żadnej akcji, żadnej ciekawszej fabuły, żadego wysiłku ze strony aktorów. oglądając film prawdopodobnie zasnęłabym, gdyby nie fakt, ze z nudów rozbolała mnie głowa. film moim zdaniem nie do przyjęcia. gdyby rzecz działa się w tym samym otoczeniu co w pierwszych 15 minutach filmu, może jeszcze coś by z tego było. zmienieie scenerii na toskańskie, upalne, syfiaste zadupie było dużym błędem. gdyby chociażby coś się tam dzialo...! ale nie... facet maluje sobie ściany, zakochuje się, papra pomidorem. takie badziewne pierdu-pierdu jest stanowczo nie na moje nerwy. totalne zero, nic.
Toskanskie?! Koles, to nie Italia, to Francja. Ty chyba masz iloraz inteligencji dwucyfrowy...
Żenada, że ktoś taki wypowiada się na Filmwebie. Sądząc po wypowiedzi dla Ciebie lepiej będzie zająć się filmami typu 'Suche majtki na dnie morza- jak pokochałem kartofla.'
Pozdrawiam
"JESTES ZENADNA..." "JAK NIE PODOBA CI SIE TO CO MI TZN. ZE JESTES UPOSLEDZONY...", itp. takie komentarze znajduje na FILMWEBIE juz nie po raz pierwszy...
...i kto tu nie powinien sie wypowiadac na Filmwebie? Troche autorefleksji nie zaszkodzi wy tzw. "myslacy" i "nieżenadni" ludzie...
Jak nie potrafisz przyjac ze ktos niedocenia 'twojego arcydziela' powinienes wrocic do przedszkola - tam ucza dzieci kultury i poszanowania cudzych gustow...
ps. Nie ogladalam tego filmu, ale jezeli jest to cos w rodzaju "Lost in Translation" (przepraszam ze nie pamietam polskiego tytulu), to sie przychylam do opinii... Amerykanska krytyka zachwyca sie takimi filmami, bo u nich to faktycznie cos rzadko spotykanego, ale u nas w Polsce to tego juz przyprawiajacy o mdlosci przesyt (tzw. pseudointelektualizm, bo wszyscy chca podrabiac Kieslowskiego), wiec nie dziwcie sie ze niektorzy zygaja takimi filmami.
Dobre refleksyjne i CICHE kino udawalo sie tylko samemu Kieslowskiemu...
Zgadzam się, że należy uszanować cudze zdanie. Choć sformułowania typu "totalne zero" mogą wzbudzić odruchy obronne.
Jeszcze tylko mała uwaga. Przestrzegam przed ocenianiem filmu nie obejrzawszy go, tylko dlatego, że "jest to coś w rodzaju...".
Ja akurat odebrałem ten film inaczej niż "między słowami". Więcej tu słońca, a mniej do myślenia.
Wciąż oczekuję między innymi na dobre refleksyjne filmy, niekoniecznie Kieślowskiego. Czasami coś znajduję.
pozdrawiam
Chetenie obejrze jak miala okazje, tylko irytuje mnie jak po raz kolejny czytam takie wypowiedzi...
Poza tym uwazam ze jest roznica pomiedzy nazwaniem FILMU "kompletene zero" a wyzywaniem KOGOS, ze "nie jest na poziomie". FILMY sa po to zeby je oceniac, miec jakies zdanie, krytykowac, badz chwalic je i nie uwazam, zeby bylo cos nieodpowiedniego w uzywaniu w tym celu dosadnych słów... w przeciwienstwie do mowienia tak do czlowieka.
Jesli sie z tym nie zgadzasz mozesz napisac czemu sie nie zgadzasz,co ci sie podobalo w filmie itp. I tyle. I tak powinna wygladac dyskusja... z ktorej MOZNA SIE CZEGOS DOWIEDZIEC i WYCIAGNAC JAKIES WNIOSKI, w koncu o to chodzi.
Zupełnie się nie zgadzam, bardzo dobry film o życiu i o wartościach nadrzędnych, poza materialnych.
Polecam wszystkim.
"żadnej akcji, (...) gdyby chociażby coś się tam dzialo...! ale nie... facet maluje sobie ściany, zakochuje się, papra pomidorem, takie badziewne pierdu-pierdu (...)"
Chciałoby się dodać "aż się chce człowiekowi wyjść z kina... i wychodzi"
;-)
Mnie tam film się podobał. Nie jest to arcydzieło, ale nie jest najgorzej. Film dobry na długie listopadowo-grudniowe wieczory.
pozdrawiam
Eh takiej wypowiedzi na poziomie, to mi się nawet komentowac nie chce. Ludzie nie dajcie się, nie ma żadnego sensu gadać z takimi albo to prowokacja(w co watpie bo i po co?), albo autor jest.. no cuż tak czy siak szkoda czasu!!
Szkoda ze ci sie nie chce bo to oznacza ze ty nie jestes na poziomie. Dziewczyna powiedziala tylko swoje zdanie, okreslila co jej sie w filmie nie podopbalo, a ty jak ostatni CHAM ja obrazasz... I TY SIE UWAZASZ ZA CZLOWIEKA NA POZIOMIE??? ZASTANOW SIE...
Nie kazdemu musza sie podobac filmy w stylu 'Lost In Translation', co nie oznacza ze ktos nie ma gustu. Po prostu ceni co innego w kinie niz ty i ma do tego prawo!
Poza tym, jak krytycy sie zachwycaja, ze jakis film jest dobry nie oznacza ze muzi byc dobry, to kwestia bardzo subiektywnych odczuc... A TY BECZYSZ JAK RESZTA OWIEC W STADZIE, BO PAN KRYTYK POWIEDZIAL, ZE TAK TRZEBA... moze troche wlasnej refleksji? nie zaszkodziloby, co?
Wydaje mi się, że Zodiac komentował/a post Eilena, ale może się mylę. Jeśli jednak mam rację, to popieram Zodiaca, jak czytam posty w stylu Eilena to normalnie żal d* ściska...
ok, ok, super, wszyscy na siebie wrzeszczą, jedni drugich obrażają, a skoro to każdy ma takie prawo do asertywnej wypowiedzi, to ja się pytam jak bardzo asertywne jest "koszmar, syf, totalna porażka", hę? Raz: skoro taka totalna porażka, to sama spróbuj taki film nakręcić; trochę szacunku dla twórców się należy, bo mimo braku powalająco wartkiej akcji, zdjęcia, reżyseria oraz aktorstwo są na bardzo wysokim poziomie; dwa: szanuję to, że nie lubisz takich klimatów, ok. Ja odebrałam ten film zupełnie inaczej - ciepły, przyjemny, lubię swojskie klimaty, głęboki? na pewno nie płytki, ale dosyć lekki, stara się powiedzieć to i tamto, ale przybiera na prawdę lekką formę ( no bo co to za wybór, jak i tak w jednym i drugim przypadku w porfelu ma kupę kasy ;) ), potrafi rozśmieszyć, ja się na pewno nie zanudziłam i chętnie powrócę do niego jeszcze raz. Polecam :)
ja natomniast myślę, że nie sposób ocenić ASERTYWNIE jakikolwiek film, zawracając sobie głowę tym, jak to się aktorzy namęczyli. a i reżyster scenarzysta i operator kamery też. jeśli chodzi o grę aktorską to moim zdaniem to nie jest to, że aktorów tu nie doceniam, tylko to, że u nich nie ma czego doceniać. widziałam sporo filmów, gdzie ta gra jest zdecydowanie lepsza. jak dla mnie, filmu nie zmieni to, że zagra w nim bardziej czy mniej znany aktor, a nakręci go rozsłamwiony na całym świecie reżyser. dla mnie to bez większego znaczenia. dla mnie fabuła i sens filmu ma znacznie. jeśli kompletnie nic ciekawszego się nie dziejem, albo inaczej - nic co mnie by akurat zainteresowało, jest to moim zdaniem porażka. nie będę przecież oceniać filmu myśląc jak inni go odebrali, tylko tak jak ja sama.
a to wrzeszczenie i obrażanie się na siebie to tak zwany owczy pęd. jeden zbeszta, to reszta za nim. jeden zbeszta za besztanie, reszta też się nawraca. i tak w kółko, w kółko i w kółko. śmiesznie.
Przed oskarżeniami o "marną prowokacje"... ale teraz sama widze, ze to jednak prowokacja...
ludzie, wy za dużo myślicie... jeden drugiemu musi pokazać, że więcęj wie i że na większym poziomie intelektualnym jest. tutaj nie można po prostu porozmawiać co się komu podobało, a co nie. a ja tu jestem oskarżana o prowokację. tylko nasuwają mi się pytania, kogo miałabym sprowokować? i w ogóle skąd ten pomysł, dlaczego, za co? za to, że moje zdanie różni się od powszechnie przyjętego, czy dlatego, że nie sądziłam, że tutaj gdy ktoś wypowiada się po stronie założyciela tematu, albo chociaż opowie się przeciwko osobie zarzucającej mu coś, to jest to 'bronienie go'? sądziłam, że to swobodna dyskusja o upodobaniaqch filmowych, wrażeniach. a to wszystko zamienia się przedszkolną grę w kotka i myszkę. i co, ja mam być tą myszką, uciekać, żeby potem ktoś mnie miał obronić przed zwykłymi słowami?
ajj, przykre to wszystko. już zwykła rozmowa staje się kłótnią, bo ktoś się sprzeciwił. spadam stąd. *;
wiesz niektorzy ludzie maja jakies problemy ze soba, probuja na siebie zwrocic uwage. Cokolwiek sie powie to oni to zawsze neguja, zajmuja kontrpozycje, zeby byc tylko, za wszelka cene w "opozycji", a tak na prawde to tylko po to zeby bylo przewrotnie...
Poza tym, nie wiem czy oczekujesz szacunku od innych ludzi, ale wydajesz sie byc bardzo wyniosla osoba... jezeli ci zalezy na szacunku dla siebie i swoich "opinii" to hamuj swoje ego, bo chyba nie za bardzo cie ludzie lubia (i to chyba nie tylko na tym forum...)
ps. jak dla mnie to nie jest klotnia