Oprócz J. Bridgesa , który w jakiś sposób próbuje ratować film, nie ma tu nic co zasługiwałoby na uznanie. Główny bohater jest drętwy jak kij od szczotki i nie budzi żadnych pozytywnych emocji, pozostała gra aktorska (oprócz wymienionego Jeffa Bridgesa i Streep) nie warta wspomnienia. Akcja i tempo niezwykle ślamazarne, po 30 minutach człowiek próbuje powstrzymać się żeby nie zasnąć.
Nie zaznasz tu również efektów specjalnych, błyskotliwych dialogów czy zapadających w pamięć ujęć. W tej tematyce było już sporo filmów i ten jest, w moim odczuciu, zdecydowanie najsłabszy. Daję 4/10 chociaż może nad wyrost.