Sceny nie są tak naciągane, film nie przynudza. Z góry mówię, ze lubię film Mann, ale z uwagi na dużo niedociągnięć wyżej stawiam Czerwonego Smoka.
Jeśli miałby się do czegoś przyczepić, to do braku niesamowitego klimatu pierwowzoru. Muzyka tez gorsza. Ale film generalnie lepszy.
7/10
A dla mnie sprawa wygląda następująco: 'koniecznie potrzebujemy na czymś zarobić to zróbmy re-make zapomnianego filmu i wrzućmy jak najwięcej sław, od aktorów po muzykę'.
Czerwony Smok z roku 2002 jest całkiem sprawnym filmem, ale do wersji Manna to dzielą go chyba lata świetlne. Jednej, najważniejszej rzeczy brakuje nowej wersji, a mianowicie: NAPIĘCIA. Już pierwsza scena w Manhunterze mrozi krew w żyłach. A tutaj, bełkot pięknego Edwarda, który w tej roli wypada jak zblazowany romantyk poszukujący rozwiązania zagadki egzystencjalnej, wraz z tłumaczeniem jak Sołtys krowie na miedzy wszystkich elementów fabuły, nie mówiąc już o czytaniu przez Grahama listu na głos, żeby lepiej go zrozumieć.
Zdjęcia, ujęcia, praca kamery przypomina (a może nawet kopiuje) wszystko, co widzieliśmy już w milczeniu i łowcy, muzyka nie pozostaje w pamięci i nawet nie komponuje się idealnie z obrazem.
Co nam zostaje? Anthony Hopkins i każda scena z nim.
4/10
W Manhunterze są naciągane sceny? Co, gdzie jak? Nudny? Na Manhunterze gryzłam paluchy z napięcia, przy Czerwonym Smoku niemal zasnęłam.
Ja się stresowałem na "Czerwonym smoku", a "Manhuntera" dooglądałem, ale napięcia w nim zero, jest gorzej zagrany, a bez Hopkinsa to w ogóle jakoś nie tak, jak być powinno. :P
No i jeszcze Fiennes jako Toothfairy wzbudzał u mnie nie przerażenie tylko zażenowanie.Noonan był dużo lepszy.
Jak dla mnie Will jest o wiele bardziej przekonujący w Manhuterze, tak samo z Dolarhydem, a jeśli chodzi o Hannibala to dla mnie remis, Brian Cox grał po prostu inaczej od Hopkinsa, a wszyscy są już przyzwyczajeni do sposobu w jaki A. Hopkins kreuje postać pana doktora. Kwestia podejścia do sprawy całkowicie obiektywnie, a nie w stylu 'w Milczeniu był to jeden z najlepszych czarnych charakterów w historii kina więc tutaj też musi być świetny'. A jaka jest prawda? Pan Hopkins wiele się nie wysilił i zagrał przeciętnie, bazując na ogranych i sprawdzonych schematach.
Podsumowując Hannibalów, Anthony wygrywa w ostatecznej bitwie, ale jeśli chodzi o Czerwonego Smoka to sprawa, wg mnie, nie jest już taka oczywista.
Gorzej zagrany? No panie kochany... świetny William Petersen, Dennis Farina, Brian Cox, Tom Noonan, pani grająca Rebę, której nazwisko wypadło mi z głowy... Żadne z nich, będe się upierac, nie zagrało gorzej niż ich odpowiednicy z Czerwonego Smoka, a większość z Petersenem i Noonanem na czele wypadła znacznie lepiej.