Popsujecie sobie tym film... Ja tak zrobiłam i trochę żałuje... :P mogłam przeczytać ją po filmie, ale co zrobić, strasznie wciągająca :D Faktycznie, Dolarhyde powinien być o wiele bardziej ucharakteryzowany, ale reszta mi sie całkiem podobała, Hopkins był już trochę za stary jak na Hannibala (w końcu akcja miała mieć miejsce jeszcze przed akcjami z agentką Starling)... co jednakże nie zmienia faktu, ze i tak go uwielbiam :D. Edward - jak zawsze - świetny w swojej roli, natomiast jak już wspomniałam Fiennes był zbyt, że tak to ujmę, "normalny", za bardzo mi sie podobał ^^, ale ja mam tendencje do psychopatów :P. pomijając jednak moje zboczenia najodpowiedniejszy w swojej roli był Norton (jak zwykle z reszta) :D
pozdrawiam
P.
Fiennes w istocie był zbyt słabo ucharakteryzowany.
Księżka jest tak dobra, że filmn wydaje się bladym odzwierciedleniem tego, co zapisane zostało na katkach. Ale tak to już bywa z ekranizacjami.
Lepsza (duużo lepsza), może nie jako ekranizacja, ale film jest "Manhunter" z 1986 roku, Miał tamten film klimat i atmosferę zagrożenia. Ten trzyma w napięciu, to fakt, ale jest komercyjny i przez to traci na wiarygodności i robi się papka ala Hollywood.
A Norton był świetny, to prawda. Jak zawsze. Obok Fiennes`a i Watson najlepiej zagrał w filmie. Hopkins jakoś mniej. Nie był tak demoniczny jak w "Milczeniu owiec".
Norton był absolutnie bezbarwny, w dodatku z Grahama, utalentowanego kryminalistyka, zrobiono dzieciaka który biega do Lectera po wskazówki, a bez mapy własnego tyłka by nie znalazł. Oczekiwałam riposty Nortona na wspaniałą kreację Petersena i się grubo rozczarowałam.
bo żeby ripostować, to trzeba mieć czym :)
a on Petersenowi z roku 1986 do pięt nie dorasta
mam wielką prośbe.!!! podajcie mi autora tej książki bo chętnie przeczytam!!! Z góry dzięki
nigdy nie wiadomo, czy ktoś tu pyta naprawdę, czy to prowokacja - ale niech będzie: Thomas Harris.
Ja, przeczytałem książkę do momentu kiedy wybuchł dom szczerbatej lali, czułem, że wyniknie, jeszcze jakaś intryga, więc koniec postanowiłem obejrzeć na filmie.
Okazało się, że warto bo ostatnia scena walki z lalą na filmie jest świetna a porównaniu do książki o wiele bardziej przemyślana.
Trudno mi ocenić co lepsze, czy film czy książka, oba zasługują na 7-8 punktów.
pozdrawiam,