PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375476
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

gra Natalie Portman 10/10

mam mieszane uczucia po tym filmie . choroba psychiczna glownej aktorki byla moim zdaniem za bardzo w "kolorach horroru" pokazana, co bylo jak dla mnie lekka przesada.
chociaz z drugiej strony w ten sposob mozna bylo ten film bardziej "poczuc".

ogolnie nie umiem nawet wyrazic konkretnej opinii ... chyba "mieszane uczucia" wystarcza.

użytkownik usunięty
solidnie_solidna

Szczerze mówiąc to się z tobą zgadzam. Też mam w stosunku do ,,Czarnego łabędzia" mieszane uczucia. Portman jest jak dla mnie jedynym dużym plusem tego filmu. Bez niej film byłby dość rzekłabym nawet ,,niesmaczny". Jest dobry owszem, ale to Natalie sprawiła, że tak naprawdę doszłam do końca. To tyle ode mnie.

ocenił(a) film na 7
solidnie_solidna

I ja też się pod tą wypowiedź podepnę. Moje mieszane uczucia wzięły się chyba z tego, że miałem inne oczekiwania co do samego rozwiązania akcji. Jej choroba była widoczna już od początku, dlatego jakoś nie wierzyłem podczas seansu że żadnego "haczyka" nie zobaczę pod koniec. Przyznam, że byłem nawet lekko rozczarowany ale to nadal dobry film. Portmanka dała radę, sama rola jednak działała mi trochę na nerwy, kobieta nie potrafiła się postawić, zero buntu, taka miękka, słaba dziewczynka. Ale z drugiej strony może takie było założenie reżysera - pokazać jak ona sama siebie widzi, Technicznie film super, ujęcia, muzyka git. Klimat również. Ogólna ocena 7 (dałbym 7,4 jakby była taka możliwość).

użytkownik usunięty
solidnie_solidna

Zgadzam się również. I mogę nawet precyzyjnie określić, jakie konkretnie uczucia się we mnie mieszają, mianowicie podziw dla niektórych pomysłów, ogólnego klimatu itd z potężnym rozczarowaniem.
[SPOILERY]
Sam motyw tej niby schizofrenii - cóż, pomysł z analogią do fabuły Jeziora Łabędziego i postaci Białego i Czarnego Łabędzia był fajny - ale to wszystko. Bardzo wcześnie spostrzegamy, że Nina jest chora psychicznie - najzwyczajniej w świecie chora psychicznie. I wcale bym nie powiedziała, że doprowadziły ją do tego jej własne ambicje, niespełnione ambicje i nadopiekuńczość matki czy presja otoczenia zmieszana z jej artystyczną nadwrażliwością - po prostu, jak to z chorobami psychicznymi bywa, tak ma i już. I ta jej choroba jest zupełnie niezależna od jej rzeczywistej osobowości, charakteru. Problem w tym, że nie wiemy, jaka jest osobowość Niny. A nawet można powiedzieć, że Nina nie ma osobowości: jest niewyraźna, słaba i uległa. Ale też nie ma wiele wspólnego z niewinnością Białego Łabędzia (jest, owszem, trochę pruderyjna, ale to nie wynika z "czystości duszy", a raczej warunków, w jakich się wychowała) - jest tak samo egoistyczna i egocentryczna jak reszta tancerek. A ta jej "mroczna" strona z kolei, to po prostu choroba psychiczna, ciągła paranoja. Nie ma tu więc mowy o "jasnej i mrocznej stronie duszy", jest tylko rzeczywistość i paranoi. I nawet postać Lily... Pozornie wygląda to tak: Nina - "grzeczna" - doskonała kandydatka na Białego Łabędzia, Lily - "niegrzeczna" - idealne wcielenie Czarnego Łabędzia. Tymczasem obie są zwyczajne, nie ma żadnej analogii pomiędzy nimi a postaciami baletu i tylko choroba Niny paranoicznie nagina rzeczywistość do roli w historii, która była jej życiowym marzeniem. I to akurat - ukazanie, jak w rzeczywistości Lily nie jest żadnym wcieleniem Czarnego Łabędzia, tak jak Nina nie jest wcieleniem Białego, i to wszystko jest jakąś obsesją Niny - jest dobrą stroną filmu. Jednak reszta... Właściwie odkąd jasno widzimy, że Nina jest chora (czyli niemal na początku filmu), to nie możemy już niczego się spodziewać. W końcu wszystko jest paranoją. Osobiście od połowy filmu domyśliłam się, że Nina, wzorując się na Białym Łabędziu, popełni samobójstwo. Może nawet zabije kogoś przy okazji - tu się akurat pomyliłam i muszę przyznać, że końcówka była niezła. Choć problem tego filmu był taki, że skoro wszystko jest paranoją Niny, to nie ma znaczenia, co ona zrobi (bo znamy jej motyw) ani co się dzieje wokół niej (bo zwykle to tylko jej własna paranoja). A jeśli chodzi o rzekomą ideę, że dążenie do perfekcji i chore ambicje wydobyły mroczną stronę osobowości Niny, a obsesja na tle odgrywanej przez siebie podwójnej roli przyniły się do rozdwojenia jaźni, ba, "rozdwojenia duszy" (a tak miało to chyba wyglądać), to jest to mocno naciągnięte.

ocenił(a) film na 10
solidnie_solidna

Portman ma niesamowity talent. Przyznam że film bardzo mi się podobał, ponieważ wcześniej obejrzałam zwiastuny i poczytałam wpisy. Dzięki temu wiedziałam czego się spodziewać i po raz drugi nie przestraszyły mnie już niektóre sceny. Mogę powiedzieć szczerze że jeszcze nie widziałam takiego filmu...Genialny:)