To nie jest film losach superbohaterki,dziewczyna ma siłę brnąć dalej w beznadziejną sytuację (nawet momimo załamań i zwątpienia) dlatego że nie oddaje tego co najcenniejsze-miłości o rodzeństwa.Ta miłośc nie jest bynajmiej słownym frazesem,jest gotowa nawet zaciągnąć się do armii,aby tylko zdobyć środki na przetrwanie,uczy swe młodsze rodzeństwo tego co im pomoże przetwać,i choć ta nauka nie jest wcale dla nich zabawą (patroszenie wiewiórki) to przymusza do niej bo wie że to im się może wkrótce przydać.Dzieli się tym -co posiada i wie,opiekuje się jak najlepiej potrafi i uczy szacunku do siebie i bliskich,czego nie miał jej ojciec.
To właśnie ta determinacja w swim działaniu i prawdomówność sprawia że zdobywa przychylność nieobliczalnego wujka i przyjaciółki.
Ile trzeba mieć w sobie samozaparcia aby asystować przy obcięciu rąk ze zwłok ojca,do którego pewnie oprócz nienawiści i żalu, czuje sie też i miłość?
Prawdziwa szkoła przetwania to ta w której nie da się wykpić ze swojej krnąbrności (niczym losy pewnego neurotycznego doktorka),w której za krzywe spojrzenie zalicza sie wp...ol,a za złamanie niepisanego kodeksu jest czapa.Tam nie ma ciepłych kapci i dobrych stróżów prawa.
Jest za to życie.Ono nas kosztuje bilet do kina.
Ja tę historie kupuję.