Sceny z mostem są dość dziwne. Dwóch facetów wysadza most, nikt nie widzi, jak podkładają ładunki, co jeszcze jest do usprawiedliwienia.
Natomiast nie ma wytłumaczenia dla tego, że Dobry i Brzydki przepływają jakby nigdy nic po tym wszystkim, a na drugiej stronie żadnego wojska. Zniknęli?
Kolejna uwaga jest taka, że bohaterowie są po prostu bezszelestni i niewidzialni. Tukon, trochę niezgrabny, podkrada się do lepszego strzelca i kowboja, a ten nic nie słyszy i daje się zaskoczyć. Także na końcu Anielskie Oczy wyskakuje niczym Filip z Konopii.
Dobre jest też to, że Tukon biega sobie w kółko jak głupi i nagle ot tak znajduje właściwy grób, co jest po prostu niemożliwe ;p
Myślę że to kwestia nie tyle nieścisłości, co charakterystycznego stylu ' z przymrużeniem oka' Leone. W filmie jest sporo udziwnionych momentów, ale chyba właśnie tak miało być - surrealizm czy abstrakcja, obojętnie jak to nazwiesz, mimo wszystko dodaje klimatu, powoduje że film ma trochę konwencję 'snu' [to tylko moje skromne wrażenie].
Bardziej konsekwentny pod względem realizmu i następstw poszczególnych scen jest 'Pewnego Razu na Dzikim Zachodzie', mniej jest w nim również komizmu, ironii a więcej dramaturgi. Oba filmy to według mnie skończone arcydzieła i podoba mi się że Leone każdy swój film robił troszkę inaczej.
Ja to widzą tak że walczące strony wycofały się po zniszczeniu mostu, nie miały o co walczyć. Ciężko powiedzieć ile trwało to od wybuchu ale faktem jest że "Brzydki" zdążył w tym czasie (po wysadzeniu mostu) zasnąć.
Ale oni wychodzą od razu, a oddziały przecież nie przemieściłyby się natychmiast.
W tej scenie trwa ostrzał artyleryjski, dym przesłania bohaterów i jest przyciemnienie obrazu. Potem jest cisza i śpiew ptaków. Ja to rozumiem jako przerywnik a nie tajemnicze zniknięcie wojsk :)