Prequel dla 'Milczenia owiec', zrobiony w bardzo podobnym stylu, akcja osadzona na tych samych fundamentach, jednak odrobinkę gorzszy. A dlaczego... Cała seria filmów trzyma poziom przede wszystkim dzięki Hopkinsowi, a w tej części jest go niewiele. Norton wypada zdecydowanie lepiej niż poprzedniczki, również oscarowa Foster, jednak Fiennes jako czarny charakter do pięt nie dorasta kreacji Levine'a. Szkoda również, że film już tak bardzo nie stara się rozgryzać psychologii bohaterów, wszyscy są dość spłyceni. Brakuje również takiej gracji i elegancji choćby w scenografii jaką urzekał 'Hannibal'. Nie, 'Czerwony smok' nie jest złym filmem, oceniając w oderwaniu od poprzedników broni się bardzo dobrze, ale... To nie to samo.