Czekałem na ten film długo. Po "Hannibalu" miałem tygodniową czkawkę (jak można zrobić takiego gniota???), więc na "Czerwonego smoka" miałem przygotowany ogromny nóż i jeszcze większy widelec. Byłem gotowy ugotować reżysera i wszystkich którzy podejdą mi pod patelnię..
I co?
Przyszło mi głodować. Chociaż nie do końca.. Wyciąłem kilka kawałeczków wątroby z kilku osób. Ale nie najadłem się zbytnio..
Powiem baaardzo ogólnie: niezła potrawka ale z przyprawami poskąpiono.. Kucharz uszedł z życiem, ale trzymam go na odległość widelca.. jeszcze pomyślę co dalej...