A widzowie nie zauważyli podobieństwa do biblijnych mitów ?
Miasteczko jako raj, ludzie zachowujący się jak roboty czylinie mający wolnej woli i nie znający dobra i zła, wiedza jest zakazana,tylko dla "bogów"..., dziadek jako Lucyfer dający oświecenie....początek podobny do filmów o NWO, ale wygląda to wszystko jak wąż zjadający własny ogon tylko w różnych wymiarach......końcówka jako przejście z bytu duchowego w materie ,życia i śmierci, przebudzenia duchowego ? Film mocno bijący w biblijnego Boga, przynajmniej ja tak to widzę.
Aczkolwiek kwestia którą poruszyłem w filmie potraktowana jest bardzo powierzchownie, zresztą jak większość produkcji filmowych.
pozdro
Nie zgadzam się.
Pierwsza sprawa to temat oklepany i stary jak świat, powtarzający się w literaturze i kinie od łohohoho. Pierwszy na myśl przyszedł mi Equlibrium z Christianem Balem. Źródła tematu wogóle doszukiwałbym się w przezaje*istej ksiażce Orwella pt. "1984", którą polecam przeczytać każdemu.
Wracając do Twojej wypowiedzi. Film nie jest "mocno bijący w biblijnego Boga", tylko w ideologię socjalistyczną, a zwłaszcza socjalistycznej dyktatury z pozorami dbania o społeczeństwo. Przeczytaj Orwella, jesli nie czytałeś. Biblijny Bóg daje wolną wolę i nikt w tej kwestii z nim nie musiał negocjować.
Filmu mi strasznie szkoda, bo temat ciekawy i dałoby sie z tego zrobić mocny film, a tu wyszedł taki barszcz niedosolony na wodzie i najtańszej kostce rosołowej z lidla. Końcówka skopana totalnie, rozumiem że miało być symbolicznie, trochę abstrakcyjnie, ale wyszło pytko i dziecinnie, takie zakonczenia przejdą, ale w baśniach dla dzieci, zrobionych w formie kreskówki.
Polecam stary film "THX 1138", notabene Georga Lucasa. Historia identyczna, tylko że opowiedziana w prostszy sposób, ale za to 100 razy bardziej klimatyczny, realistyczny i sensowny. Naprawdę robiący wrażenie i dający do myślenia. I to oczywiście nie za sprawą efektów specjalnych.