają, że Bolek i Lolek byli gejami. Nie doszukałem się w tym filmie żadnego wątku o molestowaniu, presja psychiczna wywierana na tej dziewczynie? Sama się na to godziła, nikt jej nie zmuszał do bycia baletnicą, to ciężka profesja wbrew pozorom… A nadopiekuńczość matki hmmm przecież ta dziewczyna żyła w swoim świecie i matki do tego świata nie dopuszczała, ona robiła i tak to, co chciała, chciała iść na dyskotekę się zabawić to poszła, chciała być baletnicą była, matka ją wspierała i troszczyła się o nią to, że była nad opiekuńcza być może bała się o córkę jak każdy rodzić, ale to jeszcze nie świadczy o tym, że doprowadziła ją do choroby. Proszę o argumenty.
Istotą problemu jest to, co siedziało w głowie głównej bohaterki, a mianowicie chęć osiągnięcia perfekcji, bycia idealnym pomimo braków i wielu słabości, słabości fizycznych, ale także i psychicznych. Nina nie była obdarzona niezwykłym talentem czy wyjątkowymi zdolnościami. Brakowało jej błysku. Była pod tym względem bardzo przeciętna, jak każdy. Natomiast za wszelką cenę chciała osiągnąć szczyt, wyłącznie ciężką pracą, której poświęciła całe swoje życie.
Bardzo często zwraca się uwagę i próbuje wyolbrzymić elementy filmu, które moim zdaniem nie mają większego znaczenia dla sedna sprawy, tak jak np. fakt że historię osadzono w realiach baletu. Balet jest akurat świetnym przykładem ciężkiego zawodu, który wymaga wielu wyrzeczeń. To że wyeksponowano motyw seksualności Niny oraz poznawania siebie, też nie ma znaczenia - chodziło o bardzo dosadne pokazanie czego w jej życiu brakowało i co poświęciła. Podobnie nadopiekuńczość matki, jej niespełnione ambicje czy generalnie skomplikowana relacja z córką też są kwestiami drugorzędnymi. To czy matka wymusiła na niej karierę baletnicy czy nie niczego nie zmienia. Tak jak sam napisałeś: "sama się na to godziła".
Moim zdaniem reżyser wykorzystał te i inne motywy bardzo instrumentalnie, tak aby jeszcze bardziej podkreślić sytuację Niny - osoby, która miała cel w życiu, któremu wszystko podporządkowała i który postanowiła za wszelką cenę osiągnąć, rujnując i niszcząć wszystko dookoła.
W mojej opinii nie chodziło o to by pokazać chorą psychicznie kobietę i jej codzienną walkę. Tutaj raczej chodziło kolejny raz o pokazanie widzom ludzkich ograniczeń (tak jak we wszystkich swoich dotychczasowych filmach robił to Aronofsky), ograniczeń, których nie jesteśmy w stanie pokonać. Właśnie to dążenie do perfekcji w połączeniu z jej ludzkimi ograniczeniami spowodowało u Niny chorobę psychiczną. Dlatego w poprzednim komentarzu nazwałem ją skutkiem. Nina nie umiała odpuścić, może chciała, ale na pewno nie potrafiła, nie była na tyle silna. Uważała że może wciąż podnosić nieco poprzeczkę, ale to nie wystarczało do osiągnięcia perfekcji.
Znamienne tutaj są też słowa, które wypowiedział trener Niny, że ideału nie da się osiągnąć wyłącznie ciężką pracą, trzeba mieć też w sobie "to coś", spontaniczność, pierwiastek chaosu. Człowiek nie jest wszechpotężny, a cena, którą płacimy za osiągnięcie celu bywa często najwyższa.
Ten film to nie "historia zaburzonej psychicznie baletnicy, (...) historia nie mająca głebszego przekazu, ot po prostu sen wariata". To film o tym że nikt nie jest doskonały i każdy musi być na tyle silny by dokonywać trudnych wyborów, zdecydować o tym co w jego życiu jest najważniejsze, a także o tym by znać swoje ograniczenia i wiedzieć kiedy odpuścić.
Granie argumentem, że film jest dla pseudo-intelektualistów jest nie fair. Owszem, to prawda że film nie jest łatwy i przyjemny, ale wszystko zależy od tego czego się od kina oczekuje. Zawsze też będzie tworzył dyskusję, ponieważ czasy kiedy czarno na białym było widać co autor miał na myśli już minęły. Pozwól jednak innym delektować się rzeczami, których Ty po prostu nie dostrzegłeś, albo które barbarzyńsko spłyciłeś.
Witaj, doceniam to, że podjąłeś dyskusje i dziękuje za wyczerpujący komentarz. Jednak nie mogę się z Tobą zgodzić, w Twojej wypowiedzi są dziury logiczne podobnie jak w filmie Czarny Łabędź. Wydaje mi się, że dopisałeś teorię do tego filmu, czyli w zamierzeniu reżysera było pokazanie, że osiągnięcie perfekcji jest możliwe przez zniszczenie samego siebie? To, co to za perfekcja, toż to autodestrukcja a nie perfekcja. Czyli aby być perfekcyjnym trzeba być wariatem? Co to za perfekcja w takim razie? To jest drogi kolego zaułek logiczny, droga bez wyjścia, bez sensu kompletnie. Czyli myśląc w ten sposób, facet, który wierzy, że jest Napolenem i siedzi w Szpitalu Psychiatrycznym jest geniuszem? Czyli co jak ja sobie wmówię, że jestem ptakiem i uwierzę w to do tego stopnia, że wyskoczę przez okno myśląc, że mogę latać to ja będę według Ciebie idiotą czy geniuszem? Dlatego ten film nie jest genialny, po prostu reżyser przesadził w swojej wizji... Cytując Ciebie: "Człowiek nie jest wszechpotężny" w takim przypadku nie może być perfekcyjny, coś takiego jak perfekcja nie istnieje jest tylko wytworem próżności ludzkiej. Czyli żeby być artystą to trzeba przekroczyć granicę absurdu? Czyli Ty nazwałbyś sztuką na przykład wystawę ludzkich zwłok? Było coś takiego, facet wystawiał ludzkie zwłoki jako działa sztuki, i byli ludzie, którzy przychodzili na te wystawy i podziwiali to... Dla mnie to jednak żadna sztuka tylko cwany zabieg tego pseudo artysty by wzbudzić kontrowersję i zarobić trochę kasy... I podobnie jest kolego z Czarnym Łabędziem...
"Wydaje mi się, że dopisałeś teorię do tego filmu, czyli w zamierzeniu reżysera było pokazanie, że osiągnięcie perfekcji jest możliwe przez zniszczenie samego siebie?"
Bynajmniej. Zamierzeniem reżysera było raczej pokazanie do czego może prowadzić nadmierna obsesja w dążeniu do czegoś co dla kogoś nigdy nie będzie osiągalne. W przypadku Niny chęć bycia najlepszą obróciła się przeciwko niej. Lily, która wskazana była przez trenera jako posiadająca to "coś", być może osiągnęłaby perfekcję. Nie chcę twierdzić że perfekcja jest niemożliwa do osiągnięcia. Wręcz przeciwnie, jest, ale nie wszyscy są do tego stworzeni.
Istotą jest to, że Nina nie była stworzona do osiągnięcia perfekcji, ale z powodu obsesji i chęci bycia najlepszą, próbowała, miotała się, nie przyjmowała do siebie, że po prostu nigdy tego nie dostąpi i nie odpuszczała. Zatraciła się w walcę z samą sobą. Wydawało jej się że jest w stanie, że da radę pomimo swoich braków. Niestety nie zawsze tak jest i o tym według mnie był ten film.
To czy perfekcja jest tylko wytworem naszej próżności i ewentualne dalsze kwestie dotyczące granic sztuki (polecam Julitę Wójcik i jej "Obieranie ziemniaków" w Zachęcie) to już tematy na inną zupełnie dyskusję, a już z pewnością na osobny wątek.
Słuchaj mogę się z Tobą zgodzić w jednym, pomysł na film był genialny, ale film został strasznie skaszaniony. No spójrzmy prawdzie w oczy, zawiera dziuru logiczne, jest chaotyczny, niedopracowany logicznie. To wina reżysera, który chciał złapać kilka srok za ogon, czyli nakręcić film psychologiczny, artystyczny i thriller w jednym, według mnie wyszła z tego jedna wielka lipa. Film ani zbytnio nie porusza artyzmem, ani nie jest straszny, ani zbytnio nie zmusza do myślenia... Film jest po prostu chaotczny, szokuje, ale płytko, gdyby nie to że to film oskarowy i gdyby nie to że mi się nudzi, w ogóle bym o tym filmie nie pisał, oglądnął i następnego dnia zapomniał że go ogladałem. Prawdziwe arcydzieła (a są takie filmy) zapadają głeboko w pamięć. Ten film przez swoją chaotyczność, brak logiki ogląda się właśnie jako "sen wariata" trochę szokuje trochę straszy i tyle... Ogromna szkoda, bo ten film można było zrobić dużo lepiej, ten film absolutnie mógłby być arcydziełem. Postacie w tym filmie są trochę bezpłciowe, wszystko się dzieje jakby w jakimś śnie... Główna bohaterka jest bezpłciowa, ciężko się z nią utożsamić, nie wzbudza skrajnych emocji, ot po prostu chora psychicznie baletnica, z deka dziwna, oglądasz by zobaczyć, co nawywija dalej ta szalona dziewczyna, ale się z nią nie utożsamiasz, nie czujesz jej emocji, nie czujesz jej... Watek miłosno-erotyczny, ktory według mnie powinien stanowić podstawę tego filmu, jest przedstawiony bardzo płytko. Widz nie wie czy ta baletnica w końcu jest zakochana w tym trenerze, czy tylko ma wizje, w pewnym momecie człowiek się zastanawia czy ona ma w ogóle jakieś emocje... Gdyby reżyser skupił się na watku psychologicznym, nie próbował na siłę robić dodatkowo thrillera i artystycznej wizji to byłby świetny film nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, niestety ze świetnego pomysłu wyszło takie nie wiadomo co to... Większość ludzi by zapomniało o tym filmie i nie poświęciło mu uwagi gdyby nie był nominowany do Oskarów, taka prawda! Pomysł na film oceniam na 10 realizacje na 5. Gdyby pokazać dramat tej dziewczyny, wątek miłosno- erotyczny, bardziej wyraziście, film nabrał by kolorytu i poruszał by każdego widza. A tak z 5 widzów oglądających ten film 1 jest znudzony, 2 trochę przerażony, 3 trochę obrzydzony (kobieta) 4 pierdnie i wyjdzie a 5 się zachwyci wizjami, będzie się doszukiwał czegoś na siłę i gadał, że to arcydzieło. Cała bolesna prawda o tym filmie… Pomysł 10, wykonanie 5, totalnie skaszaniony dobry pomysł na film, typowe dla Hollywood… Kieslowski by z tego bez wątpienia arcydzieło zrobił.
Dziewczyna dobrze mówi. W zalewie różnych produkcji bardzo trudno znaleźć film O CZYMŚ, który byłby jeszcze do tego dobrze opowiedziany. Oczywiście temat schizofrenii pojawia się co jakiś czas (nic dziwnego dla mnie na przykład to bardzo interesujące że są ludzie którzy widzą coś czego nie ma, raczej niecodzienna sprawa) ale jest mimo to naprawdę jednym z najrzadziej wałkowanych. Jeżeliby zakazać pojawiania się wątków, które gdzieś się już pojawiły to chyba nie powstałby żaden film.
Wszystko prawda ale...
Jak chcemy wrzucić schizę do fabuły możemy to zrobić albo w stylu Doniego Darko, czyli w 1 akcie tak że, od razu wiemy o co chodzi, ale ponieważ jest z nami od początku, nie wiemy czy nie jest czasem elementem logiki świata przedstawionego i wciągamy się tym samym w wyimaginowany świat bohatera. Albo w stylu Fight Clubu czyli jako dynamiczny zwrot aktu 3, kiedy staramy się przypomnieć sobie cały film i dowiedzieć się jak powinien wyglądać naprawdę, oraz jak poradzi sobie z tym bohater, że jego świat właśnie się zawalił.
Tutaj wątek jest wrzucany w akcie 2, co pozbawia go wszystkich zalet wcześniej wymienionych szkół. Nie ma napięcia, zgadywania ani szoku, wszystko wiadomo z góry.
Motyw "nie rodzimy się doskonali dlatego, jeśli chcemy osiągnąć doskonałość, musimy się zniszczyć by móc odrodzić się lepszymi (czy to dosłownie, czy też symbolicznie)" jest tak stary i ograny, że możemy go odnaleźć już w mitach i dramatach antycznych. To nie znaczy oczywiście, że jest w nim coś złego z założenia. Możemy wybrać bardzo klasyczne/ograne (zależy od końcowego efektu) podstawy naszej historii by mieć z głowy treść i włożyć całą pracę w formę tworząc coś wielkiego. Jednak z powodów przytoczonych we wstępie treść też nie jest niczym szczególnym. Wrzucono motyw choroby psychicznej, rywalizacji (bardziej jako podwątek schizy bo ta druga dziewczyna była dla niej od początku miła), nacisku przełożonych, oczekiwań matki i całą masę mniejszych rzeczy dlatego, nie udało się wyciągnąć nic specjalnego z żadnego z tych wątków. Próbowali złapać zbyt wiele srok za ogon i wszystkie uciekły.
Każdy z nas pamięta że, miał w którejś ze swoich klas taką dziewczynę. Wiecznie zestresowana kartkówką z przysposobienia obronnego czy religii, odbierana przez mamę ze szkoły, nigdy nie przychodziła na imprezy (a jak już to zrywała się o 22) itp. Bohaterka jest ewidentnie kimś takim. Jest to aż nadto jasne, kiedy jej wielkim auto destruktywnym działaniem jest pójście na imprezę gdzie pije alkohol i rozmawia z chłopcami. No po prostu hard core! Ilekroć zastanawiałem się jak wygląda życie takich ludzi, zawsze dochodziłem do identycznego wniosku: musi być okropnie nudne! Ten film w takim razie uchwycił je całkiem nieźle, bo rzeczywiście jest nudny... przynajmniej są ładne panie w ładnych strojach, co ratuje go od przeciętności, chociaż....
nie będę się specjalnie wtrącał, ale to pytanie "... podaj mi proszę istotę problemu, proszę o konkretną odpowiedz i konkretne argumenty, naprawdę... to jak by to powiedzieć ... zapytał niewidomy głuchego aby mu opisał kolory ... nie widzisz, nie zrozumiesz, nie masz się co pytać o coś, czego tak na prawdę nie jesteś w stanie ogarnąć. Nie martw się, nie tylko Ty pewnych rzeczy z danego np. filmu nie wyniesiesz, to żaden wstyd czy ujma, ja też tak mam, wolę swoją wersję niż czyjąś wciśniętą.
ohhh zmieniłem zdanie... Fantastyczna artystyczna wizja o Boże !!! Okrutny świat baletu doprowadza wrażliwą dziewczynę do szaleństwa, tak to oni to zrobili, jej trener, koleżanki i matka !!! Ale ona im pokazała, była perfekcyjna, zagrała rolę życia !!! Boże jakie to wzruszające, jakie mądre przesłanie płynie z tego filmu !!! Zafascynowany wizją o perfekcji rezysera Arfonovskiego i jego arcydziełem postanowiłem zagrać rolę życia chcę być żywą pochodnią !!! Podpalę się na oczach tłumu a oni będą klaskać, będę idealną pochodnią !!! A tak poważnie pisząc, ten film to artystyczny gniot bez przesłania albo raczej z chorym przesłaniem...
Nie czujesz bluesa jak to mówią ale nie obrażaj. Po co taki nadmiar emocji rozumiem, że ktoś cie zmusił do obejrzenia tego filmu. Twoja dziewczyn??:D
realisyczne to mają być filmy dokumentalne!!! I tyle w tym temacie.Po prostu to jest arcydzieło!!!Pod każdym względem.
hmmm cóż za tęga głowa się wypowiedziała, skoro filmy fabularne nie mają być realistyczne i sensowne żeby zasłużyć na miano arcydzieła to w takim razie do miana arcydziala na równi z Czarnym Łabędziem, pretendują też takie filmy jak "Krwiożercze Pomidory z Kosmosu" "Wampiryczne Lesbijki" czy chociażby takie arcydzieło jak "Wojownicze Żółwie Ninja" te filmy też nie są realistyczne, radzę wrócić do tego typu filmów :)
Wiesz, co to ja też nakręcę arcydzieło... Przekroczę wszelkie granice!!! Nakręcę melodramat o burzliwym romansie Misia Uszatka z Bolkiem i Lolkiem, miłosny trójkąt, Bolek z zawiści zamorduje Lolka a na końcu Uszatek go ukatrupi piłą mechaniczną, to będzie arcydzieło!!! I gwarantuję Ci, że gdybym nakręcił taki debilizm znalazłaby się masa ludzi, która by to podziwiała i nazwała sztuką... Taki jest dzisiejszy świat, z głupoty robi się mądrość z dewiacji sztukę itp… Tylko jakoś logiki tym wszystkim artystom i ich dziełom brak…
nawet tego nie czytam, sam tytuł robi swoje. Jeszcze nie było filmu w historii kina (gdy istnieje internet) aby ten, który został wytypowany do nagrody Oskara nie został skrytykowany w ten sposób, że nagroda mu się nie należy.
Jedno powiem, jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził. Ament ...
Złapał ją za brzoskwinkę i wsunął jęzor do ust, a ona się zakochała i oszalała... Wielka mi sztuka... Na dyskotekach w soboty też pełno takich łabędzi... Portman sztywna w całym filmie jak członek Pingwina przy -50 celciusza, Kunis miała niby zagrać kobietę świadomą i wyzwoloną, seksowną, hmmm a wyszła jak kur...ka z dyskoteki wiejskiej, Cassel niby miał zagrać uwodziciela, który zwodził biedne niewinne łabędziatko, takim zachowaniem i tekstami, jakie miał i zachowaniem owszem uwiódłby i zwiódł, ale Marysię na wiejskim disco... Ten film jest prostacki…
I to ma być niby ten artyzm, ta perfekcja? I za to mają być te Oscary? Tylko na coś takiego było stać Arfonovskiego by ukazać ludzkie emocje? Współczuję...
Baba cie zmusiła do obejrzenia tego filmu:D Jak nie masz jaj to nie wina czarnego łabędzia tylko twoja więc się nie wyżywaj się teraz na forum.
Film mnie trochę rozczarował, ale według mnie jet to film, który dotyka bardzo ważnego problemu jakim jest samookaleczenia się czyli tzw.autoagresja, atak na własną osobę. Czynu tego dokonują ludzie którzy nie radzą sobie z własnym stresem i trudnościami, a ich potrzeby w sferze emocjonalnej są ignorowane przez inne osoby z ich bliskiego otoczenie, które to z kolei oczekuje od nich jedynie całkowitej perfekcji.
Do czynników intrapsychicznych zwiększających ryzyko autodestrukcji zalicza się przede wszystkim stosunek do własnego ciała, obejmujący m.in stopień jego akceptacji. Tak ważny w przypadku tancerzy. Właśnie brak akceptacji swojego ciała , jego "nieposłuszeństwo " jest tutaj kanwą, motywem. Ciągła walka o jego stuprocentowa sprawność i gotowość prowadzi do wyniszczenie całego organizmu w tym także psychiki.
Najczęściej „ofiarą” samookaleczenia staje się skóra- na przykład na ramionach, tak jak tutaj u bohaterki, na nogach lub na brzuchu ( końcowa scena ). Samookaleczenie się jest problemem tkwiącym w psychice człowieka i dotyka ono ludzi z niską samooceną, co jest częstym zjawiskiem u tancerzy baletu, którzy przy swojej katorżniczej pacy nie zawsze osiągają spektakularny sukces. Głodzenie, nadmierny wysiłek, zaburzenia trawienia, tłumienie swoich potrzeb związanych ze sferą własnej seksualności, głęboko odbija się na ich psychice.
Film według mnie miał zwrócić uwagę na wagę problemu nie tylko w środowisko baletu ale w ogóle w dzisiejszym zwariowanym świecie obliczonym li tylko i wyłącznie na osiąganie sukcesu w ogólnym wyścigu szczurów.
mądrze napisale(a)ś, to by miało sens w sumie, tylko że w tym filmie postawa głównej bohaterki jest jakgdyby gloryfikowana, jest gloryfikowane to dążenie do perfekcji, dziewczyna osiąga sukces, ludzie klaszczą są wniebowzięci a ona umiera... Bardzo niebezpieczny i szkodliwy zabieg rezysera, wielu ludzi może odebrać ten film inaczej niż Ty, odebrać go jako pochwałę obsesyjnego dążenia do perfekcji, w sumie jak by nie patrząć dziewczyna osiągnęła to co chciała, zagrała rolę swego życia... Uważam że reżyser przesadził trochę z tym artyzmem, jeśli skupił się na ukazaniu problemu nie powinien w żadnym przypadku tego problemu gloryfikować i czynić z tego świętości. A w tym filmie obsesja głównej bohaterki jawi się jako coś wspaniałego, coś dzięki czemu osiągnęła swój wymarzony cel, coś dzięki czemu została bohaterką i jakgdyby udowodniła matce, trenerowi, koleżankom że jest najlepsza... Chore i to bardzo...
Nie ma dzieł idealnych:). Ja tez przyczepiłabym się tam do mnóstwa rzeczy. Staram się jednak popatrzeć na to globalnie.
Problem, przedstawiony na przykładzie baleriny mógł zaistnieć w każdym innym środowisko np. wśród pracowników wielkich korporacji albo tez i małych przedsiębiorstw gdzie liczy się jedynie własna kariera i ogólny zysk firmy bez względu na środki do tego celu użyte. Dla mnie to film z podwójnym dnem. W zależności od tego jak daleko rozumie się funkcjonowanie dzisiejszego świata. Można go odebrać jako film o balecie z całym dobrodziejstwem inwentarza, a można pokusić się o szerzą perspektywę. Ja opowiadam się za tym drugim.
powiem więcej Aronofsky podobną rzecz zastosował w Zapaśniku, tez główny bohater poświęca samego siebie dla oklaskującego go tłumu. Ten Aronosky zdecydowanie przegina, i Czarny Łabędz jest tego przykladem. O ile Zapaśnik mi się podobał, była to prosta wzruszająca historia podstarzałego wrestlera, jego życie walkę z samym sobą i własnymi ułomnościami by na końcu filmu tytułowy Zapaśnik stoczyl ostatnią walkę swego życia i umarł na oczach klaszczących tłumów, o tyle Łabędz to już przegięcie... Gloryfikowanie choroby psychicznej, obsesji i śmierci w imię "pseudo sztuki" by dać upust prózności tłumów oraz środowiska baletowego, to jest po prostu chore... Tym bardziej ten film nie zasługuje na Oscara !!!
Porównanie 'Czarnego Łabędzia' do 'Zapaśnika" to przewrotna przesada:) To zupełnie inny kaliber! Ale zgadzam się, że "Łabędź' nie zasługuje na Oscara.
Bycie artystą wielkiego formatu, to nie tylko tworzenie, ale również branie odpowiedzialności za to co się tworzy, oraz jakie skutki storzone dzieło przynosi... Artysta który tworzy tylko dla tworzenia, nie biorąc odpowiedzialności za to co stworzył można by porównać do ojca który spłodził dziecko a pózniej zostawił same, nie biorąc za nie odpowiedzialności. Uważam że aby zasłuzyć na miano arcydzieła, i zdobyć nagrody, film musi nieść ze sobą jakieś przesłanie, o Czarnym Łabędziu niestety nie można tego powiedzieć, po prostu Aronofsky przegiął w tym filmie, chciał powtórzyć sukces Zapaśnika, ale przegiął i to zdecydowanie...
A moim zdaniem to, że nie podobał Ci się film już wiemy i uwierz, nie musisz już tego udowadniać, napisałeś wystarczającą ilość razy swe zastrzeżenia okraszając je dziwnymi, wcale nie zabawnymi porównaniami... "Czarny Łabędź" filmem dla pseudointelektualistów? Może to opinia ludzi, którzy intelektualistami chcieliby być?
Aronofsky niczego nie przegiął. Oglądałeś "Źródło" ? Piszesz "że aby zasłuzyć na miano arcydzieła, i zdobyć nagrody, film musi nieść ze sobą jakieś przesłanie" - jakie przesłanie niesie film "Goście, goście" skoro uważasz go za arcydzieło? I w którym miejscu jest bardziej wartościowy od Czarnego Łabędzia? Pytam poważnie!
Moim zdaniem, to kwestia wrażliwości i inteligencji emocjonalnej czy Łabędź podoba Ci się czy nie, czy odkryjesz w nim coś cudownego, czy nie.
Prosta-baśniowo=horrorowa historia pisze ktoś pode mną. A czy "Jezioro Łabędzie" nie jest prostą baśniową historią? Hm?
super wywód, riposta krótka i na temat, film podobny do Zapaśnika, ta sama tematyka, walka, osiągnięcie sukcesu, i śmierć. Tyle że Zapaśnik duzo lepszy, nie zawiera tylu błedów. Czarny Łabędż to film ani nie piękny, ani nie cudowny, ani nie straszny, ani nie psychologiczny, jest to smutny film o chorej dziewczynie i jej walce... Gloryfikacja dążenia do perfekcji, ponad wszystko ? Smutne...
Goście Goście to arcydzieło w kategorii komedii jak dla mnie film niesamowicie śmieszny, zresztą ja tych ocen poważnie nie traktuje :) Czarny Łabędz nie kwalifikuje się do miana arcydzieła ani jako film psychologiczny, ani jako thriller, ani jako dramat. Jeśli chodzi o arcydzieło psychologiczne to dla mnie np takim filmem jest "Krótki film o miłości" Kieślowskiego.
jan Sebastian Bach w swoim czasie nie był doceniony i jego muzyka nie była doceniana przez jemu ówczesnych, dopiero pól wieku po śmierci zauważono jakim był geniuszem i broniono jego sztuki. Artystą wszech czasów bez wątpienia był. Bez względu na to czy odbiorcy doceniali czy krytykowali jego dzieła w jego epoce. Może Czarny Łabędź został zrozumiany tylko przez częśc osób a w przyszłości (jak wiele innych filmów) z czasem zostanie lepiej oceniony przez resztę. pozdrawiam
Zgadzam się z tym co napisałeś, sporo ciekawych jest też uwag glupnicka1.
Wygląda na to, że wielu spodziewało się głębokiego dramatu psychologicznego na miarę "Wstrętu", a dostali prostą baśniowo-horrorową historię. Film pewnie jest taki jaki miał być, nawiązanie do archetyp.icznej opowieści z baletu Czajkowskiego i popularnego motywu dualizmu ludzkiej natury, plus ograne chwyty i motywy z horrorów klasy B (urojone skaleczenia na ciele, powiększająca się jątrząca rana spod której pojawia się skóra zwierzęcia w miarę postępowania metamorfozy, charakterystyczne odgłosy, śmiech w tle itp.). Do tego dodano ni z gruszki ni z pietruszki scenę lesbijską, zapewne aby przyciągnąć do kin facetów, którzy normalnie nie poszliby na film "o balecie" ;D
"kwestia gwałcenia przez matkę"
No niestety, to tylko jest dowodem jak wielka jest czasem głupota osobistych interpretacji i jak bardzo zgniłe są już umysły widzów jeśli w nadopiekuńczości matki, która chce aby jej córka zawsze pozostała małą dziewczynką, ktoś się doszukuje seksualnego molestowania.Te same chore interpretacje pojawiają się na forum "Wstrętu", no cóż na głupotę widzów twórcy filmu nie mają wpływu.
ten co wymyślił interpretację o molestowaniu dostał 1000 odpowiedzi , widać o czym lubią gadać
Niestety muszę się zgodzić. Najgorzej wydane pieniądze na kino w moim życiu. Tak kukurydziana fabuła zasługuje nie na Oscara, a na Złotą Malinę... i jeszcze kolejny, fatalny występ Natalie Portman. Po prostu Kosiarz umysłów 3.
Mówi to ktoś, kto ocenił gniot "Raport mniejszości" na 8/10. Kam on, toż "Łabędź" jest milion razy lepszy od tego filmu!
:)
A gdyby ktoś ocenił 'Bolka i Lolka na dzikim zachodzie';) wyżej niż 'Czas Apokalipsy' tez byś to wypomniał:D?
Moim zdaniem temat pokazujący destruktywny wpływ erotyki (i hetero, i homo) na człowieka nie jest wcale oklepany - to moim zdaniem odważna wypowiedź i właśnie dlatego wartościowa - nikt nigdy nie powiedział o tym w sposób bezpośredni - a to ważny problem - gdyż wszystko ma i zalety, i wady - nie ważne czego więcej. Wypowiadam się na podstawie dyskusji wokół filmu i trailerów. Jednak obejrzę go dopiero na DVD, bo mam słabe nerwy ;-)
Jehanne, Ty jesteś jak Lazuryt, tylko jedno Ci w głowie. Obejrzyj lepiej film zamiast pisać nonsensy zupełnie nie na temat.
Dzieki za zaspoilerzenie BART glupi tluku! Powinno sie permanentnie banowac takich idiotow z portali filmowych.
Niepodważalnym faktem jest to, że są inne filmy Aronofsky'ego, które przeszły bez echa a byłyby godniejsze Oscara.... Nie mogę zrozumieć dlaczego nagle wszędzie i w Polsce i za granicą zrobili tak wielką kampanie reklamową dla Łabędzia... Wg mnie jest on ewidentnie nie dopracowany, jakby reżyser się śpieszył, żeby zdążyć na tegoroczne Oscary. Uwielbiam filmy Darrena, ale ten mnie dość zawiódł. Przez te reklamy tym bardziej. Gdy nikt mi na siłę nie wmawiał przed obejrzeniem "Źródła" czy "Zapaśnika", że są to najlepsze filmy, przynajmniej nie miałam wygórowanych oczekiwań...
I smutne to jest, że Akademia tak wielce doceniła średni film w jego karierze...
http://www.filmweb.pl/film/Czarny+%C5%82ab%C4%99d%C5%BA-2010-526137/discussion/I nterpretacja,1558669
Tu znajduje się dość ciekawy wywód, którego zdanie w zupełności podzielam.
Boże co za ohydny film ! Nie wiem po co dlali to moment lesbijskiej sceny obrzydliwy film !
W rzeczywistości lesbijski seks w ogóle nie miał miejsca. To wszystko sprowadza się do faktu, jakoby była ona w dzieciństwie molestowana przez matkę, stąd pewien uraz. I to wcale nie jest śmieszne.