PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526137}

Czarny łabędź

Black Swan
2010
7,7 375 tys. ocen
7,7 10 1 375459
7,4 68 krytyków
Czarny łabędź
powrót do forum filmu Czarny łabędź

tylko ujdzie!!! spodziewałem się więcej po tym filmie. Miał być film psychologiczny a okazał się filmem psychicznym, chorym psychicznie. Mimo szacunku ogromnego do gatunku to n ie polecam, zmarnowałem tylko wieczór

ocenił(a) film na 1
ruski011

mam podobne odczucia

ocenił(a) film na 3
ruski011

Wczoraj oglądałem z narzeczoną. Co jakiś czas się zastanawialiśmy czy wyłączyć, ale oglądaliśmy dalej. Dotrwaliśmy do końca i co? I żałujemy, że nie wyłączyliśmy po 15 minutach.

użytkownik usunięty
logan_slupsk

ja popelnilem ten sam blad, 1,5 h straconego czasu ;)

ocenił(a) film na 4
ruski011

Ja również mam takie same odczucia.

sunnylayxp

A ja jestem nim zachwycony

adamstencli

a mi posiekał mózg i nie wiem o co w nich chodziło..

użytkownik usunięty
slv6

nie martw się, bo w tym filmie nie chodziło o nic, był on całkowicie bez przekazu :)
jego jedyny plus to gra Portman

ocenił(a) film na 8

Jak czytam tego typu wypowiedzi ("w tym filmie nie chodziło o nic, był on całkowicie bez przekazu"), to przestaje się dziwić skąd to rozczarowanie filmem. Po prostu duża część ludzi zwyczajnie nie zrozumiała o czym obraz tak naprawdę traktuje.
Śpieszę zatem wyjaśnić wszem i wobec, że Czarny Łabędź nie jest tak naprawdę o dążeniu do perfekcji, ani pokonywaniu własnych ograniczeń, jest po prostu zapisem rozwijającej się choroby psychicznej zwanej schizofrenią.

Nadopiekuńcza matka, próbująca zrealizować własne marzenia przy pomocy córki i generalnie cała ta "duszna" atmosfera domu rodzinnego zwyczajnie doprowadza Ninę do psychozy. Jeżeli ktoś wie, czym jest schizofrenia to nie będzie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem filmu. W tym kontekście sensu nabierają nawet owe wszelkie erotyczne fantazje Niny. Jej niezaspokojony popęd seksualny znajduje ujście jedynie w chorobowych urojeniach (po raz kolejny opresyjna matka - "nie angażuj się w relacje seksualne, bo złamie ci to karierę podobnie, jak mnie").

Nie jest to może jakieś ponadczasowe arcydzieło (generalnie styl Aronofsky'ego trochę mnie drażni), ale naprawdę dobry film z ciekawymi kreacjami zarówno N. Portman, jak i V. Cassela (tak, jego rola także bardzo mi się podobała).

ocenił(a) film na 3
gramin

A ja się nie mogę przestać dziwić skąd taka wysoka ocena? Masz rację to jest film o schizofrenii, tylko wątpię, aby ktoś przeoczył ten motyw, bo reżyser się z nim nie maskował. Fight Club, Piękny umysł to są świetne filmy o schizofrenii. Ten jest nudną historią o szalonej, masturbującej się, baletnicy, która dąży do perfekcji we wszystkim.

ocenił(a) film na 8
logan_slupsk

Wysoka ocena bierze się stąd, że film jest dość dobrze zrobiony i, jak to już wcześniej napisałem, z bardzo dobrymi kreacjami aktorskimi.
Natomiast co do samej schizofrenii, to dla mnie jest to sprawa oczywista (chociaż nie czytałem niczego przed seansem na temat filmu, ani tym bardziej wypowiedzi samego Aronofsky'ego), jednak przeglądając wypowiedzi widzów na forum, wszędzie znajduję jedynie określenia "dążenie do perfekcji", "gorszące sceny erotyczne" itp.
Tak, jest to historia szalonej kobiety, bo schizofrenia jest szaleństwem. Dążenie do perfekcji także jest objawem zaburzenia psychicznego zwanego neurotyzmem, no a wszelkie sceny erotyczne, włącznie z aktami masturbacji są są jedynie ich pochodnymi.
Tak więc różne rzeczy można o filmie powiedzieć, ale nie że jest nudną historią szalonej kobiety.

gramin

Mnie osobiście chyba najbardziej w tym filmie razi zakończenie, bo jest niejednoznaczne, dziewczyna umiera... Ale ukazane jest to w taki sposób, że dziewczyna umiera w glorii chwały, pokazała całemu światu, co to nie ona, zmieniła się w łabędzia była perfekcyjna... Wszystkim pokazała! Gloryfikacja śmierci i ciężkiej choroby psychicznej? Bo tak to wygląda, no sorry to budzi we mnie niesmak... Kolejna rzecz to pomieszanie z poplataniem, autor filmu podejmuje ciężki temat, ale ten temat ukazuje w taki sposób, że większość widzów nie wie, o co chodzi i może odebrać złe rzeczy pokazane w tym filmie za coś normalnego, to że większość widzów interesuje życie seksualne tej dziewczyny a nie obchodzi ich jej choroba i śmierć, to chyba znaczy że reżyser nie dał rady, i wystawia mu kiepską ocenę. Bo pomysl na film był świetny, ale według mnie został zepsuty przez nadmierny misz masz i odwracanie uwagi widza od istoty problemu.

ocenił(a) film na 8
glupinick1

Tutaj także muszę się nie zgodzić i dotyczy to całej twojej wypowiedzi.

Po pierwsze, zakończenie wcale nie jest niejednoznaczne. Operowy Biały i Czarny Łabędź symbolizują rozdwojoną osobowość głównej bohaterki (czyli elementy symptomatyczne dla schizofrenii). Reżyser baletu przecież na samym początku powiedział Ninie, że ze swoją chłodną perfekcją idealnie pasuje do roli Białego Łabędzie, musi jednak odkryć w sobie także tą inną stronę własnej osobowości, mroczną i pożądliwą, aby dobrze zagrać rolę Czarnego Łabędzia. No i cały film opowiada właśnie o dochodzeniu do głosu owej mrocznej strony jej osobowości, co w języku psychiatrycznym można określić jako rozwój psychozy. Scena kulminacyjna, czyli taniec Czarnego Łabędzia to jednocześnie apogeum urojeń. Nie jest to jednak ani pochwała psychozy, ani też gloryfikacja śmierci. W moim odczuciu Aronofski nie moralizuje, lecz jedynie ukazuje konsekwencje do jakich może doprowadzić owe wydobywanie ciemnej strony osobowości u kogoś niezrównoważonego psychicznie, włącznie z samookaleczeniem (co u schizofreników nie jest w końcu aż taką rzadkością).

Po drugie, to że większość osób zupełnie nie rozumie o czym tak naprawdę film traktuje bynajmniej nie świadczy źle o samym Aronofskym. Ja wiem, czym jest schizofrenia i jakie są jej objawy, i nie miałem ze zrozumieniem przekazu najmniejszego problemu. Co innego ludzie "z poza branży". Nie dostrzegają owych dla mnie oczywistych rzeczy i tworzą jakieś przedziwne i całkowicie fałszywe teorie na temat tego, co też to twórca filmu chciał nam przekazać. Nawet trudno się temu dziwić, bo wiedza psychiatryczna, czy też psychologiczna nie jest jakimś obowiązkowym kanonem naszego wykształcenia.
To, że niektórzy spośród widzów skupiają się bardziej na scenach seksualnych, niż dramacie Niny to już jest ich osobisty problem, a nie problem reżysera. Aronofsky chciał po porostu pokazać, że Nina była kobietą o "normalnych erotycznych potrzebach", jednak ciągła kontrola ze strony matki oraz dość wyraźny z jej strony przekaz typu "seks jest zły, bo przez niego złamałam swoją karierę, zatem ty musisz się go za wszelką cenę wystrzegać" doprowadziły u słabej psychicznie jednostki do pełnych wyuzdania omamów na ten temat. Schizofrenicy często tak mają, więc ponownie - ich ukazanie na ekranie było normalnym elementem budowania obrazu głównej bohaterki, a nie tanim efektem obliczonym na zaszokowanie widza.
Mnie te sceny zupełnie nie zgorszyły, ani nie zniesmaczyły, ponieważ oglądałem je jako jeden z elementów urojeń Niny. Po raz kolejny powtórzę, jeżeli kogoś one jakoś uraziły, to najzwyczajniej w świecie ma jakieś problemy emocjonalne związane ze sferą ludzkiego erotyzmu, a o to trudno jest mieć pretensje do reżysera ;)

Podsumowując. Film wcale nie jest żadnym misz maszem, lecz konsekwentnie przedstawionym obrazem narastania psychozy u głównej bohaterki. Jeżeli ktoś tego nie łapie, to może powinien najpierw poczytać sobie co niego o samych psychozach, ze szczególnym uwzględnieniem schizofrenii paranoidalnej. Zapewniam, że wówczas obraz nabierze w jego oczach zupełnie innego wymiaru.

użytkownik usunięty
gramin

Okej, wytłumaczyłeś po częsci, dzięki, ale to nie zmienia faktu, ze film byl nudny, może szkieletowy nie był, ale włączenie w tym filmie niesmacznych scen erotycznych, było obrazem niepotrzebnie wtrąconym. No i niestety film jest zbyt przejrzysty, wszystko od początku wiadomo.
Takie jest moje zdanie na ten temat ;)

ocenił(a) film na 8

To czy dla kogoś film był nudny, czy też nie chyba bardziej zależy od samego widza. Dla mnie nie był.
Ze stwierdzeniem, że był dość przewidywalny zgadzam się, dlatego w innym miejscu napisałem, że nie uważam go za jakieś wielkie arcydzieło filmowe.
Natomiast co do scen erotycznych, to jak najbardziej były one potrzebne i ich zamieszczenie w filmie było nawet konieczne, aby w pełni przedstawić obraz głównej bohaterki.
Schizofrenia dopada ludzi najczęściej mniej więcej w przedziale wiekowym 20-30 lat, w okresie gdy młody organizm jest "nabuzowany" od nadmiaru hormonów, a ponieważ osoby chore żyją w swoim własnym urojonym świecie i w związku z tym nie mają normalnych kontaktów towarzyskich swój erotyzm realizują głównie w sferze urojeń. Tak więc, gdyby Aronofsky wiedziony jakąś chorą pruderią wyrzucił sceny erotyczne z filmu, to obraz Niny byłby przez to właśnie niepełny. Tym bardziej, że Czarny Łabędź , w przeciwieństwie do ułożonego Białego, miał być właśnie rozerotyzowany i uwodzicielski. Jak zatem twoim zdaniem można by sensownie przedstawić ową przemianę Niny z grzecznej dziewczynki w uwodzicielskiego wampa z pominięciem scen erotycznych.
Tak na marginesie, to sceny te wcale nie były jakieś strasznie wyuzdane, czy też niesmaczne. Jest dokładnie odwrotnie, są one dość estetycznie i ciekawie przedstawione.
Strasznie minie dziwi dlaczego aż tyle osób ma jakieś problemy właśnie z erotyką w filmie, przecież jest to normalna sfera naszego życia.

użytkownik usunięty
gramin

A nie wiem, film mi się srednio podobal do czasu scen erotycznych, potem bylo juz coraz gorzej. Ogólnie nie jestem przeciwny wprowadzaniu takowych scen do filmów, lecz w tym wypadku naprawdę nie przypadło mi to do gustu.

gramin

Nie zrozumiałeś, o co mi chodzi, choroba psychiczna tej dziewczyny jest oczywistą oczywistością jak sądzę dla większości widzów, mi chodziło o to, co właściwie tym filmem Arfonowsky chciał przekazać widzowi? Dobrze nakręcił film o postępującej schizofrenii ufff zaj… poważna tematyka, ale ta końcówka… Jak dla mnie była niesmaczna, bo Arfonowsky zastosował ten sam zabieg co w Zapaśniku, śmierć w imię sztuki… I tutaj obalona jest cala Twoja teoria, czy film ukazywał ciężką chorobę i dramat dziewczyny, czy był pochwałą dążenia do perfekcji za wszelką cenę, nawet kosztem własnego życia??

użytkownik usunięty
adamstencli

a wyjasnisz mi co Cie tak w nim zachwycilo, bo jestem ciekaw co ludzie o nim sadza, bo dla mnie byl on przerazliwie nudny i slaby ;)

ocenił(a) film na 10

jak to "nie chodziło o nic"?
po za tym ciekawi mnie co konkretnie Ci się w nim nie podoba. ja mam całkiem inne odczucia.

użytkownik usunięty
LeaMao

po prostu nie odnalazlem nic w tym filmie co mogło by choć trochę mnie zaciekawić. Zero oryginalności i na dodatek miejscami obrzydliwy. Oczywiście takie jest moje zdanie i proszę nie mieć tego jako prowokację. :)

ocenił(a) film na 3
ruski011

tak jest w tym ziarno prawdy, ale ten reżyser ma takie skrzywienie psychicznie więc niestety wpadł w tę koleinę po raz n'ty.....
to wszystko obniżyło poziom filmu, spowodowało, że stał się ledwo strawny, nie wiem co to też za debilna moda aby w filmie wstawiać wątki homoseksualne - obrzydlistwo.

Jednak też są i plusy: ważny temat filmu - dążenie do perfekcji pomimo sygnałów ostrzegawczych. Pomimo, że główna bohaterka widzi iż historia zaczyna się powtarzać (vide: co to co się stało z poprzednią primą baleriną zaczyna ją dotyczyć)..... - na boczku: ten motyw "powtarzania" się wydarzeń też jest SUGESTYWNIE pokazany w filmie Capone.
Zastanawiam się czy umieścić go w swojej biblioteczce filmowej.... hmmm dam sobie kilka dni namysłu, może z dystansu czasowego będzie mi łatwiej ocenić, bo tuż po seansie (jak teraz) to najchętniej bym się tego filmu pozbył.
Aha.... niektóre zdjęcia były b. dobrze np. scena baletu, a inne okropne.....:) - taki ambiwalentny stosunek mam do całego filmu.
Co do głównej bohaterki - faktycznie zagrała b. dobrze, czego nie można powiedzieć o jej 'mistrzu' - strasznie schematyczny, no wręcz mdło mi było!