Film genialny.Nie wspominając już o takich aspektach jak gra aktorska,dobór aktorów czy
zbieżność z książką.Film jak dla mnie był nieporównywalnie lepszy od ,,Hannibala" z 2001
roku czy ,,Po drugiej stronie maski".W obu przypadkach stwierdziłem z przykrością,że
miejscami są nudnawe.
W czerwonym smoku nie spodziewałem się zbytniej odmiany.A jednak!
Gdyby nie wyjątkowo ciekawy morderca jakim jest ,,zębata wróżka",nie zniósłbym takiego
,,skrócenia" roli Lectera.
No i trzeba wspomnieć o powalającej,moim skromnym zdaniem,scenie,w której okazuje
się iż zębaty wcale nie umarł w pożarze.
Genialny film,który jak najbardziej trzeba obejrzeć!
Też miałem takie odczucie co do Hannibala. Dla mnie dużo lepsze jest budowanie napięcia przez rozwój fabuły, a nie patroszenie i inne nieprzyjemności zadawane ofiarom w dużej ilości...
To nie było skrócenie, warto wiedzieć o czym się pisze. "Czerwony Smok" to ekranizacja powieści Harrisa pod tym samym tytułem. W tejże powieści Lecter pojawia się po raz pierwszy i jest go tam nawet mniej, niź w filmie, więc należałoby raczej mówić o rozbudowaniu roli Lectera w dziele Rattnera. Rozbudowaniu, zresztą, z wybitną szkodą dla, kluczowej wszakże, postaci Willa Grahama.