ojciec chrzestny to przy tym prawdziwy film akcji. scena zrzucenia napalmu to chyba moja ulubiona scena ze wszystkich filmów wojennych jakie widziałem. całość jest jednak tak długa, męcząca i nużąca że jak go oglądałem kilkanaście lat temu to prawie na alzheimera zdechłem. motyw z tymi Francuzami mnie prawie dobił ale do oglądałem do końca. podobno jest jeszcze wersja o jakieś 50 min dłuższa, to dopiero musi być kosmos.