Więcej się spodziewałam po Nortonie, słabiuchno mu ten Graham wyszedł... Już nie mówiąc o tym że reżyser nie bardzo wie jak stopniować i prowadzić napięcie.
Zgadzam się. To chyba najsłabszy film o Lecterze (choć pewnie po "Hannibal Rising" zmienię zdanie...). Rattner jest niestety tylko i wyłącznie przyzwoitym rzemieślnikiem, więc nie potrafił zrobić nic od siebie. Postanowił skopiować "Milczenie owiec" i co mu wyszło? Niby wszystko pięknie ładnie, a klimatu, napięcia i emocji brak. "Milczenie owiec" jest i będzie tylko jedno. Ridley Scott to wiedził i dlatego jego "Hannibal", na którym wszyscy wieszają psy, jest lepszy od "Czerwonego smoka", bo ma swój styl. Faktem jest, że bardzo specyficzny, ale doceniam ten film bardziej z każdym kolejnym seansem, bo klimat ma naprawdę wpsaniały - mieszanka thrillera, ironii i groteski ze szczyptą perwery, niesamowicie sfilmowana i z piękną muzyką. To film, którym można się delektować a "Red Dragon" jest tylko marnym naśladownictwem bez odrobiny oryginalności. Aktorzy (nawet Norton, choć zgadzam się, że gra poniżej poziomu, do którego przyzwyczaił) trochę go ratują, a naprawdę rewelacyjna jest tylko jedna - ostatnia scena ;) Ale nie widzę tu powodów, dla których warto było ekranizować tą książkę jeszcze raz. Chyba tylko żeby podziwiać Hopkinsa. Ale nawet bez niego "Manhunter" Manna jest filmem zdecydowanie lepszym.