Zanaczne, ale to znaczne zmęczenie materiału. Najsłabszą stroną filmu jest jego reżyseria. Ratner to jednak nie ta sama liga co Scott, czy Demme, dlatego wyraźnie widać, że nie miał na swój film pomysłu. NIc już tutaj nie zaskakuje. Lecter pojawia się dość rzadko, jednak jak już jest to nie powoduje szybszego bica serca. Ciekawa obsada w obrazie o stosunkowo słabym scenariuszeu, żywo przypominającym "jedynkę". Zaryzykował bym stwierdzenie, że film jest niepotrzebny.