W "Czarnym Łabędziu" Darren Aronofsky chce pokazać człowieka który owładnięty manią traci trzeźwe spojżenie i nie wie już co jest fikcją a co prawdą. Niestety jest to powielony i nieco zmodyfikowany wątek z "Requem dla snu". Matka jednego z bohaterów ma dokładnie tą samą przypadłość z tą różnicą że wywołana ona została przez narkotyki a w "Czarnym łabędziu" przez olbrzymią chęć zdobycia czegoś co mocno się pragnie. Darren Aronofsky tak naprawdę z wcześniejszego filmu wyciągnął wątek drugo planowy, nieco zmodyfikował i zrobił z niego pierwszoplanowy w kolejnym filmie.
"Requem dla snu" (który uważam za jeden z najlepszych filmów wszechczasów) był czymś zupełnie nowym i dlatego od początku do końca był zaskakujący. Spodziewałem się, że twórca tym razem zaskoczy mnie końcówką ale niestety była ona do przewidzenia.
Zdecydowanie uważam że jest to lektura obowiązkowa lecz nie należy się doszukiwać rewolucji.