zaraz odezwą się prawdziwi znawcy i mnie oplują :-). Film mi się nie podobał. Nie zachwycił
mnie niczym, nawet niespecjalnie zainteresował. Specyficzne środowisko tancerek
baletowych, przygotowanie do ważnej premiery, wyścig szczurów jakich wiele, jedna tego
nie wytrzymuje i zaczyna świrować. Tak trywialnie można by streścić akcję. Dość pospolity i
ograny temat jakich wiele w różnej maści trillerach psycho. Jedyne, co budzi mój szacunek
to udana kuracja odchudzająca Portman, która uzyskała wzorcową figurę anorektyczki.
Reszta niewarta komentarza. "Jak zostać królem" to przy tym filmie arcydzieło
Na szczęście nie jestem prawdziwym fachowcem,więc mogę się dołączyć do Twojej opinii.
Mnie także film zawiódł. Oglądnąłem go ze względu na Natalie Portman,którą bardzo cenię.
Film świetny pod względem warsztatu aktorskiego. Ale sam w sobie,jest dość przeciętny .
Na pewno nie jestem osoba,do której ta produkcja była kierowana. Nie będę też wyśpiewywał peanów na jego cześć tylko dlatego,że zbiera pochlebne recenzje i w ten sposób dołączę do grona "znawców". Moim zdaniem jest to film,w którym mamy ogromny przerost formy nad treścią.
najlepszą rolę Portman zagrała w "Leonie zawodowcu" jako dziecko. Potem już niczym specjalnym nie błyszczała. Chyba,że za ambitną rolę uznasz jej udział w "Gwiezdnych wojnach" :-)
Z tym akurat nie mogę się zgodzić. Uważam że jej role w choćby w "Jagodowej Miłości" , "Bliżej" czy w "Kochanicy Króla" były bardzo dobre. W "Czarnym Łabędziu" jej gra aktorska także jest bez zarzutu. Po prostu film jakiś taki ...
ano właśnie - jakiś taki...byle jaki !. Co zapewne nie przeszkodzi zebrać mu paru Oscarów tylko dlatego, że z jakichś nie znanych mi zupełnie powodów Aronofsky zrobił się ostatnio bardzo modny. Natalie za to katowanie się dietą może i się należy :-)
Moim zdaniem jeszcze "Closer" - to najlepsza chyba (IMO) rola tej aktorki. Potem jeszcze oczywiście "Leon" no i "Kochanice króla" - ewentualnie jeszcze "Garden State", ale to nie tylko jej zasługa, a w sumie całej obsady tego filmu (GS).
Spodziewałam się czegoś lepszego. Dużo szumu o nic.
Jedynie końcówka jakoś poratowała ten obraz.... nie wiem czemu wszyscy sie nim zachwycają... Tragizm? ... ehkm.
Jak wynika z powyższych wypowiedzi jednak nie wszyscy, ale ja na pewno. Z pewnością nie chodzi tam o żaden tragizm - według mnie najlepszy motyw tego filmu to walka z własnymi słabościami, pokonywanie zahamowań i barier, które, jakby nie było, powstają w nas w wyniku wychowania (w tym przypadku rola nadopiekuńczej matki). Gdyby ten Film powstał 100 lat temu Freud miałby doskonałe potwierdzenie swoich teorii;)
Poza tym, Portman oczywiście bezbłędna (tak jak w V jak Vendetta).
I na koniec - myślę, że wielu ludzi urzekł motyw Jeziora Łabędziego Czajkowskiego - ja sama jestem jego wielką fanką, znam całą choreografię i muzykę na pamięć - i właśnie dlatego ten film tak bardzo przypadł mi do gustu.
Zatem zanim wygłosicie opinię "nie wiem co ci wszyscy ludzie w nim widzą, dlaczego się zachwycają" radzę zwrócić uwagę na to, jak wiele jest powiązań między tematyką danego filmu a np. osobistymi zainteresowaniami, tak jak w moim przypadku.
Radzę stosować wielowymiarowe podejście przy ocenianiu/komentowaniu sukcesu filmu.
Pozdrowienia dla wszystkich Kinomanów!
ym
Genialna gra aktorska (dotychczas sądziłem, że Portman jest co najwyżej średnią aktorką) oraz rewelacyjna pod względem psychologicznym postać Niny. Niewiele filmów tak głęboko wchodzi w psychikę, motywy itd. Rola wychowania (słuszna uwaga yzmamalakian a nt. Freuda) , jest rzeczywiście ogromna i właśnie postać matki pozwala całkowicie zrozumieć Ninę.
,,Specyficzne środowisko tancerek
baletowych, przygotowanie do ważnej premiery, wyścig szczurów jakich wiele, jedna tego
nie wytrzymuje i zaczyna świrować. Tak trywialnie można by streścić akcję. Dość pospolity i
ograny temat jakich wiele w różnej maści trillerach psycho"
Obejrzyj film dokładnie, bo chyba niezbyt zauważyłeś głęboka warstwę psychologiczną. Sorry, ale właśnie w tym miejscu znajduje się geniusz Aronofskiego i ten element wyróżnia przyjemne i bardzo dobre filmy jak Forrest Gump, czy Zielona Mila od napwdę głębokich i mających drugie dno arcydzieł .
Wyścig szczurów? - to jedynie nasiliło problemy i zaburzenia siedzące w Ninie.
A motyw skrzydeł i perfekcji nic ci nie zasugerował? Napiszę tak - fabuła i postaci stanowią pretekst do wyrażenia pewnych sądów o życiu , wydawało mi się nie aż tak bardzo trudnych do zauważenia jak w Źródle ( ,,klasyczna" sytuacja: krytycy filmu nie zrozumieli, w recenzjach wypisywali głupie interpretacje o Buddyzmie i w efekcie niesamowitemu oraz genialnemu filmowi się dostało). Jak należałoby interpretować film nie napiszę, bo po pierwszę bardzo dużo by to zajęło (film jest złozony), a po drugie nie chcę psuć innym zabawy.
Pozdrawiam
Jak dobrze, że nie tylko ja mam takie wrażenia na temat tego filmu.... (bo już się bałam, że ze mną coś nie tak, niewystarczający iloraz inteligencji czy co? ;)) Dobrze zostało to tutaj podsumowane ,,przerost formy nad treścią". Oczywiście szanuję także Twoją opinie Yzmamalakian, bo każdemu może się podobać co innego, tylko że do mnie ten film jakoś nie trafił.. I od jakiegoś czasu Oscary nie są dla mnie wyznacznikiem jakości filmu- poprostu parę razy się już zawiodłam. Dziwi mnie też to, że wielu ludzi uważa, że to jest film ambitny (dla prawdziwych ,,koneserów"), kiedy jest to obraz banalny, zrealizowany tak, żeby przypadkiem widz nie odpoczął na filmie tylko ciągle wytężał umysł nad tym co jest fikcją, a co rzeczywistością.
Trochę się zawiodłam, liczyłam na coś więcej.. I zaskoczył mnie fakt, że ,,Czarnego Łabędzia" okrzyknął ktoś najlepszym filmem Aronofskiego…