Nastolatka o imieniu Julie podejmuje sezonową pracę w knajpie z hamburgerami. Niestety od tego miejsca dziewczę dzieli wiele kilometrów, dlatego jest skazana na łapanie "okazji". Czyni to wbrew przestrogom tatusia i mamusi (oj nieładnie!). Również jej psiapsiółki podróżują tą metodą, a tak się składa, że w okolicy grasuje "podwożący gwałciciel" w bajeranckim aucie (och nie!). Jak można się spodziewać, naiwne dziewczątka dostaną lekcję życia (ałć).
Podejrzewam, że wytwór ten puszczano amerykańskim nastolatkom w szkołach, w ramach edukacji "ku przestrodze". Niestety klucha ta jest na tyle nieudolna, że zamiast trwogi może wywołać jedynie lawinę śmiechu (podejrzewam, że nawet dawne nastolatki nie przełknęły jej na poważnie). Fabuła, aktorstwo, scenariusz - wszystko równa się tu z ostrym zgrzytem. Duperelną treść opakowano w celofan zwykłego banału.
Bez cienia rozterki można darować sobie ten seans. Jesli ktoś lubi tematykę "strapionych nastolatków" lat 70., zdecydowanie lepiej sięgnąć po "Born innocent" z Lindą Blair.