PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 374 tys. ocen
7,7 10 1 374346
7,3 84 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

Pułapka

ocenił(a) film na 6

Czarny Łabędź to idealny przykład kolejnej pułapk Aronofskiego na ludzi którzy nie do
końca chcą być identyfikowani z blockbusterami i amerykańskim, mainstreemowym
kinem. Taki człowiek obejrzy sobie ten film i uzna, że miał do czynienia z kinem
artystycznym, niemal undergroundowym. Bo taki nieoczywisty, oniryczny, i ręka się
trzęsie, kadry rozmyte, panie się czochrają w łóżku, kolory, stroje, makijaże mroczne i
toksyczna mamusia na deser. Ale niestety to wszystko jest za ładne, za płytkie, za głupie.
O paniach się nie wypowiadam bo było nawet miło na nie patrzeć, ale to co zrobił ze
sobą Vincent Cassel woła o pomstę do nieba, zemstę bogów i powrót czterech jeźdźców
artystycznej apokalipsy. Dawno nie widziałem tak sztampowej, bezsensownej kreacji.
Gdyby był podręcznik o tytule "jak zagrać nie do końca stabilnego emocjonalnie i
artystycznie reżysera który w kółko powtarza to samo zdanie" to Vincent mógłby swoją
twarzą z rekordowym rozstawem oczu, ozdobić okładkę owej książki.

Kostiumy nawet ładne, scenografia mnie nie grzała a Clint Mansell nigdy nie był i już
raczej nie będzie kompozytorem który mnie choć trochę grzeje.

Genralnie Aronofsky to taki magik który tworzy coś z niczego. Jednych oszuka, innych
nie, a prawda jest taka, że i tak wszyscy zobaczymy jego kolejne filmy.

ocenił(a) film na 3
turmeric

I prawa jest taka - jego filmy spodobają się ludziom którzy na kinie się tak naprawdę nie znają, mało filmów widzieli. Sypią "ulubione 10/10 arcydzieło" haha

ocenił(a) film na 9
minervva

Rozumiem Twoją opinię. Cieszę się, że są ludzie którym film się nie podoba. Idąc za Oscarem Wilde "Rozmaitość zdań o dziele dowodzi, że dzieło jest nowe, skomplikowane i zdolne do życia".

ocenił(a) film na 6
wf1992

Ale ja nie twierdzę, że mi się ten film nie podoba. Jest to po prostu rzemiosło, z pretensją do bycia czymś więcej. Niestety te pretensje są nieuzasadnione.

A cytat który podajesz jest zwykłą kliszą bez pokrycia w rzeczywistości, bo ten film nie jest ani nowy, ani skomplikowany. Co więcej, za parę lat będzie o nim pamiętać tylko garstka fanatyków Aronofskiego dla których jest mistrzem alternatywy.

ocenił(a) film na 8
turmeric

To Ty twierdzisz, że "Jest to po prostu rzemiosło, z pretensją do bycia czymś więcej. Niestety te pretensje są nieuzasadnione." Myślę, że większość ludzi, którym film się spodobał tak wcale nie uważa, ani : "że miał do czynienia z kinem
artystycznym, niemal undergroundowym. Bo taki nieoczywisty, oniryczny, i ręka się
trzęsie, kadry rozmyte (...)" heheh :D Wygląda na to, że to Ty silisz się na pseudointelektualny wywód.

W szczególności fani Aronofskiego (do których i ja się zaliczam) wiedzą, że jest to najbardziej komercyjny z jego wszystkich (niestety niewielu) filmów!

Muzyka Mansela też nie w twoim guście - no i ok - gdyby każdy miał jednakowe zdanie, świat byłby nudny.
Uważam jednak, że muzyka (skomponowana w oparciu o oryginały Czajkowskiego) kostiumy, gra aktorska, jak i nieprzewidywalność fabuły sprawiają, że film zalicza się do conajmniej wartych obejrzenia i nie sądzę, aby szybko o nim zapomniano.

Spodziewam się niejednej nomincacji do Oscara. Być może celowo Aronofsky trochę odszedł od swojej dotychczasowej formy :] Być może chciał się komuś przypodobać :]
Jest piękna forma, ale nie można zarzucić braku treści!

ocenił(a) film na 10
minervva

Idź oczyść lepiej z kurzu plakat z "najtambitniejszymi" reżyserami, bo się zakurzy i twoi kumple nie będą widzieć jaki masz znakomity gust.

ocenił(a) film na 8
totzritjel

hahahaha IDEALNE

ocenił(a) film na 8
turmeric

Jest w głębokim szoku - znalazłem na Filmwebie inteligentną dyskusję o filmie, w której nikt jeszcze nie rzucił kawałkiem mięsa - choćby małym klopsikiem. Niebywałe.

Wracając do tematu, zgadzam się po części z autorem tematu. Ten film nie jest najlepszy. Obejrzałem wszystkie filmy Aronofsky'ego i stwierdzam, że albo zaczęło mu brakować pomysłów, albo stwierdził że czas najwyższy wejść na czerwony dywan. Jego pierwsze trzy filmy, "Pi", "Requiem dla snu" i "Źródło" (tutaj się nie zgadzam z powyższą opinią, bo te filmy bardzo zmuszają do myślenia) jak dla mnie jeden lepszy od drugiego, dokładnie w tej kolejności. Ale jak zobaczymy na zestaw nagród jakie za nie dostał - jakieś drobnostki.

Co się dzieje dalej - nakręcił "Zapaśnika" - jak dla mnie jego najgorszy film. Odmienny od pozostałych, wygląda "normalnie". Reakcja automatyczna - widać go na gali rozdania Oscarów.

No i teraz nakręcił "Czarnego Łabędzia". Jak dla mnie swoiste połączenie "Zapaśnika" i "Requiem dla snu". I gdybym nie widział wcześniej tych filmów, obwieszczałbym światu, że mamy nowe arcydzieło. Ale jak sie człowiek zastanowi, film ten nic nie wnosi, brak mu tego polotu z 3 pierwszych filmów. Aronofsky postanowił odgrzać kotlet. No ale co zyskał - uznanie w świecie krytyków... Nie wiem czy dobrze robi... Nie wiem czy to niemoc twórcza, czy chęć poświecenia zębami na czerwonym dywanie, do którego droga wiedzie przez proste trawiące Big Maci amerykańskie żołądki.. W każdym razie, kiedy się już dobierze do źródełka, może powróci do poprzedniego nurtu. Taką mam nadzieję. A za ten film... głównie z sympatii, oglądany przez różowe okulary.. dam 7/10.

ocenił(a) film na 8
robi666_666

Połączenie "Zapaśnika" i "Requiem dla snu"? Hmm, a ja właśnie odniosłam wrażenie, że to właśnie powrót do "Pi" – niestabilna i zafiksowana psychika, co to się w autodestrukcyjne klimaty przeradza. Tylko przedmiot inny.

ocenił(a) film na 8
selene_

Właśnie takie odniosłem wrażenie. To tak jakby Arranofsky siedział sobie w fotelu, i stwierdził, że czas zmiksować motywy z poprzednich swoich filmów, te fabularne, i te z "rzemiosła" i podać je w jednej misce, aby szersza publiczność dojrzała to, co niegdyś węższa dojrzała w Pi. A więc zamiast zrytego matematyka który nie może sobie poradzić z własnym Ja i otaczającym światem, mamy tu zrytą ballerine, która dąży do perfekcyjności. Scena końcowa, kiedy Nina leżała uśmiechnięta konając na materacu, przypomniała mi scenę końcową Wrestlera, kiedy pewny swej nadchodzącej śmierci Mickey Rourke z uśmiechem rzuca się z lin, aby zaraz po tym nastąpiła scena w której publika triumfalnie krzyczała Nina, Nina, a przed oczyma ukazał mi się konający Jared Leto z ostatniej sceny z Requiem....Film zły nie był, podobał mi się, ale forma Arranofskiego legnie ku dołu, choć wciąż i tak jest na dobrym poziomie zważywszy na dokonania innych reżyserów jego pokroju. Genialna rola Natalie, więc ja już swoją faworytkę do oskara mam...

ocenił(a) film na 8
maxreal

W którymś z wywiadów Aronofsky powiedział, że "Zapaśnika" i "Czarnego łabędzia" można traktować jako dyptyk - to historie ludzi (showmanów), którzy wystepuja przed publicznością. Nie potrafią żyć bez tego mimo, że to co kochają, w czym się zatracają, najzwyczajniej ich niszczy....

ocenił(a) film na 6
robi666_666

Hahaha, otrząśnij się szybko z szoku, bo parę dni i jak znam życie ta dyskusja sięgnie dna.

Zgadzam się z Twoją opinią o 'The Wrestler'. Co do 'Pi' i 'Requiem for a Dream' również. Ale 'The Fountain', co zresztą już pisałem na forum tego filmu, fabularnie i aktorsko jest dla mnie nie do zniesienia. Właściwie tylko jego pierwsze filmy robią na mnie bardziej pozytywne wrażenie. Reżyser wykształcił w sobie z czasem jakąś manierę, która jest dla mnie nie do zniesienia. Za dużo patosu, za dużo banałów których jedynym alibi jest to, że są poukrywane pod kołderką niebanalnych sytuacji z pogranicza snu, szaleństwa i jawy. Nie twierdzę, że to może się nie podobać, ale dla mnie oglądanie jego filmów wiąże się z dyskomfortem. Doceniam jednak stronę wizualną która zazwyczaj stoi bardzo wysoko, i pomysły który niewątpliwie są, tylko są źle (według mnie) realizowane.

Tak na koniec dodam, że nie mogę się oprzeć wrażeniu, że 'Black Swan' w jakiś dziwny sposób jest podobny do 'Afterlife' Vosloo-Wójtowicz. Ten film również nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia a przecież też ma dobrą obsadę, ciekawą stronę wizualną i intrygujący scenariusz. Ale w tych filmach czegoś brakuje. Są za ładne, za lekkie, nie wywołują emocji. Dla mnie to jest ogromny minus.

ocenił(a) film na 8
robi666_666

Film "Zapaśnik" jest zły bo wygląda "normalnie"? argumentacja mnie powaliła

ocenił(a) film na 9
robi666_666

Zgadzam się z głównymi tezami jednak oceniam wyżej. To prawda że nie jest to dzieło porównywalne z trzema pierwszymi. To nic innowacyjnego, ale nie można robić przełomu każdym kolejnym filmem.
Tak to jest rzemiosło, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu. Rozrywka na najwyższym poziomie: aktorstwo, nieustannie gęstniejące napięcie, scenografia, kostiumy i spinająca wszystko muzyka.
Powtórzę jeszcze raz - świetna rozrywka - mocne 8/10
Motyw z nagrodami też nie jest bez znaczenia. W końcu każdy chce być doceniony a Aronofskiemu należy się trochę próżności :D Oskary jak w banku, należą się jak psu buda, np dla Portman

turmeric

Co do pierwszych trzech filmów (Pi, Requiem, Źródło) to mogłbym się zgodzić, że czegoś im brakowało (naturalności). Co do Wrestlera, to określanie go w ten sposób, jako hipsterową pułapkę pozbawioną treści, zupełnie nie oddaje charakteru filmu.

Tę odrobinę "magii" jaką Aronofski serwuje nie można traktować jako wadę, to bardzo miłe uczucie, gdy można na chwile oderwać się od rzeczywistości i poczuć się jak małe dziecko. To może dobrze, że każdy jego film jest zdziebko naiwny (poza Wrestlerem!), bo dzięki temu właśnie możesz poczuć ten dreszcz przygody i nieznanego, takie proste ale bardzo przyjemne uczucie, które towarzyszy ludziom gdy poznają nieznany świat, lub gdy słuchają bajki opowiadanej przez dziadka.

Ale najważniejsza sprawa: w poprzednich filmach Aronofskiego można było dostrzec małe wady i nie "sypać 10/10", tylko pytanie które wtedy się pojawia jest następujące: komu więc sypać 10/10? Czy jesteście w stanie podać dużo filmów o podobnej jakości zrobionych w powiedzmy ostatnich 10 latach? Ja nie potrafię, na siłę mógłbym wyciągnąć może po jednym filmie rocznie i to by było na tyle. Łabędzia jeszcze nie oglądałem, ale już jestem prawie pewny, że to będzie jeden z najlepszych filmów tego roku, jeśli nie najlepszy, bo bo po prostu w tym roku nie widziałem w zasadzie żadnego dobrego filmu. Możliwe, ze to dlatego, że mało oglądam, ale może po prostu przemysł filmowy niczego lepszego nie oferuje. A jeśli nie oferuje, to ciężko winić Aronofskiego, że jego filmy nie są absolutnie idealne skoro i tak są w ścisłej czołówce.

ocenił(a) film na 7
turmeric

Na pierwszy rzut oka uczta, a raczej jej zapowiedź. Zachwyt i rozczarowanie złączyły się w bliżej nieokreślone wrażenie, niedosyt. Film podobał mi się, ale mnie nie uwiódł.

ocenił(a) film na 9
turmeric

Naprawdę miło się Was czyta. Bardzo interesujące są Wasze impresje na temat twórczości Aronofskiego. Naprawdę przyjemny wątek.

Jak pozbieram swoje myśli to też się wypowiem. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 3
turmeric

jest tak miło i przyjemnie

ocenił(a) film na 9
minervva

zaczyna się?

ocenił(a) film na 7
turmeric

film świetny , końcowka genialna , psychologiczny ala Piękny umysł , schizofremia na pierwszym planie

ocenił(a) film na 10
turmeric

jeśli dla turmeric film"antychryst"jest arcydziełem to wypowiadanie się w tak mrocznym i niesprzyjającym świetle o "czarnym łabędziu"dla mnie nie robi większego wrażenia.widocznie Pan lubi filmy które mają za cel być totalnie niezrozumiałe i nielogiczne dal widza,tym bardziej stają się interesujące dla nielicznego grona odbiorców takich filmów jak między innym właśnie "antychryst" a co za tym idzie odbiorce tego też filmu który widzi w nim arcydzieło czyni go lepszym od innych,bo uzurpuje sobie prawa do rozumienia chaosu.
nie zawsze to co na pierwszy rzut oka wydaje się wyświechtane i zbyt "amerykańskie"jest złe!
Dla mnie black swan" to jeden z lepszych filmów jakie w tym roku widziałam
pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
doti25

antychryst arcydziełem? widocznie pan lubi filmy masochistycznie płytkie. w sensie pomijając ze antychryst "zrodził sie z depresji,itp bla bla"
"black swan to jest dobry film,ja tez myslalam ze to bedzie coś wiecej na poczatku i rozczarowalam pod koniec,ale on kręci filmy w takim klimacie i tyle.aha plus to ze cos ma ciut sensu (black swan) i nie jest chaotycznym porno o apokaliptycznej ikonografii(antychryst) nie znaczy ze (fanfary) film ten jest mniej ambitny,turmeric. (skoro juz trzeba sie poslugiwac tym słowem. ale chyba dzisiejsza mlodziez na niego leci.ja jestem juz stara mam 22 lata.niedługo umrę.amen.)

ocenił(a) film na 9
kuluanga

O wielkości "Black Swan" spierać się nie będę, bo dla mnie też jest to film genialny ale strasznie zabolało mnie określenie, że "Antychryst" to "chaotyczne porno o apokaliptycznej ikonografii" i ktoś komu ten film się spodobał ma gust spaczony filamami "masochistycznie płytkimi".
Szczerze powiedziawszy to nawet mi się nie chce nic pisać o kimś kto ocenia "Poszukiwaczy Zaginionej Arki" na równi z "Piłą" albo "Click: i robisz co chcesz"

ocenił(a) film na 8
tomeczeq

kolejna gałązka mądrości z plemiennego drzewa wiedzy yeah
Słuchaj, bardzo mozliwe ze mam gust spaczony "filamami"(swoją droga łądnie brzmiące słowo, trzeba tak cos nazwac," filamy") masochistycznie płytkimi, ale to własnie dlatego ze Antychrysta ogladałam i nigdy o tym nie zapomne( niestety)

tomeczeq, niech cie nic nie boli, bo ja tylko wyrazilam swoje zdanie,bez zadnych ataków. naprawdę nie wiem co moze byc głębokiego w antychryscie a tego reżysera stac na o wiele więcej niz bardzo ładne wizualnie PORNO. plus jesli sie denerwujesz, lub nie potrafisz się wyrazić za pomocą słow na temat filmu mozesz pisac o mnie,wejdz na moj profil i zobacz co jak jeszcze oceniałam szybko.peace.love.rasta

ocenił(a) film na 8
kuluanga

Trochę poczytałąm-wciskam się "gdzie bądż"ze swoją wypowiedzią.Popełniacie błąd ..porównując ten film do innych Aronofskiego!Popełniacie błĄd..taksując dziewczynę-baletnicę-jako..wykonującą kolejny zawód-taki,jak każdy inny!Jest to świat..hermetyczny i niezrozumiały dla ludzi z zewnątrz! To świat ludzi,którzy..żyją,gdy tańczą;a wszystko inNe..jest ..poboczną czynnością!Oni..mówią tańcem;cierpią tańcem;radość też wyrażają tańcem!Dlatego "nauczyciel"..widząc taką szaloną pustkę życiową Niny-próbował sprowokować w jej życiu emocje,które mogłaby;musiałaby,by rola była perfekcyjna-w sobie odnależć i przelać na taniec! Bo..jałowość emocjonalna..maszyny do wykonywania idealnych gestów i figur baletowych-to zbyt mało,by stworzyć kreację uzmysławiającą widzowi ..charakter postaci;jej uczucia i emocje..Cassel wcale żle nie zagrał swej roli!Oni tacy są! Zdają się być..puści i bezbarwni..dopóki nie staną na scenie i nie zaczną..opowiadać swoją sztuką-w której są władaniu..totalnie!Do ostatniej kropli potu;ostatniego oddechu!Do pokrwawionych palców stóp,jakie się często wyjmuje z puent-po spektaklu.i bólu których się nie czuje..póki reflektory pracują...I..zapadają się w sobie..Drzemią..ich osobowości;charaktery;uczucia i pragnienia..Trudni czasem w kontakcie;zdają się być..nie rozumiani..Bo..ich język-to język ciała..Gestu;metamorfoza.jak z szarej,cichej poczwarki-w wielobarwnego motyla,który zachwyca i..jest czytelny w tym,co ma do powiedzenia..Nie ma co porównywać do innych filmów Aronofskiego!To inny film'o innym świecie;hermetycznym-i o kompletnie innych ludziach!To opowieść o tym,do czego może doprowadzić..pustka emocjonalna dziewczyny-perfekcyjnej baletnicy-pozbawionej swego"ja";bez osobistego życia;z toksyczną matką;z potworną presją;z ogromną ambicją.. Przecież ta matka ją katowała psychicznie!Choćby w scenie z tortem-to był czysty szantaż"jak nie zjesz-wyrzuce"..I Nie dam słowa powiedzieć na "Antychrysta"!To perfekcyjne studium obłędu!Czy..po "Wstręcie"Polańskiego..już żadnego filmu o obłędzie-nie wolno nakręcić?A.."Mechanik"?Cały film człowiek się zastanawia,co jest z tym chudzielcem-po czym..przyczyna okazuje się..banalna-szok po potrąceniu dziecka i..nikogo,kto by chłopakowi z tego szoku pomógł wyjść!Więc..brnie w szaleństwo dalej.."Solista"?Podobna historia!Genialny muzyk-wyrzucony z Julliard School,bo wpadł w schizofrenię!Presja!Czarny kolor skóry.Niska samoocena-mimo niewątpliwego geniuszu...Narastające fobie..Schizofrenia..Rodzajów obłędu są..dziesiątki;właściwue każdy film z kolei kryminalny-opowiadający historie seryjnych morderców-to także filmy o obłędzie..
To tak..pokrótce..Komuś powyżej,kto..czepia się szeroko rozstawionych oczu Cassela-polecam..przypomnienie sobie wizerunku nieżyjącego już ..Marty Feldmana..Natalie Portman..jest znakomita-i to nie tylko ze względu na opanowaną z grubsza-sztukę tańca klasycznego..Zmienia się,jak kameleon..z delikatnej;bławej,bezbarwnej cnotki-w drapieżną,zdolną po trupach iść do sukcesu-waleczną uzurpatorkę! Dwie role;dwie postacie..Rozdwojenie jażni..Autodestrukcja..Oglądając film-trzeba pamiętać o środowisku,w jakim się dzieje..Nie do porównania ..z żadnym innym;z żadnymi innymi ludżmi..

ocenił(a) film na 10
turmeric

Kino artystyczne tworzy zaledwie kilku reżyserów na świecie, poza tym wybacz, że ludzie czasem lubią się rozerwać na filmach.


ocenił(a) film na 10
turmeric

". Taki człowiek obejrzy sobie ten film i uzna, że miał do czynienia z kinem
artystycznym, niemal undergroundowym. Bo taki nieoczywisty, oniryczny, i ręka się
trzęsie, kadry rozmyte, panie się czochrają w łóżku, kolory, stroje, makijaże mroczne i
toksyczna mamusia na deser. Ale niestety to wszystko jest za ładne, za płytkie, za głupie."

Nie mam wcale wrażenia, że to kino undergroundowe, za to dobre, na pewno. Aronofsky to rezyser komercyjny, ale jego filmy przemycają również wartości. Nie jest również nieoczywisty, ja łapie wszystko z jego filmów. Nie operuje tanimi środkami czy tam efektami specjalnymi bez powodu albo żeby ukryć rażące braki w scenariuszu jak np, w :"Incepcji", której fenomen pozostaje dla mnie smutną zagadką.
Panie się czochrają w łóżku - uhm, tak, to z pewnością jedna z kluczowych scen i cała fabuła oscyluje wokół onirycznej minety.Taaa.
Makijaże są, bo to balet i chora atmosfera też. Bo świat baletnic to świat chory, chore ambicje matek, które przelewają swoje niespełnienie na kilkuletnie dziewczynki, oraz powszechna wśród baletnic anoreksja. Przecież o to chodziło - o przedstawienie tego świata takim jakim jest. Dlatego nie lubię baletu, bo zaraz widzę całe zgniłe zaplecze i rywalizację. O tym jest ten film. O rywalizacji i wygranej za wszelką cenę. Gra nie warta świeczki.
A za Natalie Portman nie przepadam. Dla mnie Natalie skończyła się na Leonie Zawodowcu - wtedy miała pazur, była zadziorna. Teraz ma jedynie słodką do znudzenia twarzyczkę wygładzoną operacjami platycznymi, poza tym dała się puknąć na planie "Czarnego" i jest w ciąży. Porażka na całej linii.(Nie nie czytam o gwiazdkach, przypadkiem zasłyszane) Zblazowana zresztą jest na maksa i zabiera role bardziej utalentowanym od siebie. Np, w nowym "Obcym" , nie wyobrażam sobie żeby zagrała następczynię Ripley. Ripley była kobietą zmysłową, a nie piękną lalunią. Hollywood sucks.

użytkownik usunięty
totzritjel

powiem tak.
ludzie uznający się za artystyczne dusze zawsze miały problemy z historiami takimi jak zapaśnik.
wcześniejsze filmy aronofsky'ego są wykręcone i nie można je posądzić o prostotę, lekkość przyziemność, nie występuję prości bohaterowie.

zapaśnik jest najbardziej zbliżony prawdziwemu życiu, w nim postać jest najbardziej realistyczna i najmniej bajkowa. bo nawet w requiem te postacie mają coś w sobie z bajkowości, coś więcej w sobie niż tylko to co sobą reprezentują. w zapaśniku jest facet, kocha to co robi i nie chce z tego zrezygnować, jest bardzo prosty, przez co nielubiany przez kina tzw. artystyczne. gdy oglądamy noi albinoi mamy tam prostą postać, która jednak jak się dowiadujemy później jest "geniuszem" ma ponadprzeciętne IQ. jeśli Noi w tym filmie byłby po prostu olewającym wszystko gnojkiem, bez tego dodatku, ten filmy też były całkowicie inaczej oceniany.

najważniejsze jest to, że nigdy nie powinno się oceniać filmów poprzez pryzmat reżysera. film jest dziełem samym w sobie. jeśli picasso ni z tąd ni z owąd namalowałby dzieło godne van gogha, to przecież ludzie by się nie czepiali go: ale to nie twój styl, weź słabiutko, słabiutko wracaj do tego co robisz zwykle.
aronofsky skacze, stara się znaleźć dla siebie miejsce w tej komercyjnej machinie filmowej, tak jak próbował niedawno Jarmusch który ostatnim filmem wypiął się na wielką szansę jaką przyniósł mu film "broken flowers" bo stwierdził, że interesuje go inny kierunek.

chciałbym też zauważyć, że do pierwszych trzech filmów aronofsky sam napisał scenariusz. tu nadaje tylko kształt czyjejś wizji, i ta robota jest zrobiona genialnie, dobrze prowadzona kamera, dobrze utrzymywane napięcie itd.

"Panie się czochrają w łóżku - uhm, tak, to z pewnością jedna z kluczowych scen"
tak to istotna scena, bo bohaterka portman ma odkryć w sobie kobietę która umie uwodzić, ma się wyzwolić. i ta scena jest ważna, jak całe powolne przeistoczenie się w czarnego łabędzia. może byś zrozumiał gdybyś przeczytał libretto jeziora łabędziego.

"Dlatego nie lubię baletu, bo zaraz widzę całe zgniłe zaplecze i rywalizację."
piłka nożna, aktorstwo, sporty ogólnie, muzyka klasyczna, jest milion rzeczy w których jest zgniłe zaplecze, ale są różne jednostki są różni ludzie i ci ludzie są gotowi do poświęceń. anoreksja nie jest tak popularna wśród baletnic jak ci się wydaje. muszą być szczupłe aby nie niszczyć sobie stóp najzwyczajniej w świecie a zgniła i chora rywalizacja jest wpisana w życie dorosłego człowieka niestety.

"A za Natalie Portman nie przepadam. Dla mnie Natalie skończyła się na Leonie Zawodowc"
wtedy nie była aktorka, nie umiała grać, byłą naturszczykiem. nie przepadasz? polecam role choćby w Closer, Brothers czy Hotel Chevalier.

" Ripley była kobietą zmysłową, a nie piękną lalunią. Hollywood sucks."
nie lubię strasznie oceniania aktorów czy pasują do roli przed obejrzeniem filmu, a może to jak zagra portman zmieni twoją opinię? po prostu poczekaj.

"Teraz ma jedynie słodką do znudzenia twarzyczkę wygładzoną operacjami platycznymi, poza tym dała się puknąć na planie "Czarnego" i jest w ciąży. Porażka na całej linii"
nie czytasz, ale dajesz dwa fakty stricte z portali plotkarskich. ja czytam pudelka i nie widzę w tym problemu, bardzo odmóżdżająca rozrywka jakiej czasami potrzebuję. a fakt że zaszła w ciąże na PLANIE FILMU! Jak ona śmiałą! powinna zawiesić swoje życie prywatne. nikt nie powinien mieć romansów w pracy. lekarze, agenci ubezpieczeniowi, ludzie z agencji pr'u nie powinni się ze sobą spotykać, nawet księża!
i co do jej słodkiej twarzyczki. to czy przypadkiem ta twarzyczka nie pasuje idealnie do delikatnej i dziewiczej Niny?

ocenił(a) film na 10

Trochę za ostro pojechałeś/aś :|, jeśli brakuje Ci słowa polecamy synonimy.ux.pl

Cokolwiek napisze, wyskakuje mi te zdanie.
Więc sam sobie odpisz.




ocenił(a) film na 10
użytkownik usunięty
totzritjel

o co chodzi? nie rozumiem :(

ocenił(a) film na 8
totzritjel

TO zdanie jak już. Ze swej strony polecam sjp.pwn.pl (Słownik Języka Polskiego).

ocenił(a) film na 4

Aronofsky dopieszcza filmy od strony warsztatowej. Wizualnie są zawsze bardzo dopracowane. Dlatego "Zapaśnik' spodował niemałe zamieszanie, nie mówiąc o podzieleniu na dwie grupy jego oddanych widzów. Ja należę przede wszystkim do tych, którzy bacznie śledzą poczynania Pana Darrena.

Nie mogę się zgodzić,że nie należy oceniać filmu poprzez pryzmat reżysera. Przecież widzowie potrzebują jakiegoś wiarygodnego odnośnika. Wobec tego, co ma być miernikiem? Chyba nie średnia na film.webie, z całym szacunkiem. Oprócz własnej autonomicznej oceny, punkt odniesienia jest nieodzowny.

Dlaczego ludzie wciąż tłumaczą się zdaniem: 'bo nie lubię baletu'? Przecież to nie pierwszy film, poprzez który reżyser chce nam przekazać coś uniwersalnego, przenosząc nas w konkretną dziedzinę.

[ I prawda jest taka - jego filmy spodobają się ludziom którzy na kinie się tak naprawdę nie znają, mało filmów widzieli. Sypią "ulubione 10/10 arcydzieło"].
Bardzo nowatorska teoria, nie powiem... I nie, to nie jest żadna prawda. Ludzie którzy nie znają się na kinie raczej zostawiliby Aronofsky'ego w spokoju.

Co do samego filmu, autor wątku ma trochę racji. Już chyba gdzieś to pisałam. "Zapaśnikiem" w pewnym sensie otworzył sobie furtkę. Pokazał,że nie jest do końca określony,że potrafi stworzyć coś prawdziwego i nieprzestylizowanego.
Łabędź aktorsko jest bardzo dobrze odegrany i wystylizowany (?),ale reżyser znowu wraca do punktu wyjścia. Nie wiem czy tego oczekiwałam.
Dodam tylko,że warto go zobaczyć,żeby ocenić samemu.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Ginger24

Takie wypowiedzi są rzadkością na tym forum.

użytkownik usunięty
wf1992

Siłą Aronofskyego jest - wg mnie - dobry dobór współpracowników. Czytałem niedawno, o Eisensteinie chyba, tam napisano, że reżyserem może się ktoś nazywać ( tudzież mieć nadzieję na ciepłe przyjęcie swoich filmów/spektakli) wtedy i tylko wtedy, gdy ma dwa olśnienia - pierwsze przy doborze obsady, aktorskiej czy technicznej, drugie podczas pracy nad dziełem (ewentualnie podczas czytania scenariusza).Samo stwierdzenie odkrywcze nie jest, ale pasuje jak ulał do tego reżysera.Te drugie jest przy tym odrobinę, jak sądzę, ważniejsze. Wymieniając nazwiska Libatique, Mansell, Leto z Requiem widać czarno na białym, w jakim stopniu posiadł tę umiejętność Aronofsky.
Sprawny jest także dlatego, że moim zdaniem to reżyser balansujący pomiędzy kinem >>zaangażowanym<<, a komercyjnym.Wiadomo, w jakich proporcjach. Ale za to, że szuka tej granicy filmu, który przyniesie zyski i do tego nie będzie do cna infantylny, w dzisiejszych realiach, należy mu się szacunek obu stron - kina ambitnego i blockbusterów.
Aronofsky więc niejako indukcyjnie,bo przez współpracowników,(co nie deprecjonuje wcale jego klasy, ba! tylko ją podkreśla - w końcu o dobór przede wszystkim chodzi), bardzo dobrym reżyserem jest.dalej możliwe spojlery.
A co do Black Swan, to już nie ten Aronofsky co kiedyś.Kotlety kotletami, do nich zaraz w trochę innym kontekście wrócę, ale Black Swan różni się dla mnie od poprzednich produkcji Darrena.Jego filmy zawsze były świetne stylistycznie,warsztatowo jak ktoś pisze, ale nigdy jego język filmowy nie był tak ubogi; dekoracje, praca kamery to nie wszystko, ich funkcja- to jest meritum sprawy.Język filmowy w Łabędziu jest nie tylko pozbawiony zdań wielokrotnie złożonych, ale i znaków diakrytycznych. Trudno to usprawiedliwiać tylko tym, że to film amerykański. Pseudometafory? Ciężko nawet je takimi nazwać, bliżej im raczej to zwykłych metonimii -


lustra (rozmaite osobowościowe i fizyczne dychotomie);


to, że Nina widuje czasem samą siebie na ulicy - zawsze twierdziłem, że konstruowanie fabuł wokół, albo nawet obok, choroby psychicznej to swoiste pójście na łatwiznę - obronić ten pomysł (choć też nie zawsze) może chyba tylko genialna gra zainteresowanego aktora, vide Ledgerowski Joker - reżyser może >wrzucać< do scenario nieomal wszystko, co mu się żywnie podoba, wtedy fundament, czyli scenariusz, okazuje się lekko ...>naciągany<, przez to mniej wiarygodny, a stąd już niewiele do bajkowości;


to, że Czarny Łabędź znalazł swoją własną, odtwarzaną przez Kunis (notabene średnio się prezentującej warsztatowo, ale w łóżku - o tak, więcej !) postać w filmie;


wreszcie to, że finał premiery, rozgrywający się na dwóch płaszczyznach - prawdziwej (adrenalina sobie, ale dziura w brzuchu sobie ) i artystycznej (gra), które w PRZEPIĘKNEJ, choć, jak mówię, pozbawionej niedopowiedzeń, ostatniej scenie filmu i baletu organicznie korespondują ze sobą.

A to wszystko to bułka, ogórek,ketchup i kotlet wołowy składające się na ,wspomnianego słusznie przez kogoś, Big Maca.
Czy dosłowność może być cechą metafory? Oczywiście nie, ale istnieją przenośnie prymitywne. Takie zakończenie Besieged Bertolucciego ( polecam ! cały film) to, jak dla mnie, idealne zakończenie filmu. A w Black Swan o ideale słyszymy tylko z ust Natalie Portman.
Żeby było jasne - Czarny Łabędź to piękny, choć prosty film. Prędko o nim nie zapomnę, bo jak zwykle zespół dobrano wspaniale. Jeżeli Hollywood znaczyłoby >>blockbustery Aronofskyego<<, to zaczynałbym chyba chodzić do (multi)kina.A tak pozostaje tylko anegdotka.
Rozmowa Chaplina z Eisensteinem.Radziecki filmowiec przyjeżdża do USA i mówi,oczarowany: więc to jest te miejsce, gdzie powstaje tak dużo filmów... Chaplin odpowiada: Nie,drogi kolego, to jest miejsce, gdzie robi się dużo pieniędzy. Z pomocą filmów.
Powiem tylko, że to były lata 30. XX w.
PS
Zaiste (jakie to znaczące...), że po obejrzeniu filmu więcej wątpliwości generuje we mnie pytanie, czy prawdziwy Big Mac ma ogórka (ma ???chyba tak, ale dokładnie nie pamiętam...) niż sam film. Mój wuefista, że sobie pozwolę, ma taką piękną zasadę - MATA ( rzuca nam piłkę i mówi: mata i grajta ).Aronofsky nie >>pozwala<< nam nawet pograć.
I jeszcze o filmie, odrobinkę emocjonalnie.
Natalie Portman, wyjdź za mnie. Anoreksja (jej granice) nigdy przedtem nie były tak szaleńczo śliczne.
V.Cassel - powiedz, jak się uwodzi Portman i Bellucci.
D.Aronofsky - jeżeli to jest twój słaby film, to wyczekuję nie tylko dobrych, ale i słabych.

ocenił(a) film na 6
turmeric

ps. rola w którą wciela się Vincent jest wtórna, już kiedyś zagrał "reżysera baletu" - i szczerze - wtedy był bardziej zadziorny, z charakterem i może momentami przerysowany ale za to o wiele lepszy niż tutaj, gdzie jest po prostu wyczesany i wylizany ;) Niestety nie pamiętam tamtego tytułu filmu. Jeśli ktoś kojarzy niech dopisze.

użytkownik usunięty
papapa

też nie pamiętam tego nazwy filmu ;/
ale mam za to piękne (znamienne...) zdjęcie !
http://www.imdb.com/media/rm3192162048/tt0947798
oczywiście gdybym mógł, to sam chciałbym sobie z tym kimś zrobić zdjęcie.
Ale Aronofsky ?! chlip chlip

użytkownik usunięty

aronofsky po prostu się wychował na jego filmach, więc faktycznie ;/

ocenił(a) film na 5
turmeric

Zgadzam się w 100%. Moim zdaniem mógłby zrobić z tego film krótkometrażowy wyrzucając przeciągające się, liczne nie potrzebne sceny.

ocenił(a) film na 6
Snakeee

Świetny pomysł! Do tego usunąć dialogi, poprowadzić całą fabułę muzyką, kostiumami, kadrami i pracą kamery i mogła by z tego powstać piękna, poetycka etiuda!

turmeric

gdzie tu jest przycisk lubię to?

ocenił(a) film na 10
turmeric

a czy ktoś w ogóle zna Swan Lake? w całości oryginał - libretto i muzykę?

ocenił(a) film na 9
remique

Yep.

ocenił(a) film na 10
wf1992

no to może jesteś jeden na milion. ale większość ludzi nie ma pojęcia, nigdy nie widziało całego przedstawienia, nie zna interpretacji Swan Lake różnych choreografów. a może ocenę tego filmu zacząć od tego co jest najważniejsze w nim - czyli sztuka. Duzo porównań do poprzednich filmów, ale gdzie tu się zgodzić, każdy film Aronofskiego jest inny - ale każdy z tych filmów ma wspólny cel.

ocenił(a) film na 9
remique

Jestem lakoniczny na forach filmwebu nie bez powodu. Teraz nie wytrzymałem.

Twoja opinia pokrywa się z moją w 100%.

ocenił(a) film na 10
wf1992

wypowiedziałem się po raz pierwszy a propos tego filmu... bo zadziwiające jest co ludzie piszą. szukając dziury w całym, ze ktoś ma ochotę na oscara... co w tym złego.... baletnica która chce tańczyć w jeziorze musi być najlepsza... więc film przekazując wizję artysty-reżysera musi byc najlepszy

użytkownik usunięty
remique

najciekawsze jest to, że film pokazuje daje te informację o jeziorze łabędzim, ale jakby wszyscy przechodzą obok nich obojętnie, rozumiejąc tylko Czarny łabędz - Królowa Łabędzi.
i tyle.
niestety świadomość o Jeziorze Łabędzim jest taka że Billy Elliot w nim występował i że jest o ptakach.

ocenił(a) film na 9

Każdy ma prawo coś takiego robić. Ma prawo interpretować na swój sposób. Może płytko, bez wielkiej analizy, ale ma prawo. Nie traktuj innych tak jakbyś nie chciał być traktowany.

użytkownik usunięty
wf1992

nie mówię, że to źle. mam na myśli, iż jeśli ktoś ma taką możliwość, powinien spróbować wejść w temat głębiej i tyle. niech oceniają. każdy ma do tego prawo.

ocenił(a) film na 9
remique

Zna libretto, zna muzykę, zna wykonawców i ich rywalizację. To zadziwiające jak artyści zespołu baletu wspierają się, kiedy trzeba coś zrobić wspólnie, a jak ciężko pracują po cichu z zaciśniętymi zębami, żeby dostać główną rolę. Pod tym względem Aronofsky przedstawił rzeczywistość teatrów baletowych. Trochę przesadzoną (jak wszystko na potrzeby filmu) ale rzeczywistość. Co do muzyki, Clint Mansell nie napracował się przy tym filmie- prawie cała ścieżka jest z oryginału Czajkowskiego ale przy Źródle skomponował coś niesamowitego. Muzykę, która jest zdecydowanie najlepszym soundtrackiem jaki słyszałem...
Jeśli chodzi o kreację Natalie Portman- wydaje mi się ona idealną osobą do tej roli: śliczna, drobna, jako dziecko była w szkole baletowej, no i jest zdolną aktorką. Z lepszymi i gorszymi rolami ale zawsze zdolną.

Pozdrawiam wszystkich i szczerze gratuluję utrzymania poziomu wypowiedzi!!! :)

ocenił(a) film na 3
turmeric

to co napiszę, wcale nie jest 'za ładne, za płytkie, za głupie', ale mnie się podoba po prostu i jak najbardziej zwyczajnie ów wpis - chyba już rozumiem, co wyraża ta opcia 'like' na innym portalu na literę f. ;)