PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31425}
7,4 1,2 tys. ocen
7,4 10 1 1218
Deszczowy lipiec
powrót do forum filmu Deszczowy lipiec

Żona warszawskiego inżyniera, Anna, jak co roku zjeżdża na letni wypoczynek do Zakopanego. Ten sam dom wczasowy, to samo towarzystwo, ten sam pokój. Tym razem jednak jej przyjazd to próba ratowania małżeństwa. Mąż ma kochankę i Anna wspominając dawne miejsca, słowa i przedmioty próbuje ocalić swój związek. Wśród pensjonariuszy kręci się czarujący bawidamek, Andrzej, nadarza się więc okazja do wakacyjnego romansu, rewanżu czy tez zemsty na niewiernym mężu Anny...

Jakże smutny jest ten film. Pomimo wielu drobnych scenek o charakterze komicznym, przebija przez nie smutek i samotność oszukanej żony, która wspomnieniami chce sobie osłodzić gorzką świadomość bycia "tą zdradzaną". Gdy kilkukrotne próby ściągnięcia męża do Zakopanego, by na miejscu narodzin ich uczucia naprawić relację, nie dochodzą do skutku, rodzi się w Annie pokusa odegrania się na nim. Dodatkowym bodźcem do zemsty jest obecność kochanki męża w górskim kurorcie.

Świat kuracjuszy zakopiańskiego pensjonatu jest pełen pustych gestów, oklepanych rytuałów i zakłamania. Codzienne partyjki brydża czy górskie wyprawy mają tylko zabić wszech ogarniającą nudę lub są okazją do pochwalenia się nowym strojem. Każdy gest, słowo i czyn Anny jest obgadany przez plotkarski stolik ludzi, którzy krytykując ją za rzekome lekkie prowadzenie, sami bez skrupułów prowadzą letnie zdrady i miłostki.

Lubieżny pan Wacek, który sadzi co rusz "kosmate" żarciki do pań, szeroko rozgaduje się nad stopniem "skonsumowania" znajomości Anny i Andrzeja. Dwie stateczne mężatki Halinka i Iwonka prowadzą licytacje na modne "ciuchy", wakacje (najlepiej nad Morzem Czarnym) i z lubością wypominają Annie jej znajomość z Andrzejem, choć same pod nosem męża chwalą się wakacyjnymi absztyfikantami, czy nawet sprowadzają sobie do pensjonatu obcych panów.

O prawdziwym podejściu Anny do wakacyjnego znajomego i tych kilku wspólnie spędzonych dni w górach, dowiemy się dopiero pod sam koniec filmu, który zamyka smutna, gorzka ale jakże prawdziwa scena na dworcu w Zakopanem, tonącym w strugach deszczu (w tej samej scenerii film się zresztą też rozpoczyna).

Jeśli chodzi o aktorstwo - prym wiedzie stolikowa "loża szyderców". Andrzej Szczepkowski jako sprośny pan Wacek, czy mająca na niego chętkę pani Zosia (Barbara Krafftówna). Urszula Modrzyńska w roli Anny jest pomnikowo piękna, wzbudza wzruszenie, gdy wspomina minione chwile szczęścia, choć trochę zabrakło w jej roli czegoś głębszego - może to jej brak doświadczenia w rolach psychologicznych...

Całkiem nie trafiony jest dla mnie dobór roli "naczelnego amanta" filmu. Ryszard Barycz wydaje mi się zbyt słodki i mydlany, żeby móc podbić serce uroczej Anny.

Zabawny jest drugoplanowy Tadeusz Kawka (Jan Kurnakowicz), zbolały gastryk, który odkrywa uroki "sety z pieprzem".

Do tego ciekawy obyczajowo obraz Zakopanego, które już nie wróci, trochę spartańskiego w warunkach, ale bardziej może prawdziwego, jeszcze nie tak skomercjalizowanego. Można zaobserwować piękne stroje, fryzury i obyczaje towarzyskie, tak odległe - chyba już nikt nie ubiera się wieczorowo do kolacji na stołówce pensjonatu :-)

No i sama opowiedziana w filmie historia spod pióra Stefanii Grodzieńskkiej i Leonarda Buczkowskiego (dość odważna obyczajowo jak na ówczesną polską kinematografię, dopiero co wychodząca z cienia socrealizmu) ma swój elegancki, lekko przykurzony, słodko gorzki nastrój, który broni się nawet po tylu latach. Warto odkurzyć i przypomnieć sobie ten film, nie tylko w lipcu, i nie tylko w deszcz.